SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

tommo666 / dziennik / bieg po zdrowie

temat działu:

Trening dla początkujących

słowa kluczowe: , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 13691

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Od rana nieciekawie - źle spałem, rano tętno spoczynkowe podniesione o całe 15 jednostek. Co jest grane. Za krótko odpoczywałem po przetrenowaniu? W sumie powinno się odpoczywać ze 2 miesiące, ja wzwnowiłem treningi tydzień po minięciu najgorszych objawów :P A może to przywrócenie soi do diety - zawsze po niej czułem się lekko struty. No nic, soja robi z diety wyjazd, zwłaszcza że jest droga i w sumie niesmaczna, intensywność treningów zachowam, zobaczymy jak tętno na to zareaguje. Kurcze, szkoda że testy alergiczne są tak drogie - bym sobie zrobił i miał spokój, a tak muszę kombinować. Tak czy tak w czasie biegania bez większych zmian, może trochę ciężej niż zwykle, do tego z 10 sekund / km wolniej niż ostatnio.

Trening - stamina run, czyli powoli przygotowania już do startów w zawodach. Baaardzo powoli, dalej skupiam się przede wszystkim na budowaniu siły. Póki co bieganie wygląda tak, że lecę kilometr na 88%, 500 metrów na 78%, znowu kilometr na 88%, spokojnie, nie spiesząc się, dodając kilometr albo i nawet 500 metrów szybkiego biegu na każdym treningu. Stopniowo będę zwiększał dystans i tempo tych szybszych kawałków. Heh, chyba za ciepło się ubieram do takiego latania.

Kusi mnie poznańska "maniacka dziesiątka", bieg na 10 km. Hmmm... niecałę 2 miesiące na przygotowanie, musiałbym lecieć na około 90-91%. W życiu nie dam rady w ciągu 2 miesięcy wyrobić kondycji która pozwoli przebiec 10 km na takim tętnie, chyba że postawię wszystko na jedną kartę i zaryzykuję przetrenowanie. Pewnie jak już, poleciałbym na 85%, co w moim przypadku jest tętnem 160. Ślimacze tempo, ale - na biegu spotkałoby się paru znajomych. No nic, zobaczymy jakie będą postępy na treningach, czy przypadkiem ta stara kontuzja kolana która dziś się odezwała nie zrobi mi psikusa. Eh, karate jest fajne, ale zostają po nim czasem nieprzyjemne pamiątki :D

Trening po biegu - zamiast typowych ćwiczeń na nogi walnąłem sobie "air alert II", trening skoczności. Uzupełnienie - siad wykroczny, zakroczny, trening dwugłowych uda, unoszenie nóg jak do skip A z przyczepioną do ziemi gumą gimnastyczną. Solidnie to wszystko w nogach poczułem. Na resztę specjalnie nie zostało mi sił ani ochoty, solidnie zrobiłem tylko plecy i brzuch, całą obręcz barkową zbyłem podciągnięciami na drążku i pompkami.

Dieta - kurcze, zacząłem tyć, pojawia się brzuszek. Niewielki bo niewielki, ale jest. Fakt, że waga dochodzi chwilami do 72 kg, tego tłuszczu jest może z kg, ale nie podoba mi się on mimo wszystko :P Chyba muszę przestać na siłę podciągać kalorie powyżej 3000 kcal. Druga rzecz, białko, wnioski po dniu spędzonym na przeglądaniu wszystkich dostępnych badań na ten temat - pomimo braku odżywek, jajek, mięsa i nabiału, mam go jednak za dużo. Górna granica dla sportów wytrzymałościowych przy mojej wadze to 100 gram (zalecane 90), takie dawki są zalecane olimpijczykom i na takich olimpijczycy trenują. Górna granica dla sportów siłowych w moim przypadku kończy się na 120 gramach. Potrafię w diecie spokojnie zmieścić ponad 150 gram, z czego wchłonie się 120-130.

Niby niewielka nadwyżka, ale to już zmusi wątrobę do metabolizacji białek, zamiast do produkcji glikogenu, to wszystko są w konsekwencji cenne sekundy / km. Dlatego dziś raczej skromniej z białkiem, ogólnie z dietą - 7 bananów, micha soczewicy (w zasadzie miseczka), miska kaszy gryczanej, paczka wafli ryżowych, ćwiartka chleba. Wszystkiego jakieś 80 gram białka i 2500 kcal.

Muszę przyjrzeć się bilansom białkowym sportowców - wegan, zwłaszcza tych z górnej półki, regularnie wygrywających zawody. No i muszę zdecydować, jaką chcę mieć wagę, ile tych mięśni.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Krótki wpis, taka tylko drobna refleksja - to jednak te parówki sojowe. Wszystko wskazuje na utajoną alergię pokarmową na któryś ze składników. Takie alergie to paskudna rzecz, można mieć przez całe życie i nic o nich nie wiedzieć, objawy pojawiają się bardzo pomału, są niecharakterystyczne, pokarm który uczula smakuje... Tak czy tak, po wprowadzeniu soi do diety tętno spoczynkowe skoczyło z 45-50 do około 80, odstawiłem - spadło do 55, parę dni temu włączyłem znowu, wczoraj tętno spoczynkowe dochodziło do 75, dziś po zjedzeniu paru rzeczy, kiedy teoretycznie powinno wzrosnąć (krew przechodzi do układu pokarmowego) - 51. Powinno się bardzo wyraźnie przełożyć na szybkość regeneracji po treningu i tempo biegu. Najciekawsze, że nie miało żadnego wpływu na przyrost masy. Hmm, a może miało?

No nic, zobaczymy jutro na trasie. Dziś bieganie odpuściłem, za to zrobiłem sobie parogodzinny szybki spacer po górach. Jeszcze lepiej oczyszcza mięśnie i pomaga im się zregenerować niż "recovery jog".

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11145 Napisanych postów 51525 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
No tak, admini mają to do siebie, że czasem nie widza słońca
Ja się boję, że znowu nie będę go oglądał jak Diablo 3 zostanie wydany.
BTW, fajne opisy rzeczywiście. Będę zaglądał.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
eeek, kiedy wydają Diablo 3? :D

Coś mi się zdaje, że na parę tygodni treningi pójdą się paść... hehe

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11145 Napisanych postów 51525 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
No przedłużają wydanie. Widziałem trailera, ale potencjalni nabywcy się zbuntowali i wysłali jakiś list do Blizzarda żeby klimat gry zmienili na taki jaki był w D2. Mieli wydać pod koniec 2008 roku, ale się wszystko przedłużyło. Teraz nie wiem kiedy będzie, bo nie jestem ostatnio na bierząco.
W każdym razie ja czekam niecierpliwie. Wezmę sobie tydzień urlopu, żeby sobie pograć
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Rano zimnica, wiatr zaiwania jakby nie miał żadnych ważniejszych zajęć, w sumie połowa biegu była z wiatrem, połowa pod wiatr. Przy okazji zagadka. Lepiej trenować po śniadaniu czy przed śniadaniem?

Z jednej strony, trening przed śniadaniem sprawia, że organizm uczy się wykorzystywać energię ze swoich zasobów, nie czerpie jej z układu pokarmowego. Jest to dla niego trudniejsze, uczy się tego wolniej, "siła woli" szybko siada przy takim treningu bo człowiek opada z sił, ale - biegnie się dzięki temu nieco szybciej. Organizm nie marnuje energii na pracę układu pokarmowego, całość wkłada w bieg. Na dodatek jeśli przełamie się przy takim biegu, zmusi organizm do wysupłania zapasów energetycznych, potem na zawodach jest łatwiej.

Z drugiej z kolei strony, błyskawicznie siada ilość glukozy we krwi. Trening z konieczności musi trwać krócej. Zjedzenie porządnego śniadania 2 godziny przed bieganiem sprawi, że można biegać czasem i 2 razy dłużej, co daje większe wytrenowanie.

Przestało boleć kolano, zaczęły okolice lewego ścięgna Achillesa. Wszystko wskazuje, że to jednak nie samo ścięgno a jakaś kość czy chrząstka w okolicy, niemniej nieprzyjemne uczucie. Złota zasada - boli, nie trenować, bo strzeli i 2 miesiące treningów wypadnie. Nie pobiegałem dziś zbyt wiele, chociaż już zaczynam wpadać w rytm treningowy, już bieganie zaczyna znowu sprawiać mi potworną frajdę, nie mogę w domu wysiedzieć. Marzy się połykanie kolejnych kilometrów.

Dwa treningi biegowe, obydwa na zasadzie trucht - szybkie okrążenie albo dwa - trucht. Pod koniec solidniej poczułem tą kostkę, widocznie efekt silnego obciążania łydek ostatnio. No nic, jak mus to mus, będzie lekka przerwa w bieganiu. Treningu na pozostałe grupy mięśniowe też dziś nie było, po prostu nie starczyło czasu w nawale zajęć. Może jutro zrobię, odpuszczając bieganie na następne 2 dni. Akurat się wszystko ułoży czasowo.

Dieta na dziś:

2 banany
garść słonecznika
miska kaszy gryczanej + miska soczewicy (po 100 gram)
pół kilo brokuła na surowo
3 marchewki
2 pęczki rzodkiewki
5 cm kromeczka chleba na sucho
micha makaronu (130 gram suchego)
puszka fasoli
dodatki typu łyk oliwy z oliwek (za mało omega 6 mam jednak w diecie), mielone siemię lniane, litr soku owocowego.

Suma - 2750 kcal. Schodzę z tymi kaloriami w dół, jednak nie mogę sobie pozwolić na żaden tłuszcz, nawet kosztem znacznie spowolnionego przyrostu masy (na której mi i tak niezbyt zależy). Każde 2 kg to dodatkowa minuta na zawodach.

Komputer najbardziej chyba kradnie te "kalorie", zauważyłem taką zależność - jestem głodny, ale siadam do kompa "bo jeszcze zdążę to zakodować", klepię w te klawisze, klepię, po 15 minutach w ogóle już nie chce się jeść.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11145 Napisanych postów 51525 Wiek 30 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Za mało omega-6? Omega 3 masz raczej za mało. Nie masz EPA i DHA (chyba, że łykasz kapsy), masz tylko siemię lniane które ma omega-3 krótkołańcuchowe. I jeszcze masz przecież słonecznik który ma sporo omega-6. Na Twoim miejscu bardziej przejmowałbym się brakiem omega-3. Chyba, że jako wegetarianin nie bierzesz pod uwagę DHA i EPA, w takim razie powinieneś mieć w diecie więcej orzechów włoskich i siemienia lnianego.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
He, przez parę miesięcy robiłem ostrą terapię siemieniem lnianym i takimże olejem, które są w zasadzie czystym ALA, z którego z kolei organizm bez większych problemów jest w stanie syntetyzować EPA i DHA. Miałem wtedy niemal całkowicie odcięte omega 6 i inne tłuszcze, aby nie zaburzać reakcji syntezy. Proporcje były coś koło 3:1 na korzyść omega 3, dość niezdrowo. Teraz mam z kolei jak przypuszczam 1:1 (aż tak dokładnie nie chce mi się liczyć), przydałoby się trochę więcej tych szóstek.

W zasadzie mam w lodówce olej z ogórecznika, który zawiera odpowiednik EPA / DHA dla omega 6, czyli kwas gamma linolenowy, ale jest on OHYDNY w smaku. Swoją drogą, są wege źródła EPA i DHA, w zasadzie te ryby z których robi się kapsułki same nie syntetyzują tych kwasów, czerpią je właśnie ze źródeł roślinnych. Jeden z powodów, dla których większość ryb tak naprawdę w ogóle nie ma wartościowego omega 3.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Dziś dalej bez ćwiczeń, daję kostce odpocząć, ale kilka osób było zainteresowanych moją dietą.

Na śniadanie micha soczewicy (tak na oko 150 gram)
3 banany
pół chleba maczanego w oleju lnianym (wpadł mi w oko w markecie)
paczka oliwek z papryką
papryka czerwona na surowo
do filmu jakieś 100 gram słonecznika plus puszka coli (tia, wiem, wiem)
znowu kawał chleba z olejem
no i oczywiście sok owocowy do popicia tego wszystkiego

suma - niemal równo 3000 kcal, białka wolę nie liczyć bo tragedia... albo policzę na szybko. Soczewica 40 gram, słonecznik 20 gram, chleb 25 gram, banany coś koło 5 gram, sok 8 gram, reszta w sumie niecałe 5 gram, razem prawie 100 gram, z czego wchłonie się koło 80 (uwzględniam inhibitory trypsyny i mniejszą ilość kilku aminokwasów). Nie tak źle, 1.15 grama / kg masy ciała. Zalecana dawka dzienna to 0.8 gram, w której już uwzględniono okresowe zwiększone zapotrzebowanie (np amatorski sport) jako bufor bezpieczeństwa - tak naprawdę idealna dawka to 0,5 grama na kg masy ciała. Nawet nie tak źle, biorąc pod uwagę, że przez cały dzień nie było żadnej kaszy, orzechów ani czegokolwiek innego wysokobiałkowego, w zasadzie tylko węgle i NNKT.

Treningu jako takiego dzisiaj nie było, ale walnąłem sobie prawie godzinę tai chi, rozciągania dynamicznego i technik kontroli oddechu.

Przyjrzałem się dokładnie tej kostce, poruszałem nią - ona po prostu uległa lekkiemu zwyrodnieniu, bo mam nawyk siadania na nią. Nawet na wierzchu stopy mam już stwardniałą skórę, taki wielki odcisk.





Czy ktoś wie, gdzie można zassać większą ilość takiej muzy? Perfekcyjne do biegania, po prostu perfekcyjne.

Zmieniony przez - tommo666 w dniu 2009-01-25 01:43:24

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 5 Napisanych postów 1015 Na forum 15 lat Przeczytanych tematów 2585
Dziś dla odmiany najpierw zjadłem solidne śniadanie, potem dopiero pobiegałem. Czy to kwestia większej ilości glukozy we krwi, czy przesuwania się mitycznego "progu mleczanowego" - nie wiem, ale biegało się duuużo lżej, bezstresowo. W dalszym ciągu skupiam się na "rozbieganiu", czyli podnoszę zdolność organizmu do wykonywania przez dłuższy czas pracy z określoną intensywnością bez zbytniego zwiększania stężenia mleczanu we krwi. Rozgrzewka 1,5 km na 78%, właściwy trening - 3 km biegu ciągłego na 88-89% (udało się połączyć wcześniejsze 1km odcinki w jeden), cooldown znowu na 78%. Prędkość nieciekawa, co gorsza dość szybko spada przy wysokiej intensywności. Pozytyw - po treningu czułem duży niedosyt, ani trochę się nie zmęczyłem. Wytrzymałość - tą cechę można wytrenować bardzo szybko, a do innych treningów stanowczo nie ma na razie pogody.

Kusiło mnie, żeby wskoczyć na 92% hrmax, tętno na jakim teoretycznie powinienem zacząć bieg na 10 km. Ale chyba z tym poczekam, aż będę bez najmniejszych problemów utrzymywał 88% przez 5 km, jak organizm nieco przyzwyczai się do radzenia sobie z nadmiarem mleczanu.

Powrót do domu, od razu trening skoczności i mięśni nóg, na gorąco. Zauważyłem, że jaki bym program skoczności nie przeglądał, zawsze bez najmniejszego problemu robię nawet zadania z ostatniego, najtrudniejszego tygodnia na łydki, natomiast na 4głowe uda nie jestem w stanie poprawnie wykonać nawet z pierwszego tygodnia. Nie pomogło nawet zwiększenie obwodu uda o 5 cm, heh.

Muszę dokładnie przejrzeć dostępne programy na mięśnie ud, uwzględniając że potrzebna mi dość specyficzna ich siła, uwzględniając starą kontuzję kolana która lubi się odzywać. A może po prostu poczekać na ładniejszą pogodę i zacząć najzwyczajniej w świecie wbiegać pod górkę? Będę miał zakres i dynamikę ruchu niemal perfekcyjnie dostosowaną do moich potrzeb.

Wieczorem trening na pozostałe mięśnie, dużo mniejsza intensywność niż na nogi. Dwie serie pompek, 4 serie na drążku (2 nachwytem 2 podchwytem), 2 serie wyciskania hantli leżąc, biceps, ABS na brzuch, martwy ciąg na plecy. Sporo mięśni pominiętych, ale każdy kilogram masy mięśniowej na klacie to 6 sekund / km wolniejszy bieg.

Dieta na dziś - znowu pojawia się ten sam problem, jeśli bardzo dużo ćwiczę, zapominam o jedzeniu. Jeszcze potem siadam do kompa i wpadam w wir pracy... zjadłem dużo za mało. Dwa banany, miska soczewicy, sajgonki na obiad (gotowany brązowy ryż, smażona cebula, smażone pieczarki, wszystko zawinięte w papier ryżowy - prezent rodzinie zrobiłem), sok owocowy. Suma - niecałe 2000 kcal, o ile dobrze policzyłem wartość kaloryczną sajgonek. Spróbuję jeszcze trochę dojeść przed snem.

Z ciekawostek pozatreningowych - założyłem ogródek na parapecie, stanęły 2 skrzynki z ziemią, jutro wysiewam szczypiorki, koperki, rzeżuchy i co mi jeszcze w oko wpadnie.

Nigdy nie myśl o drugim miejscu.
VEGE POWER!

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Trening na masę - do oceny i poprawy.

Następny temat

Plan do oceny!!

Wiecej