Siema. Postanowiłem założyć odrębny temat, ponieważ nie wiem czy złożoność mojego problemu, który poniżej opisze może kwalifikować się do jakiegokolwiek istniejącego już tematu w tym dziale. Rozpoczynając od genezy mojego problemu -podejrzewam, że jego początki mają związek z trądzikiem, który mnie "nawiedził" kilka lat temu i nie dawał mi spokoju przez długi czas. Moja "zorana" twarz była powodem tego, że kompletnie zamknąłem się w sobie, zacząłem wstydzić się wychodzić gdziekolwiek i pokazywać publicznie. Pojawiły się problemy z jąkaniem, poprawnym wysławianiem się, budowaniem spójnych wypowiedzi - jednym słowem moja pewność siebie umarła, została pogrzebana
6 stóp pod ziemią. Na chwilę obecną problem z cerą został zażegnany, jednak to nie przywróciło mi pewności siebie, a z perspektywy czasu czuje, że psychika jest w znacznie gorszej kondycji niż w okresie, gdzie miałem trądzikowy problem. Utrzymują się trudności z budowaniem spójnych zdań, pojawiło się coś na zasadzie fobii społecznej (gdy próbuje z kimkolwiek porozmawiać czuję strach/niepewność - nawet z własną rodziną) od jakiegoś czasu mam także problem z trzeźwym myśleniem, cały dzień chodzę przymulony/ospały, mam kłopoty z pamięcią, czuję się odrealniony od rzeczywistości, nie jestem do końca świadomy siebie samego, swojego ciała, tego co mówię w danej chwili, b. często odpływam gdzieś myślami no i do tego wszystkiego dochodzi totalny brak koncentracji. Próbuję medytować, wprowadzać się w stany autohipnozy, ale to mi nie pomaga, bo nie potrafię skoncentrować się nawet na własnym oddechu- szybko się tym zniechęciłem. Ogólnie, ten stan, w którym się znajduje to coś w rodzaju mgły umysłowej (brain foga). Na dodatek od niedawna zacząłem rozmyślać o życiu, o tym, że wszystko jest bez sensu, pojawiły się także myśli o śmierci, a nawet czasem myśli samobójcze - przypuszczam, że to depresja. Dodam też, że mam problem z uszami, mianowicie mam takie bardzo irytujące uczucie przytkania w lewym i prawym kanale słuchowym, tak jakby nierówne ciśnienie między wewnętrzną, a zewnętrzną stroną błony bębenkowej - uczucie podobne do tego, gdzie w trakcie lotu samolot obniża pułap/ zniża się do lądowania, jednak uczucie to mija zazwyczaj po wylądowaniu, a moje trwa już tak ok. roku- byłem z tym 3x u dermatologa w tym raz u innego, lecz nic z obserwacji/badań błony bęb./badań słuchu/ kuracji farmakologicznej nie wynikło.Traktuje to jednak jako problem mniejszej rangi w porównaniu z tym uczuciem kompletnej "niemocy", "bezwładu" mojego myślenia , odrealnienia i osłabionej percepcji rzeczywistości. Na koniec dodam, że temu wszystkiemu towarzyszy mi cholernie silna prokrastynacja Jakie mam wyjścia z tej niezbyt przyjemnej sytuacji?
Nie wiem co mógłbym jeszcze tutaj zawrzeć, żeby przedstawić mój problem maksymalnie jasno i klarownie, dlatego pytajcie o szczegóły jakie wam się nasuwają
Ps. sklecałem ten krótki teks około 1,5h - nie wiem, może trochę wyolbrzymiam, ale myślę, że powinienem to napisać w max 15 min- myślę, że to może świadczyć o powadze mojego problemu.