SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

autor artykolu???

temat działu:

Doping

słowa kluczowe: ,

Ilość wyświetleń tematu: 2812

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 480 Wiek 39 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 5021
znalazlem w archiwum ten artykol ktory dawno temu ktos zamiesci,interesuje mnie autor,kto to napisal.jesli ktos z was juz to widzial i zna zrodlo bede wdzieczny jak napisze


Pochodzenie słowa "doping" jest przedmiotem wielu kontrowersyjnych poglądów i ma interesującą historię. Wieki temu używanie słowa ,,dop" w dialekcie południowo-afrykańskiego szczepu Kaffir oznaczało narkotyczny płyn używany przez członków szczepu podczas religijnych ceremonii. Poprzez późniejszą asymilację z językiem osadników europejskich (Afrykanerów) przyjęło ono formę ,,dope". W angielskim słownictwie pojawiło się po raz pierwszy w 1889 r., gdzie zostało zdefiniowane jako narkotyczna mieszanka opiumowa, używana w wyścigach konnych. Inne teorie głoszą, iż słowo to jest pochodzenia flamandzkiego i oznacza lepką substancję używaną jako smar lub środek pobudzający. Mówi się także o holenderskich kolonistach zamieszkujących w XVII w. osadę Nowy Amsterdam (dzisiaj Nowy Jork), używających wywaru z korzeni i ziół, do którego - w celu zwiększenia mocy - dosypywano prochu strzelniczego. Napój ten nazywano "doop", a jego używanie ,,dooping'" Ta nazwa zaczęta się kojarzyć z czymś niebezpiecznym. Zaczęto bowiem dodawać do ,,doopu" różne rośliny podniecające, trujące, które nieraz powodowały zgon.

Nieco później, również w USA, używano słowa "doop" w celu określenia płynu stosowanego do pokrywania powierzchni konstrukcji lotniczych. Niepostrzeżenie straciło ono jedno ,,o" i przekształciło się w prostsze "dop". W żargonowym języku amerykańskim oznaczało również oszołomienie wywołane spreparowanym tytoniem, do którego dodano ziela Datura. Ogólny sens wyrażenia przeniesiono także na stosowanie oszałamiających lub pobudzających środków narkotycznych u koni wyścigowych. Praktyki, mające na celu wzmożenie siły, pokonanie uczucia zmęczenia są tak stare, jak ludzkość. W czasach prehistorycznych rola sprawności fizycznej miała zasadnicze znaczenie dla utrzymania się przy życiu. Nie dochowały się z tamtych czasów dowody na stosowanie niektórych roślin wzmagających kondycję fizyczną. Jednak późniejsze obserwacje ludów, których pierwotny charakter egzystencji przetrwał wieki, dowodzą, jak dużą rolę odgrywała u nich świadomość roli pożywienia jako źródła sprawności i siły.

Na jednej z chińskich rycin, pochodzącej z okresu ok. 3000 lat p.n.e., widnieje postać cesarza żującego gałązkę rośliny Ma huang (Ephedra), która ma działanie sympatykomimetyczne i pobudzające. Rycinę można odczytać w sposób symboliczny: władca jest ciągle czujny, nie może poddawać się zmęczeniu, bez ustanku czuwa dla dobra królestwa, a temu pomaga kawałek rośliny Ma huang. Z lądu afrykańskiego od dawna podróżnicy donosili o krzaku zwanym "khat" (Catha edulis). Mieszkańcy północno-wschodniej Afryki mają do dzisiaj obyczaj żucia świeżych liści tych krzewów - mężczyźni, siedząc w kucki w grupach, żują khat, palą tyloń, piją harbatę, a także alkohol. Żujący khat początkowo odczuwa mile samopoczucie, ustąpienie zmęczenia, uczucia głodu i zmartwień. Potem następuje euforia z gadatliwością. Pojawia się także pobudzenie płciowe, agresywność i niezdolność koncentracji. Gdy działanie podniecająco zaczyna mijać, wówczas pojawia się depresja, z uczuciem ogólnego zmęczenia, znaczne pragnienie, brak łaknienia, bezsenność.

Substancją czynną tej rośliny jest alkaloid katyna, czyli D-norizoefedry-na. Działają także 2 amorficzne alkaloidy - katynina i katodyna. Dokładniejsze badania wykazały podobieństwo chemiczne i farmakologiczne między katyna a amfetaminą. Afrykanie żują khat nie tylko jako używkę, lecz także w okolicznościach wymagających czuwania i bezsenności. W innych okolicach Afryki tubylcy używają orzeszków kola, które także działają pobudzająco. Również ludowa medycyna Inków znała rośliny o działaniu dopingującym. Wśród nich szeroko stosowano liście koki (Erythroxylon coca). Składano je w ofierze bogom, a bez ograniczeń mogli je używać tylko członkowie najwyższych kast. Znano dobrze działanie tych liści usuwające zmęczenie, głód i pragnienie, ale zapewne zdawano sobie sprawę z działania ubocznego. Mężczyznom spoza kasty przyznawano określone dawki tylko przy ciężkiej pracy. Do- tyczyło to także biegaczy i żołnierzy. Rozdzielano także dodatkowe porcje z okazji świąt. Z liści tych, zmieszanych z popiołem prosa "quinoa", wapniem lub proszkiem z muszli wyrabiano kuleczki do ssania. Tu wyraźnie spotykamy się z celowym podawaniem środka roślinnego w celu wzmożenia wydolności fizycznej i zdolności bojowej. Kuleczki koka otrzymywali w tym właśnie celu biegacze i żołnierze. Meksykanie od wieków zażywają roślinę zwaną "jiculi" lub "peyotl". Szczególnie była ona stosowana podczas dalekich wypraw bojowych, w celu zmniejszenia uczucia zmęczenia w trakcie forsownego marszu. Z odległych czasów pochodzą także obserwacje halucynogennego działania kaktusa zwanego Lophophora williamsi, którego głównym składnikiem jest meskalina. Wiadomo, że rośliny lecznicze działające na psychikę były stosowane przez kapłanów azteckich w okresie starej cywilizacji Meksyku.. Mieszkańcy wyżyn Ekwadoru używali odmiany goryczki "caspha chinayugo", co oznaczało "ziele, które pozwala biegać". Stosowali ją w czasie długich i wyczerpujących marszów. Również inne rośliny, takie jak: mate, mandragora, guarana, znalazły podobno zastosowanie. Produkty z nich siały się szybko przedmiotem zainteresowania konkwistadorów i zostały przeniesione na grunt europejski. Dzisiejsze plantacje koki w Boliwi, Peru i Kolumbii, stanowiące podstawę ogromnego latynoskiego narkobiznesu, to mroczna w swoim wyrazie kontynuacja dawnych tradycji tego regionu. Do dzisiaj pusztuńscy górale w północnym Pakistanie, Afgańczycy i wieśniacy ze wschodniego Iranu wytwarzają haszysz i opium - a że nie tylko na własny użytek, lecz na potrzeby ogromnego podziemnego przemysłu narkotykowego, świadczą o tym miliardowe fortuny pakistańskich i afgańskich "baronów narkotykowych". Tereny Złotego Półksiężyca (wschodnio-południowy Iran, północny Pakistan i południowy Afganistan), ze światową stolicą haszyszu Peszawarem w Iranie, rywalizują od lat o narkotykową palmę pierwszeństwa ze Złotym Trójkątem, którego wierzchotkami są Birma, Tajlandia i Laos. W górskich wioskach na Terenach Wolnych Plemion Pusztańskich, na granicy Pakistanu i Afganistanu kramy z plackami haszyszu zajmują cale bazary. Półkilogramowe torebki sprasowanego narkotyku można tam kupić za 20 dolarów.

Towarzyszące nieodłącznie historii społeczeństw rozliczne działania wojenne i związana z tym konieczność wykazywania sprawności bojowej, fizycznej i odporności psychicznej, dostarczają także wiele przykładów stosowania wszelkiego rodzaju środków pobudzających. Kroniki wojen notują wiele metod pobudzania waleczności żołnierzy, a także uśmierzania bólu i nie sposób je wszystkie wyliczyć. Warto jednak zanotować, jako ciekawostkę, że w 1718 r. w czasie wojny pomiędzy Szwecją a Norwegią żołnierze jednego z oddziałów szwedzkich spożyli, dla dodania sobie ducha bojowego, grzyby z rodziny muchomorów (Amanita muscaria), zawierające substancje pobudzające i halucynogenne. W czasie wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych wstrzykiwano żołnierzom, wyizolowaną już w początkach XIX w. (1803 r.) morfinę, co stało się przyczyną prawie powszechnej toksykomanii u żołnierzy obu walczących stron. Podobnie ponurą karierę notuje 100 lat później ,,siostra" morfiny - heroina (pochodna diacetylomorfiny, wykryta w 1898 r.). W 1883 r. lekarz niemiecki Ashenbrandt zastosował w wojskach niemieckich kokainę (wyizolowaną w XVIII w.) w celu zmniejszenia uczucia zmęczenia. Także podawanie żołnierzom wszelkiego rodzaju napojów alkoholowych, szczególnie przed atakiem, stało się dość powszechne. Okres drugiej wojny światowej obfituje w przykłady podniecenia i wręcz upojenia alkoholowego żołnierzy walczących stron. Z najnowszej historii wielkich wojen warto podać, iż w niektórych jednostkach hitlerowskich aplikowano także testosteron w celu wyzwolenia agresji i podniesienia wartości bojowej służących w tych oddziałach żołnierzy. Druga wojna światowa spowodowała ogromną produkcję i zastosowanie środków pochodzących z grupy amfetamin. Historia amfetaminy rozpoczęta się w 1887 r., gdy w Stanach Zjednoczonych Edeleano uzyskał z kwasu fenylometyloakrylowego B-fenyloizopropyloaminę (amfetamina). W 1910 r. Baker i Dale, pracując nad aminami aromatycznymi, opisali w "Wellcome Physiological Research Laboratories" właściwości amfetaminy, zaliczając ją do grupy leków sympatykomimetycznych. Przez następnych 17 lat omawiany związek nie wywoływał zainteresowania badaczy, które raczej skłaniało się do badań nad efedryną. W 1927 r. Alles prowadził badania w poszukiwaniu związków syntetycznych, które mogłyby zastąpić efedrynę i były łatwiej dostępne oraz tańsze. Udało mu -się zsyntetyzować siarczan amfetaminy, który otrzymał nazwę benzedryna. Stwierdził także, że amfetamina wykazuje działanie pobudzające ośrodkowy układ nerwowy (działa także na obwodowy układ nerwowy, ale działanie ośrodkowe ma większe znaczenie). Wstępem do szerokiego zastosowania amfetaminy i jej pochodnych w czasie drugiej wojny światowej było wypróbowanie jej w okresie wojny domowej w Hiszpanii. Ponad 72 min "Energy Tablets", taką bowiem wówczas zastosowano dla niej nazwę, rozprowadzono w angielskich siłach zbrojnych oraz nie mniejszą ilość w amerykańskich. Pojawiło się wiele publikacji potwierdzających ogromną skuteczność leku, jako "wyjątkowego, niezastąpionego środka w specjalnych warunkach i akcjach".
Wracając do drugiej wojny światowej, jako okresu, w którym środki dopingujące znajdowały szerokie zastosowanie, należy wspomnieć także o perwitynie, używanej w armii niemieckiej. Jej historia jest nieco odmienna. W 1919 r. Ogata w Japonii uzyskał deoksyefedrynę w postaci chlorowodorku. W 10 lat później Emde ;w Szwajcarii przeprowadził D-pseudoefedrynę w odpowiedni chlorek i w wyniku katalitycznej redukcji uzyskał 6-deoksyefedrynę oraz ustalił strukturalny wzór efedryny. W 1938 r. niemieccy badacze zwrócili uwagę, że działanie deoksyefedryny jest niezwykle podobne do działania siarczanu amfetaminy, natomiast różni się nieco większym pobudzeniem ośrodkowym oraz wzmożeniem czuwania, jednak bez objawów niepożądanych. Zanotowano także działanie podwyższające ciśnienie krwi. Lek dopuszczono do handlu w 1939 r. pod nazwą ,,Pervitin" oraz "Isophen" (produkowały go 2 różne firmy niemieckie). Rok później, jako "Methedrine", ukazał się w Wielkiej Brytanii, a producentem był koncern angielski. Perwitynę szeroko stosowano w lotnictwie i marynarce armii niemieckiej oraz oddziałach desantowo-spadachronowych. Niemieckie władze sanitarne uznały ją za środek narkotyczny i ograniczyły jej dostępność Już w latach 30. wyodrębniono i zbadano budowę chemiczną testosteronu oraz wpływ na metabolizm męskich hormonów. Moore i Gallagher wykazali doświadczalnie istnienie hormonu męskiego w jądrach, a Loeve i Voss wyodrębnili z moczu mężczyzn androsteron. Hormon ten został zsyntetyzowany przez Ruzickę w 1934 r. Rok później Laquer i wsp. wyosobnili z byczych jąder chemicznie czystą substancję krystaliczną - testosteron. Testosteron stosowano w celu wzmożenia siły fizycznej, pobudzenia agresji, podniesienia ich wartości bojowej. Stosowano je także w celu przyspieszenia poprawy zdrowia po poparzeniach, a także długotrwałym głodzie. Po wojnie lekarze zaczęli używać steroidów w celu zwiększenia masy ciała ludzi ocalałych z niemieckich obozów koncentracyjnych. Kilka lat później anaboliczne skutki stosowania steroidów spowodowały, że gwałtownie zainteresował się nimi świat sportu.

W czasach starożytnych, gdy sport odgrywał znaczącą rolę w życiu ówczesnego społeczeństwa, zaczęto zwracać uwagę zarówno na metody treningu przygotowującego do zawodów, jak i na tryb życia, które umożliwiłyby uzyskiwanie najlepszych wyników. Najlepsi zawodnicy w VI i V w. p.n.e. pochodzili z Krotonu, a w mieście tym działała wówczas stawna szkoła medyczna. Niezwykłym uznaniem cieszył się w tych czasach najwybitniejszy ówczesny zapaśnik Milon z Krotonu. Ponoć wśród dziennej jego porcji pożywienia mieściło się ok. 10 l wina. W l w. Pliniusz Młodszy pisał, że biegacze, aby nie dopuścić do stanu przekrwienia śledziony, co znacznie utrudnia bieg, staje się ona bowiem wówczas duża, twarda i bolesna, wypijali przed rozpoczęciem zawodów napar ze skrzypu (Equisetum). Miał on działać obkurczająco na ten narząd, zmniejszając przekrwienie. Na początku podaliśmy, że słowo "doping" znalazło się w powszechnym użyciu w żargonie konnych torów wyścigowych. Pobudzanie koni silnie działającymi alkaloidami rozpoczęło się na dużą skalę na torach amerykańskich w ostatnich latach ubiegłego stulecia i szybko przeniosło się na kontynent europejski.. W dopingu koni wchodzą w rachubę najczęściej takie leki, jak: kokaina, atropina, strychnina, kofeina, kortykosteroidy oraz barbiturany, chlorbutol, heroina, morfina. Podaje się je w pożywieniu na ok. 3 h przed startem.

Do najbardziej zagrożonych dopingiem dyscyplin sportowych, od początku ich rozwoju, należały kolarstwo i boks, szczególnie w ich zawodowym wydaniu. Już w 1865 r. notuje się przypadki używania środków dopingujących wśród pływaków startujących w tradycyjnych w tym czasie długodystansowych zawodach kanałami Amsterdamu. Szczególnie spektakularne i bardzo popularne pod koniec ubiegłego wieku i pierwszych dekadach XX w. 6-dniowe wyścigi kolarskie parami na torze przyczyniły się do stosowania przez startujących zawodników środków dopingujących. W okresie, kiedy tzw. 6-dniówki były najbardziej rozpowszechnione i oczywiście przynosiły duże dochody, wielu zawodników otwarcie mówiło o używanych przez nich środkach mających "cudowne właściwości". Zawodnicy francuscy używali mieszaniny, której podstawą była kofeina, ich rywale Belgowie najczęściej brali kostki cukru zwilżane eterem; o Brytyjczykach mówiono, że wdychają czysty tlen oraz stosują strychninę. Większość kolarzy 6-dniówek to zwolennicy czarnej kawy. W ciągu ostatnich 2 dni jazdy zawsze dodawano do kawy lub herbaty koniaku. Podczas odpoczynku (w zawodach tych kolarze jadą na zmianę, a cały wyścig trwa bez przerwy 144 h) niektórzy pili piwo lub inne słabo alkoholizowane napoje. Przed sprintem zażywali tabletki nitrogliceryny, aby zmniejszyć uczucie braku tchu, tak częste przy ogromnym wysiłku. Trenerzy podawali także mieszankę kokainy i heroiny, zwaną "speedball", w celu tłumienia uczucia zmęczenia. W tych czasach kokaina była najszerzej stosowana przez zawodowych kolaży, a jej skuteczność zależała od dawkowania i sposobu podawania. Często przyjmowano ją doustnie, zmieszaną z kofeiną. Niektórzy zawodnicy wstrzykjwali sobie morfinę na 30 min przed zakończeniem swojej kolejki jazdy. Pierwszą ofiarą praktyk dopingowych stał się już w 1886 r. angielski kolarz Linton. Zmarł on w wyścigu Bordeaux - Paryż po zażyciu środka zwanego "Trimethyl" odmiana eteru. Praktyki kolaży rozeszły się błyskawicznie w świecie sportowym. Pod koniec XIX w. doping stał się bardzo rozpowszechniony także wśród bokserów. Podawano im kapsułki zawierające strychninę, po kilka łyków aromatyzowanego likieru amoniakowego koniaku zmieszanego z miodem lub czystego zarówno przed walką, jak i w czasie jej trwania, szczególnie w ostatniej fazie. Rozpylano również do nosa roztwór efedryny, aby ułatwić oddychanie przez nos i zamknięcie ust.
Na arenę igrzysk olimpijskich doping wrócił niestety już u ich zarania. Amerykanin Thomas Hicks, zwycięzca biegu maratońskiego na igrzyskach w Saint Louis (1904 r.) kilkakrotnie korzystał na trasie z pomocy lekarskiej, otrzymał kilka wstrzyknięć podskórnych siarczanu strychniny oraz spożył 5 surowych jajek, które popił kilkoma szklaneczkami brendy.
Kolejne doniesienia, związane ze stosowaniem dopingu na igrzyskach olimpijskich, pochodzą z Los Angeles (1932 r.). Analiza zawartości ampułek znalezionych w kwaterze Japończyków, którzy zadziwili świat sportowy znakomitymi wynikami pływaków, wykazała m.in. obecność nitrogliceryny. Lata 20., kiedy doszto do rozwoju dopingu lekami psychostymulującymi, efedryną, a także morfiną i dekstromoramidem, a później lata 30. i nieco późniejsze, kiedy na scenę wchodzi amfetamina i jej pochodne, stają się wyzwaniem dla kręgów starających się zachować czyste oblicze sportu. Jeszcze przed drugą wojną światową odbyły się w Niemczech i Austrii naukowe sympozja na temat dopingu w sporcie, na których wskazywano na ogromne zagrożenie zdrowia zawodników, ulegających presji wyniku za wszelką cenę.
Problemowi dopingu - aczkolwiek traktowanemu wyłącznie z punktu widzenia stosowania środków pobudzających - poświęcono raport przedłożony Organizacji Zdrowia przy Lidze Narodów przez O, Boje'a (1939 r.). Czytamy w nim: ,,Nie ma wątpliwości, że środki pobudzające są szeroko stosowane przez sportowców w trakcie zawodów, a szaleństwo bicia rekordów, pragnienie zaspokojenia żądnej wrażeń publiczności, odgrywają coraz większą rolę, spychając na dalszy plan troskę o własne zdrowie".
Raport ten jest ważny nie tylko, dlatego, że zawiera - w pełnym brzmieniu - omówienie rodzajów dopingu, stosowanego od 50 lat przez sportowców, ale i dlatego, że jest zwiastunem kierunków rozwoju tego zjawiska. Ukazuje, jak ze zwiększeniem popularności widowiska sportowego i jego komercjalizacją, presja zwycięstwa i sukcesu staje się motorem coraz to bardziej wyrafinowanego procederu produkcji środków dopingujących oraz ich stosowania.

Po drugiej wojnie światowej sygnały na temat stosowania dopingu dotarty do opinii publicznej w trakcie zimowych igrzysk olimpijskich w Oslo (1952 r.), kiedy kilku łyżwiarzy szybkich po zakończeniu swego biegu poczuło się do tego stopnia źle, iż wymagało to interwencji medycznej. Powodem była amfetamina. Rozprzestrzenianie się dopingu "amfetaminowego", szczególnie widoczne w takich sportach, jak boks, kolarstwo, a także w piłce nożnej, poruszyło środowiska medyczne. We Francji po wojnie powołano przy Narodowym Stowarzyszeniu Wychowania Fizycznego (1959 r.) specjalną komisję do zajęcia się owym zagadnieniem, a we Włoszech zespól badawczy przy Włoskiej Federacji Medycyny Sportowej (FMSI). Jak często stosowano wówczas amfetaminę i jej pochodne w sporcie wykazuje m.in. raport Amerykańskiego Towarzystwa Medycyny Sportowej z 1958 r., sporządzony na podstawie kwestionariuszy wypełnionych przez czynnych trenerów. Na 441 rozesłanych ankiet odpowiedziało tylko 133 trenerów, spośród nich jednak ponad 1/3 otwarcie stwierdziła, że ich zawodnicy używają amfetaminy lub jej pochodnych. Zdecydowany głos przeciwko temu procederowi przedstawiło rok wcześniej Amerykańskie Towarzystwo Medyczne, określając zwyczaj stosowania amfetaminy przez zawodników jako skandaliczny i szkodliwy. Działanie leku przedstawiono jako gwałtowne, drapieżne i kryminalne. Tragicznie potwierdziły tę kwalifikację lata 60. Zanotowano wówczas ponad 30 zgonów spowodowanych stosowaniem środków dopingowych w sporcie, w tym przede wszystkim środków pobudzających. Szczególnie znany stał się wypadek 23-letniego kolarza duńskiego Knuda Jensena, który - mimo prób podtrzymywania go przez kolegów - runął na szosę 175-kilometrowego wyścigu drużynowego, rozgrywanego w trakcie igrzysk olimpijskich w Rzymie (1960 r.). Odwieziony do szpitala, mimo intensywnej pomocy, wkrótce zmarł. Wyniki sekcji zwłok wskazały na nadużycie środków dopingujących, w tym przypadku - ronikolu. Środek ten był zwany sarkastycznie przez współzawodników "dietą Jensena". Należy jednakże dodać, iż autopsja wykazała także pęknięcie czaszki, co mogło być bezpośrednim powodem zgonu. Kilku innych kolarzy także przewróciło się za metą tego wyścigu, jednakże nie było to dla nich tak fatalne w skutkach, jak dla tego kolarza. Na arenę sportową wkroczyły także narkotyczne środki uzależniające. W 1963 r. zmarł z powodu zatrucia heroiną amerykański bokser Billy Bello. W tym samym roku głośna była tragiczna śmierć słynnego koszykarza NBA "Big Daddy" Lipscomba, gwiazdy Baltimore Colls, który stal się ofiarą uzależnienia od heroiny. Ofiarą tego środka stal się także w późniejszych latach mistrz olimpijski z Montrealu (1976 r.) w boksie Amerykanin Dick Howard.
Groźne te sygnały, płynące zresztą z wielu dyscyplin sportowych, spowodowały reakcje. Podczas igrzysk olimpijskich w Tokio (1964 r.) podjęto pierwszą próbę kontroli antydopingowej. Jednakże przepisy te okazały się na tyle wadliwe, iż kolarze, którzy mieli być poddani kontroli, całkowicie ją zbojkotowali. Wśród tragicznych okoliczności zmarł w 1968 r. niemiecki bokser zawodowy Jupp Elze. Walka odbywała się z Włochem Carlosem Duranem. Elze chcąc przetrzymać silne ciosy, z których znany byt Duran, przyjął przed walką dużą dawkę perwityny. Rzeczywiście Elze wytrzymał do ostatniej rundy potężne ciosy przeciwnika, z tego 21 na szczękę. Ciosami tymi Duran powinien był znacznie wcześniej znokautować przeciwnika. Pod koniec ostatniej rundy Elze stracił przytomność i zmarł w szpitalu. Sekcja wykazała olbrzymie krwiaki śród-czaszkowe i uszkodzenia tkanki mózgowej. Pobudzające działanie perwityny pozwoliło bokserowi długo wytrwać w nierównej walce i doprowadziło do nieodwracalnych uszkodzeń ośrodkowego układu nerwowego. Pochodne amfetaminy stały się przyczyną kolejnych zgonów sportowców w tym samym roku. Krótko po kolarskim wyścigu przełajowym w Grenoble zmart Yves Mottin. W tym samym czasie i w tym samym mieście umiera na boisku piłkarskim Jean-Louis Ouadri. Lista zawodników, którzy padają ofiarą zbrodniczej bezmyślności opiekunów lub własnej beztroski, jest o wiele dłuższa. Wśród środków amfetaminopodobnych na uwagę zasługuje efedryna, która jako lek ogólnodostępny, zastępowany obecnie coraz częściej przez inne, skuteczniejsze preparaty, bywa stosowana m.in. w leczeniu dychawicy oskrzelowej, kataru siennego, reakcji uczuleniowych. Jej powszechność stanowi z jednej strony swego rodzaju pułapkę dla nieświadomych zagrożenia zawodników, z drugiej zaś bywa wygodnym - choć nieskutecznym z punktu widzenia przepisów - usprawiedliwieniem stosowanym przez tych, którzy świadomie korzystają z właściwości pobudzających. Do historii weszła sprawa amerykańskiego pływaka Ricka DeMonta, którego pozbawiono złotego medalu olimpijskiego (Monachium, 1972 r.) po wyścigu na 400 m stylem dowolnym, ponieważ w jego organizmie ujawniono efedrynę.

W Polsce także notowano przypadki dyskwalifikacji z powodu pozytywnych wyników testów na obecność efedryny. Zdarzyło się to m.in. naszym czołowym kajakarkom w 1990 r. podczas kontroli poza granicami naszego kraju. Mimo tłumaczeń, iż powodem stosowania leku z zawartością zabronionego środka byty względy medyczne, zawodniczki ukarano 2-letnim odsunięciem od startów. Środki pobudzające i oburzające to niestety tylko pewna sfera problemu dopingowych środków i metod stosowanych od lat w sporcie. Według statystyk Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zajmują one kolejno 2 i 3 miejsce wśród środków dopingujących wykrytych u zawodników. Na 1. miejscu znajdują się steroidy anaboliczne (ponad 50% wszystkich, przypadków), 4 i 5 miejsce w tej niechlubnej klasyfikacji zajmują na zmianę leki B-adrenolityczne oraz moczopędne. Popularność leków moczopędnych w ostatnich latach się zwiększyła, głównie ze względu na ich działanie maskująca (powodują szybsze wydalanie metabolitów steroidów anaboliczno-androgennych), a także dlatego, że pozwalają na regulowanie masy ciała, co ma istotne; znaczenie w wielu dyscyplinach sportowych. Dalsze miejsca zajmują hormony peptydowe, ich analogi oraz doping krwią i inne manipulacje farmakologiczne, chemiczne i fizyczne. Jedną z najnowszych kategorii niedozwolonych w sporcie substancji to leki moczopędne. Włączono je na listę środków zabronionych w kwietniu 1986 r., natomiast po raz pierwszy poddano je kontroli na igrzyskach olimpijskich w Seulu (1988 r.). Stracili wówczas złote medale 2 bułgarscy ciężarowcy: Mitko Grablew i Angel Guenczew, pozbawiono ponadto brązowego medalu angielskiego judoke Kerrtha Browna, zdyskwalifikowano afgańskiego zapaśnika Ahmeda Alidada. Wszystkim udowodniono stosowanie furosemidu.
Historia przypadków wiążących się z dopingiem notuje i w tej grupie tragiczne przykłady. Jednym z nich jest zgon w 1980 r. sławnego w latach 70. kulturysty i Mister Universum. Bezpośrednią przyczyną byt atak serca, który byt rezultatem nadużywania leków moczopędnych, co spowodowało katastrofalne zaburzenia w gospodarce elektrolitowej organizmu. Pomysłowość sportowców, a właściwie ich "opiekunów", nie zna granic, jeśli chodzi o poszukiwanie niedozwolonych metod, które zwiększając sprawność organizmu są jednocześnie trudne do uchwycenia przez zespoły kontrolujące. Do takich należą preparaty zwiększające biosyntezę wewnątrz-pochodnych steroidów i przynoszące rezultat podobny do uzyskiwanego w wy niku stosowania testosteronu. Uzyskuje się to np. przez podawanie gonadotropiny łożyskowej (HCG) lub innych substancji o podobnej aktywności (np. kortykotropiny - ACTH). W 1989 r., dzięki zastosowaniu metody radioimmunologicznej, ujawniono tego rodzaju doping (w badaniach prowadzonych poza Polską) u 38 sportowców. W początkach lat 80. zaczęto stosować w sporcie (na początku głównie wśród futbolistów amerykańskich) także hormon wzrostu (somatotropinę; STH), otrzymywany do 1986 r. z przedniego płata przysadek mózgowych zwłok ludzkich. Ma on wyraźne działanie anaboliczne i jako taki był stosowany w klinicznych przypadkach karłowatości. Błędnie zakładano, że przy całej swej skuteczności nie powoduje ujemnych skutków zdrowotnych. Okazało się jednak, że bardzo często zakażony był wirusem Creutzfeldt-Jakoba, co było powodem wielu przypadków śmiertelnych w wyniku degeneracyjnej choroby mózgu. Wieść o tym, a także realne niebezpieczeństwo inkubacji HIV, spowodowały, że na nielegalnym rynku pojawiły się preparaty STH pochodzące z przysadek mózgowych małp (Rhesus i Simian) oraz bydła (wołów). Nie po raz pierwszy jednak naukowy świat medyczny wykazał opieszałość w jednoznacznym zajęciu stanowiska wobec tych praktyk. Spowodowało to, że zawodnicy, wierząc w nadzwyczajne właściwości preparatu, często nieświadomie kroczyli tą drogą, narażając zdrowie, nie mówiąc już o ogromnych kosztach. W 1985 r. przez rekombinację DNA uzyskano syntetyczny STH. Pierwszą firmą, która wprowadziła do obrotu ten preparat w celach klinicznych, była amerykańska Genentech Inc. Od tego czasu, mimo iż jego legalna dystrybucja jest pod kontrolą, znalazł szerokie zastosowanie także w świecie elity sportowej. O wiele tańszy, łatwiej dostępny, trudny do wykrycia podczas rutynowych kontroli antydopingowych, bez zanieczyszczeń grożących poprzednio, aczkolwiek nieco mniej skuteczny niż hormon naturalny - i z tego powodu stosowany łącznie ze steroidami anabolicznymi - otworzył nową, groźną erę dopingu w sporcie. Jest określany w nielegalnym "Poradniku stosowania steroidów" ("The Underground Steroid User's Handbook") jako najbardziej skuteczny i szybki środek zwiększania siły i masy mięśniowej, chociaż ryzykowny ze względu na możliwe nieodwracalne następstwa. Jest niezwykle popularny wśród kulturystów, w sportach siłowych, a także innych, wymagających dużej masy mięśniowej. W końcu lat 80. światowe media szeroko nagłośniły sprawę fenomenalnej sprinterki z okresu igrzysk olimpijskich w Seulu (1988 r.) Amerykanki F/orence Griffith Joyner - Flo Jo (3 złote medale i 1 srebrny), oskarżonej w niemieckim "Sternic" (1989 r.) przez jej kolegę z reprezentacji, Darella Robinsona, o stosowanie STH przed Igrzyskami. Robinson twierdził, że zawodniczka kupiła w tym celu od niego syntetyczny STH za kwotę 2 tyś. dolarów. W bezpośredniej konfrontacji przed kamerami amerykańskiej telewizji NBC Flo Jo zdyskredytowała zarzuty Robinsona, określając go maniakalnym kłamcą. Należy dodać, że zawodniczka była poddana kontroli antydopingowej zarówno podczas zawodów kwalifikacyjnych do reprezentacji olimpijskiej, jak i w czasie Igrzysk. Obie kontrole przyniosły wynik negatywny. Jednakże trzeba powiedzieć i to, że STH nie jest, jak dotąd, wykrywalny w moczu, a badanie krwi, które mogłoby dać odpowiedź, nie jest oficjalną metodą w kontroli antydopingowej.

Jedna z metod do niedawna budzących dyskusje o z punktu widzenia definicji dopingu, jest doping krwią. Umieszczono ją na liście środków i metod zakazanych w 1985 r. Metoda ta polega na pobraniu ok. 0,5 l krwi, oddzieleniu krwinek czerwonych od osocza i ich zamrożeniu na ok. 4-8 tygodni (na czas potrzebny organizmowi do odbudowania ubytku). Powrotnego przetoczenia dokonuje się na kilka dni przed zawodami (po rozmrożeniu krwinek i dodaniu do nich izotonicznego roztworu chlorku sodowego). Dzięki uzyskanemu w ten sposób zwiększeniu stężenia hemoglobiny zwiększa się wydatnie możliwość transportu tlenu do mięśni. Wielu zawodników^ za prostsze od dopingu krwią, a przynoszące taki sam skutek, uznało w ostatnich latach stosowanie erytropoetyny - EPO. Hormon ten, wytwarzany przez nerki, wydzielany jest przez nie w stanach niedotlenienia i pobudza wytwarzanie krwinek czerwonych w szpiku kostnym. W drugiej połowie lat 80. opracowano; technologię produkcji syntetycznej erytropoetyny. Lek jest stosowany w przepadku niedokrwistości spowodowanej zaburzeniami czynności nerek, a także w przypadkach niedokrwistości połączonej z chorobami nowotworowymi i AIDS
Fakt, że w świecie, sportowym stosuje się erytropoetynę nie zdumiewa zbytnio. Środowisko to; jak zwykle szybko zareagowało na fakt pojawienia się środka, za pomocą , którego można zwiększyć liczbę krwinek czerwonych w organizmie, a zatem ilość transportowanego do mięśni tlenu. Już w 1987 r. EPO wzbudziła szerokie zainteresowanie w kręgach europejskiego kolarstwa. Pozamedyczne stosowanie; tego hormonu pociąga jednak za sobą ogromne koszta. Jeżeli powstaje zwiększona lepkość połączona z odwodnieniem, to powstaje niebezpieczeństwo zakrzepu sekwencji zatorów płuc, udarów mózgu, zawałów serca.
W latach 1987-1990 alarmujące stały się liczne przypadki nagłych zgonów kolarzy. Zmarło wówczas 18 holenderskich i belgijskich zawodników. Przyczyny tych zgonów notowanych zarówno wśród amatorów, jak i profesjonalistów, pozostają niejasne, ale nie wyklucza się stosowania erytropoetyny.
W początkach lat 50. do sportu wkraczają steroidy anaboliczne. Podejrzenia o ich stosowanie sformułowano publicznie, pod adresem reprezentantów ZSRR, już na igrzyskach olimpijskich w Helsinkach (1952 r.). Mówiło się wówczas o tajnym radzieckim programie doświadczalnym z użyciem hormonów, prowadzonym w celu uzyskania zdecydowanych, i szybkich skutków zwiększenia wydolności fizycznej i siły zawodników. Podejrzenia te zostały ugruntowane w wyniku obserwacji lekarza reprezentacji USA w podnoszeniu ciężarów Johna B. Ziglera podczas mistrzostw świata w Wiedniu (1954 r.). Zigler, w prywatnej rozmowie z lekarzem radzieckich ciężarowców dowiedział się, że zawodnicy tej ekipy stosują testosteron. W dwa lata później, podczas pobytu w Moskwie na kolejnych zawodach, lekarz ten zaobserwował, że niektórzy radzieccy zawodnicy są zmuszeni do korzystania z cewników, z powodu powiększenia gruczołu krokowego, będącego następstwem podawania im czystego testosteronu. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych Zigler sporządził raport ze swych obserwacji, który upowszechnił w środowiskach sportowych i medycznych. Zwrócił także uwagę, że najlepsi wówczas zawodnicy radzieccy pojawiali się na arenach sportowych wyłącznie w czasie najważniejszych imprez, nie występując nigdy poza ściśle określonymi terminami. Odstawienie testosteronu powodowało bowiem gwałtowne zmniejszenie masy mięśniowej i drastyczne osłabienie tzw. formy sportowej. Zigler podjął próbę znalezienia środka, który; wyrównałby szansę ciężarowców amerykańskich w konkurencji z reprezentantami ZSRR, a nie powodował takich działań niepożądanych, jak testosteron (należy dodać, że w rywalizacji powojennej to Amerykanie raczej tworzyli ścisłą czołówkę światową w tej dyscyplinie sportu). Uzyskał pomoc ze strony słynnej CIBA Pharmaceutical Company i w 1956 r. powstał Dianabol (metandrostenolon). Stał się on amerykańską alternatywą testosteronu i zapoczątkował długą listę tego typu preparatów, liczącą dzisiaj ok. 60 leków. Lawina ruszyła. Zaczęła się w sporcie era steroidów anaboliczno-androgennych, określanych często angielskim skrótem AAS. Przemysł farmaceutyczny szybko rozwinął produkcję kolejnych odmian, a zawodnicy równie szybko nauczyli się stosować je zależnie od okoliczności, skuteczności, czasu ich metabolizmu itp. Powszechność ich stosowania jest obecnie tak duża, iż można z dużą dozą pewności stwierdzić, że jest niewiele dyscyplin sportu, które nie są zagrożone tym problemem Szczególnie niebezpieczne jest to, że steroidy anaboliczne zaczynają wykraczać poza sport. Stają się modne wśród młodzieży, pragnącej imponować mocną sylwetką i siłą. Groźne działania niepożądane są w tym przypadku o wiele głębsze niż w wieku dojrzałym. Bob Goldman, autor książki "Śmierć w szatni" (1984), pisząc o historii używania testosteronu i jego pochodnych w sporcie podaje, że wśród pierwszych zawodniczek, które podejrzewa się o to, że światowe rezultaty osiągnęły dzięki stosowaniu testosteronu, są m.in. radzieckie lekkoatletki: Maria Itkina (4-krotna mistrzyni Europy i kilkakrotna rekordzistka świata na dystansach sprinterskich), Irina i Tamara Press "kwiaty Leningradu", jak je wówczas nazywano, których osiągnięcia sportowe trudno jest nawet w skrócie wyliczyć (pierwsza była m.in. 2-krotną mistrzynią olimpijską w biegu na 80 m przez płotki i w pięcioboju; druga - 3-krotną mistrzynią olimpijską w pchnięciu kulą i rzucie dyskiem), lolanda Bałaś - rumuńska gwiazda światowej lekkoatletyki (2-krotna mistrzyni olimpijska, 3-krotna mistrzyni Europy i 14-krotna rekordzistka świata w skoku wzwyż). Wszystkie dość niespodziewanie przerwały swą karierę u jej szczytu w 1964/65 r. Fakt ten Goldman wiąże z wprowadzonymi w tym okresie badaniami chromosomowymi wśród zawodniczek, których rezultaty ujawniały prawdopodobieństwo stosowania testosteronu, powodującego objawy maskulinizacji. W 1967 r. sensacją tradycyjnego i znanego w świecie lekkoatletycznego Memoriału im. Janusza Kusocińskiego byt ogromnie ekstrawagancki i sympatyczny szwedzki dyskobol Ricky Bruch. W początkach swojej kariery nie miał on atletycznej budowy ciała, a i jego wyniki byty mierne. Jako jeden z pierwszych w Europie poddał się regularnej kuracji steroidowej, czego nota bene wcale nie ukrywał. W bardzo krótkim czasie zmienił się nie do poznania, rozrósł się i stał się człowiekiem o imponującym umięśnieniu. Został rekordzistą świata. Szybko jednak zakończył karierę, mimo że akurat konkurencja, jaką uprawiał, charakteryzuje się tym, że znaczące wyniki osiąga się w wieku dojrzałym. Zapadł niestety na ciężkie uszkodzenie wątroby i nerek, pojawiły się zmiany skórne i inne dolegliwości, także natury psychicznej. Sam siebie nazywał z przekąsem "gigantycznym brojlerem".
Innym słynnym sportowcem tego okresu, który stał się ofiarą preparatów hormonalnych, byt fiński ciężarowiec Kaarlo Kangasniemi 17-krotny rekordzista świata, 2-krotny mistrz świata i zloty medalista olimpijski. W 1976 r. doznał pęknięcia mięśni ramiennych, powstało trwałe uszkodzenie splotu ramien-nego, powodujące zjawisko bezsenności i stale, uporczywe bóle głowy. Stał się inwalidą prawie nie opuszczającym łóżka. Kolejny ciężarowiec Belg Serge Reding (w początkach lat 70. kilkakrotny rekordzista świata w wadze superciężkiej) w wyniku kuracji hormonalnej zwiększył masę ciała o 50 kg. Chciał zostać najsilniejszym człowiekiem świata. Mając 33 lata popełnił samobójstwo.
Prasa donosiła w tym czasie o licznych poważnych komplikacjach zdrowotnych wynikających z przerostu gruczołu krokowego u zawodników, m.in. także o tym, że w 1971 r. 7 miotaczy w USA poddało się operacji gruczołu krokowego. Także w tym okresie zmarł 1 z czechosłowackich miotaczy kulą z powodu raka gruczołu krokowego. Powstanie i rozwój nowotworu przypisuje się kuracji steroidowej.
W 1974 r. ukazała się w Szwecji książka Per Olafa "Pelle" Svenssona, zapaśnika, 2-krotnego mistrza świata, mistrza Europy, srebrnego medalisty igrzysk olimpijskich w Meksyku. Oto jego wypowiedź w skrócie: "Zostałem dobrowolnie świnką morską. Od stycznia 1970 r. moje życie zmieniło się radykalnie. Spotkałem któregoś dnia w Uppsali młociarza Stroema, powiedział mi, że slyszat o nowym preparacie hormonalnym, który mógłby mi się przydać. Skontaktował mnie z prof. Rolfem Lufttem. Profesor zapewnił mnie, że preparat jest zupełnie bezpieczny. Testoveron Depot miał mnie uczynić supermenem. Bratem co 15 dni zastrzyk domięśniowy. Początkowe wyniki byty doskonałe. Czułem się świeży, silny, ale zacząłem się łatwo denerwować, traciłem opanowanie. Trenowałem do kolejnych mistrzostw Europy, ale zaczęty mnie trapić częste kontuzje mięśni. Najpierw przytrafiła mi się kontuzja mięśni pleców, potem ramion, wreszcie nóg. Pewnego razu, podczas jakiejś uroczystości rodzinnej, upiłem się zupełnie mikroskopijną dawką alkoholu. Okazało się, że mam uszkodzoną wątrobę. Jednocześnie rozpierała mnie pobudliwość seksualna, potrzebny był mi dosłownie harem. Rozpierała mnie energia, ćwiczyłem dużo, ale nękały mnie kontuzje. Już-w Monachium, tuż przed startem, moja lewa ręka i cala lewa strona klatki piersiowej uległy porażeniu. Olimpiada dla mnie się skończyła. Sport też. Apeluję do wszystkich: skończmy z tym szaleństwem".

W wyniku dziesiątków sygnałów o narastającym zagrożeniu, Międzynarodowy Komitet Olimpijski powołał w 1967 r. Komisję Medyczną, na czele , której stanął Belg książę Alexander de Merode. Jej celem stało się przeciwdziałanie dopingowi. Jednakże w początkowym okresie 2 podstawowe elementy stanowiły ograniczenie hamujące skuteczną kontrolę używania steroidów: 1) brak praktycznych i skutecznych metod ujawniających obecność steroidów w organizmie zawodników, 2) co wydaje się zasadnicze, w tych jeszcze latach przeważała w świecie medycznym opinia, jaką zademonstrował wspomniany wyżej przez Svenssona profesor Rolf Lufft, iż leki hormonalne nie dają znaczącej przewagi nad współzawodnikami, a ponadto nie ma udokumentowanych negatywnych wpływów ich stosowania na zdrowie. Postawa ta brała się stąd, że zarówno lekarze, jak i badacze poruszali się raczej w obszarze dawek terapeutycznych, nie biorąc pod uwagę, że zawodnicy biją w tym zakresie niewyobrażalne rekordy ich dawkowania. Ponadto są zdrowi. W tej sytuacji wprowadzane do organizmu dodatkowe steroidy, nie kompensując żadnych niedostatków, muszą prowadzić do rozregulowania naturalnych mechanizmów funkcjonowania organizmu w tak nieprawdopodobnie delikatnej materii, jaką stanowi układ hormonalny.
Chociaż dobrze wiedziano, że od lat 50 wielu zawodników stosowało steroidy anaboliczno-androgenne, to brak odpowiednich metod detekcji nie pozwalał na podjęcie skutecznych kroków przeciwdziałających tym praktykom. Dopiero na początku lat 70 naukowcy z Chelsea Laboratory w Londynie rozwinęli techniki identyfikacyjne, co umożliwiło podjęcie doświadczalnych i nieoficjalnych prób na obecność steroidów u olimpijczyków podczas igrzysk monachijskich (1972 r.). W kwietniu 1974 r. Komisja Medyczna MKOI wydala zakaz używania tych środków.
Pierwsze oficjalne testowanie steroidów podjęto na igrzyskach olimpijskich w Montrealu (1976 r.). Na 275 sprawdzanych zawodników 11 miało wynik pozytywny, w tym u 8 wykryto steroidy. W tej 8 znalazło się 2 polskich zawodników - lekkoatletka i ciężarowiec. Kontrola dopingu na olimpiadzie w Montrealu była poprowadzona po raz pierwszy w historii igrzysk w sposób systemowy, kompleksowy i, jak na owe czasy, nowoczesny. Zostały ustalone prawno-formalne, techniczno oraz metodologiczne zasady kontroli. Mimo wyraźnego postępu, nadal jednak notowano wiele przypadków fałszywie negatywnych wyników testowania, zdarzały się również fałszywie pozytywne. Technika wykrywania nie pozwalała na dokładne oznaczanie metabolitów różnych środków pobudzających, nie mówiąc już o steroidach. Zasadniczy etap w metodach kontroli dopingu datuje się od 1983. Profesor Manfred Donike z Kolonii, korzystając z wyników badań wybitnego biochemika londyńskiego profesora Raymonda V, Brooksa, zastosował wówczas nową metodę analityczną, także opartą na chromatografii gazowej i spektometrii masowej, ale łączącą je w 1 system (GC/MS), znacznie bardziej precyzyjny i niezawodny. Metoda ta, zastosowana w czasie Igrzysk Panamerykańskich w Caracas, spowodowała prawdziwe trzęsienie ziemi w środowisku sportowym. Nie tylko wielu wybitnych lekkoatletów amerykańskich umknęło z miejsca igrzysk jeszcze przed ich rozpoczęciem, po tym, jak oficjalnie zakomunikowano o przeprowadzeniu badań nową metodą, ale zdyskwalifikowano wówczas aż 21 medalistów, w tym 11 złotych Cóż tak wystraszyło lekkoatletów amerykańskich ?

Jak widać z powyższego, trwa ciągły wyścig pomiędzy tymi, którzy są gotowi na wszystko, a tymi, którzy starają się ratować sens sportowej rywalizacji. Stawki są wysokie. Z jednej strony sława i niewyobrażalne często dla przeciętnego zjadacza chleba apanaże, z drugiej - zrujnowana kariera, zdrowie, czasem tragiczny koniec. Lista zaburzeń chorobowych, związanych ze stosowaniem steroidów w celach dopingowych jest wyjątkowo długa. Jednocześnie brak dokładnie udokumentowanych danych, co do ich występowania. Jedynie pojedyncze przypadki gwałtownej śmierci młodych sportowców trafiają na łamy prasy medycznej lub codziennej. Do takich należy niewątpliwie zgon (w 1987 r.) 26-letniej niemieckiej pięcioboistki Brigit Dressel, zmarłej w ogromnych bólach po 3 dniach walki o jej życie. Zawodniczka ta dokonała rzeczy zdumiewającej. W ciągu roku wywindowała się z 33 miejsca w światowym rankingu pięcioboju na miejsce 6. Jeszcze bardziej niewiarygodne było jej postępowanie z własnym organizmem. W ciągu tego okresu przyjęła ponad 400 zastrzyków i stosowała ok. 40 różnych medykamentów, które ordynował jej m.in. prof. Armin Klumper, uważany za światowego guru sposobów dopingowania, zwany, także ,,Mr. Syringe" ("Mister Strzykawka"). Przypadek ten został opisany, z medycznego punktu widzenia, jako wynik ostrej alergicznej reakcji organizmu, spowodowanej całkowitym rozregulowaniem systemu odpornościowego w wyniku stosowania wielu medykamentów. Interesujące i warte odnotowania jest w tej całej sprawie i to, że prokurator, prowadzący dochodzenie w związku ze zgonem Dressel, nie znalazł żadnych dowodów winy w stosunku do prof. Klumpera. W świetle tego i tym podobnych przypadków, sarkastyczna odpowiedź kierownika zespołu olimpijskich pływaczek NRD (Igrzyska w Montrealu), udzielona dziennikarzom na pytanie dotyczące zastanawiające niskich głosów zawodniczek, brzmiąca: "one tu przyjechały pływać, a nie śpiewać" byłaby może zabawna, gdyby nie jej rzeczywisty, dramatyczny kontekst. Ilustruje ona ponadto dobitnie, jak dalece cyniczne i bezwzględne bywa środowisko "opiekunów" sportowców.
Głośna się stalą sprawa Niemki Katrin Krabbe, najlepszej sportsmenki świata z 1991 r., 2-krotnej mistrzyni świata (Tokio, 1991) oraz jej koleżanek: Gritt Breuer (wicemistrzyni świata na 400 m) i Manueli Gerr. Podczas badań kontrolnych wykryto w ich organizmie klenbuterol. Jest to środek zaliczany do grupy p-agonistów (beta-adrenomimetyków) i ze względu na jego działanie anabolizujące (powoduje wydatne zwiększenie masy mięśniowej, szczególnie mięśni szkieletowych, zmniejsza ilość tłuszczu w tkankach) włączony został do środków zabronionych, za użycie, których grozi kara, taka jak za stosowanie steroidów. Na olimpiadzie w Barcelonie zwrócono nań szczególną uwagę, jako na kolejny środek, po który zaczęto sięgać w kręgach sportowych. Klenbuterol był znany dotąd i dozwolony w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i większości krajów Europy tylko jako preparat stosowany w hodowli zwierząt nieprzeznaczonych do spożycia. Ograniczenie to wynika z tego, że klenbuterol może być wchłonięty do krwiobiegu z przewodu pokarmowego, co powoduje szkodliwe następstwa. W Hiszpanii (w 1990 r.) wykryto, że spożywanie wątroby wolowej z bydła tuczonego za pomocą klenbuterolu stało się przyczyną choroby ok. 135 osób. Objawy u tych osób byty podobne do objawów obserwowanych przy pobudzaniu za pomocą B-agonistów: przyspieszenie czynności serca, bóle głowy, mdłości i gorączka. Sama Krabbe nigdy nie wypierała się faktu stosowania klenbuterolu, a jej trener Thomas Springstein - uważany dotąd za jednego z najznakomitszych w świecie trenerów lekkiej atletyki - wręcz stwierdził, że "nie wierzy, aby czołówka światowa była czysta", a on i jego zawodniczki wpadły tylko dlatego, iż "nie był dostatecznie cwany", jak to określił w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Stern". Potwierdzenie tych słów przynoszą coraz to nowe rewelacje, mówiące najpierw o znakomitych, nagle rozbłysłych talentach sportowych, a niedługo po tym czasie - o zdyskwalifikowaniu gwiazd za stosowanie dopingu. Sensacyjne rezultaty mato znanych dotąd pływaczek chińskich oraz złote medale uzyskano przez nie w 1994 r. na mistrzostwach świata w Rzymie utraciły sporo swego blasku po tym, jak na lotnisku w Hiroszimie japońska ekipa antydopingowa pobrała od chińskich sław próbki do kontroli dopingowej. Stało się to przed Igrzyskami Azjatyckimi, na których Chinki także jeszcze robiły furorę swymi rezultatami. Wyniki analizy próbek okazały się jednak fatalne dla ekipy Chińskiej Republiki Ludowej - u 11 sportowców wykazano stosowanie niedozwolonych środków. Wśród nich znalazły się 3 rewelacyjne pływaczki z rzymskich mistrzostw. Teraz zdyskwalifikowano je na 2 lata za użycie hydrotestosteronu i usunięto z kadry olimpijskiej przygotowującej się do igrzysk olimpijskich w Atlancie. Pływaczkom nie odebrano jednak medali za mistrzostwa świata, kontrola w Rzymie dała bowiem wówczas wynik negatywny.
Ujawniane od niedawna archiwa STASI także szokują wieściami niemalże identycznymi, jak w przypadku afery wyżej opisanej. Otóż okazało się -co ujawnia amerykański "Swimming World" z grudnia 1994 r., że pływaczka Kristin Otto, 6-krotna złota medalistka igrzysk olimpijskich w Seulu, objęta była ogólnokrajowym programem dopingowym, wprowadzonym przez władze sportowe NRD. Jak wynika z dokumentów STASI, opublikowanych przez to pismo, stężenie testosteronu w organizmie kilku czołowych pływaczek świata, reprezentantek NRD, zdecydowanie przekraczało normy ustalone przez Komisję Medyczną MKOI, przy czym u Kristin Otto stosunek T/E wynosił 17:1 (3-krotnie powyżej normy). Werner Franke, niemiecki biochemik i członek komisji ds. archiwów STASI, twierdzi, ze dokumenty tajnej policji nie pozostawiają wątpliwości, iż wszystkie czołowe pływaczki NRD korzystały ze środków dopingujących.

W Polsce statystykę badań kontroli dopingu prowadzi Zakład Badań Antydopingowych Instytutu Sportu w Warszawie. Wynika z niej, że ok. 2% spośród ok. 8500 zbadanych zawodników (licząc ten wskaźnik łącznie od 1988 r. do końca 1994 r.) przekracza przepisy antydopingowe. Wśród najbardziej zagrożonych dyscyplin sportu znalazły się w tej statystyce.: kulturystyka i trójbój siłowy, podnoszenie ciężarów i lekkoatletyka.
______________________________

Podsłuchy, Kamery, Lokalizatory

Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 183 Napisanych postów 12431 Wiek 38 lat Na forum 21 lat Przeczytanych tematów 185431
"Historia dopingu farmakologicznego" Roman Dzierżanowski i Ryszard Wysoczyński. Pierwszy rozdział z ksiązki pt. "Doping" pod red. Wojciecha Rewerskiego. Wydawnictwo PZWL"
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 480 Wiek 39 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 5021
dzieki wielkie kazam wiedzialem ze na stara gwrdie z sfd mozna liczyc.thx

Podsłuchy, Kamery, Lokalizatory

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 243 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 6179
ciekawa lektora kazam sog za to ze znales autora lektory :)brawo

"DOPÓKI WALCZYSZ JESTES ZWYCIĘZCĄ"

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Ocena moich wyników od endokrynologa...

Następny temat

Enan

WHEY premium