Raport z minionego tygodnia:
Pn - wolne, po niedzielnym 4x2km nie miałem na nic ochoty. Jedynie basen wchodziły w grę, ale od jakiegoś czasu mam problem z zatokami.
Wt - 4x (400m po 4:05 / 100m marszu / 200m po 4:05 / 100m marszu)
Śr - rower 3x12 min na 95-99% z przerwą 2 min
Czw - miało być
szybsze bieganie, ale spadł śnieg, całość poprawił mróz i zrobiło się ślisko. Próbę szybszego biegania podjąłem, ale po 300m dałem sobie spokój: nie mogłem się rozpędzić na lodzie, uważałem tylko żeby utrzymać równowagę. Także wyszedł bieg spokojny z przebiezkami.
Pt - wolne, ciężki dzień w pracy, po drodze przemarzlem i w domu ostatecznie tylko się grzalem.
Sb - rano był plan na test rowerowy. Ale został przerwany w trakcie. Porobilem kilka mocniejszych powtórzeń, ale to był raczej fristajl, bez ładu i składu. Nogi nie dawały rady, wyszłoby gorzej, niż poprzednio. Uznałem, że testu nie będę powtarzał, doloze po prostu ok. 4-5% w stosunku do tego co bylo.
Wieczorem bieganie - warunki drogowe były ok, więc zrobiłem coś szybszego: 7x (3 min po 4:20-25 / 2 min truchtu). To już mniej więcej moje tempo internetowe wg Danielsa.
Nd - docelowo bieg 3x3km po 4:50-55. W praktyce wyszło 3km+2,7km+0,9km w tempie ok 5 min/km. Dziś szło fatalnie. Brak mocy + wiatr nie ułatwial. Temperatura i wczorajsze bieganie zresztą też.
Co do planów na przyszłość:
Ten tydzień będzie luzniejszy, w nd biegnę nietypowy dystans - 15 km. Chcę zobaczyć w którym miejscu jestem i na co pi razy drzwi mogę liczyć w polmaratonie w marcu. Co prawda do półmaratonu będą jeszcze ponad 2 miesiące, ale wiadomo przez te 2 miesiące też nie poprawie się (przynajmniej wg kalkulatorów) o nie wiadomo ile.
Co do samego przygotowania do półmaratonu to zdecydowałem się trenować wg Danielsa planem do... półmaratonu ;) Teoreryxznie logiczne, ale pod uwagę brałem też plan na dyszke (de facto te plany są baaardzo do siebie podobne).
Pod uwagę biorę lekkie zwiększenie kilometrazu, bo teraz w zasadzie biegalem 40-45 (bliżej jednak 40) km w tygodniu co w sumie nie jest jakimś kosmicznym wynikiem, a przed połówką jednak imo trochę trzeba to zwiększyć. Tak myślę, że do 50 km. Więc pod uwagę biorę dodatkowy bieg w tygodniu i widzę to tak, żeby upiec 2 pieczenie na jednym ogniu, bieg spokojny po rowerze (po dokładnym wytarciu się ;) w drugą stronę tak sobie, bo rowerowanie by ucierpialo.) będzie trochę km, a i wstęp to zakładek zrobię. W tym momencie przyszło mi do głowy jak zaj**ista jest bieżnia stojąca obok trenazera ;)