Jeśli już istnieje taki temat, to przepraszam.
Przez niecałe dwa lata brałam tabletki antykoncepcyjne i straciłam dość sporo na wadze (nie jestem w stanie podać tego w kg, ale widzę to m. in. po rozmiarze ubrań, inni też to niestety zauważają), ponieważ nie były one odpowiednio dobrane do mojego organizmu i wypłukiwały z niego wodę itd. Odstawiłam je pod koniec wakacji, czyli nie biorę już prawie 4 miesiące. Czuję, że powolutku wraca mi ta waga sprzed paru lat, ale wiem, że to nie wystarczy, więc zmieniam stopniowo dietę, staram się zwiększać ilość spożywanych kalorii i ćwiczę.
Mam w domu rowerek stacjonarny i na razie jeżdżę co drugi dzień przez 40 min z prędkością ok. 30 km/h, z małym obciążeniem (+ ćwiczenia aerobowe przed rowerkiem, ale to niestety nie zawsze:(). Mam 21 lat, 177 cm wzrostu i do niedawna ważyłam 56 kg, obecnie nie mam gdzie tego sprawdzić, mam nadzieję, że podskoczyło chociaż o kilogram. Moim celem jest spalenie tłuszczyku na brzuchu (jestem z gatunku tych, które pomimo iż są bardzo szczupłe, borykają się z tym problemem), a przy tym wzmocnienie mięśni i generalnie ujędrnienie ciała. Czy te 40 min 4x w tygodniu wystarczy? I co powinnam jeść, jaka byłaby dla mnie odpowiednia dieta na masę? Ta niedowaga to dla mnie istny koszmar, wzrost potęguje wrażenie niezdrowej chudości.
Z góry dzięki za pomoc