Wielu ćwiczących zrobi wszystko by osiągnąć wymarzony wygląd, czasem kosztem zdrowia, czasem nawet życia. Zresztą w prasie nie brakuje podobnych przykładów, niedawno zmarła 34 letnia kobieta, której lekarz odmówił zabiegu liposukcji, gdyż była zbyt otyła. Lekceważąc zagrożenie udała się na zabieg do innego miasta i innego lekarza, dzień po zabiegu zmarła. W top 10 najgłupszych pomysłów bez wątpienia należy umieścić stosowanie olejów zwiększających objętość mięśni.

Pomysł nr 1: „oleje i inne środki zwiększające objętość mięśni”

Niedawno do lekarzy chirurgów w Londynie zgłosił się 25-latek. Odczuwał bolesność w łokciu. Ponieważ triceps mężczyzny wyglądał nietypowo, lekarze dokonali badań USG i rezonansem magnetycznym (MRI). Okazało się, iż triceps mężczyzny był przerwany, a w obrazie pojawiły się anomalie – białe obszary. Okazało się, iż mężczyzna stosował iniekcje z oleju kokosowego, co doprowadziło do powikłań zdrowotnych [1]. Poza tym stosował testosteron, tyroksynę, insulinę oraz witaminę (zapewne nie B2 jak napisano w badaniu, ale B12). Jego układ HPTA był silnie zablokowany, a praca tarczycy upośledzona (nieprawidłowe wyniki badań). Inny sławny środek to synthol, który może zawierać np. 85% MCT, 7,5% lidokainy oraz 7,5% alkoholu. Korzystanie z syntholu (oraz innych mieszanek) często prowadzi do infekcji, zniszczenia estetyki sylwetki oraz uszkodzeń mięśni. Co prawda, chwilowo i sztucznie zwiększa się objętość np. ramienia – tylko taka interwencja może kosztować zdrowie. U jednego z kulturystów stosowanie syntholu doprowadziło do wycięcia 11 cm x 5 cm x 5 cm tkanki z mięśnia dwugłowego ramienia. Po kilku miesiącach musiał się poddać operacji w drugim bicepsie. Kolejny zawodnik stosował olej sezamowy. Badanie MRI u 40-latka wykryło ponad 100 cyst z olejem rozsianych w jego ciele. Co najgorsze, po otwarciu ramienia mężczyzny okazało się, iż praktycznie nie ma tam już mięśni – tkanka została trwale zniszczona – zamiast mięśni były zwłóknienia oraz tłuszcz! Mężczyzna po kilku latach nie mógł już w ogóle trenować oraz stale odczuwał ból [2]. Cóż, za głupotę płaci się czasem bardzo słono.

Pomysł nr 2: „obżeranie się”

Bardzo wielu zawodników podchodzi nieracjonalnie do kwestii diety, kierują się myśleniem – więcej znaczy lepiej. Wielu nie stroni od „śmieciowych” pokarmów, nawet w okresie potreningowym. Konsekwencja – ulane anty-kulturystyczne sylwetki, które później straszą w klubach. Zbytnia podaż węglowodanów ma opłakane skutki – rośnie poziom tkanki tłuszczowej, pojawia się insulinoporność, w ciele krąży zbyt dużo insuliny, znacznie utrudnione jest „spalanie” tkanki tłuszczowej. Dodatkowo nasilasz w ten sposób stan zapalny (cytokiny, TNF-alfa, C-reaktywna proteina), co ma konsekwencje dla rozwoju powikłań sercowo-naczyniowych. Nie możesz bezkarnie folgować sobie za często, mimo iż twoje badania lekarskie nie wskazują na pojawianie się negatywnych symptomów. Bardzo wiele wskaźników nie odchyla się znacznie, nawet gdy organizm boleśnie odczuwa nadużywanie np. słodyczy, przekąsek czy potraw smażonych w głębokim oleju. Wyraźne zmiany mogą pojawić się dopiero, gdy będzie już za późno na reakcję.

Pomysł nr 3: „clenbuterol”

Doprowadza do ciężkich powikłań zdrowotnych większość stosujących go zawodników. Bardzo łatwo jest przedawkować tę substancję. Prawdopodobnie przez clenbuterol zmarł ZYZZ (Aziz Sergeyevich Shaversian). Wystarczy lekko przedawkować „clen”, by wylądować w szpitalu, np. pewien 31 latek trafił na OIOM po 108 mcg beta-mimetyka. Jego tętno wynosiło 254 uderzenia na minutę. Stwierdzono u niego hipokaliemię. Inny zawodnik przeżył dawkę 5000 mcg – ale lekarze 48 h walczyli o jego życie [3]. Po clenbuterol bardzo często sięgają młode kobiety – myślą, iż istnieje cudowna pigułka służąca schudnięciu bez wysiłku. Bez zmian w trybie życia – treningu i odżywiania taka jednorazowa kuracja nie opłaca się. Po odstawieniu substancji waga wraca na swoje miejsce.

Pomysł nr 4: „diety warzywno-owocowe”

Na przykład dieta doktor Dąbrowskiej. Głównym szamańskim argumentem stosowanym w promocji podobnych diet są argumenty w rodzaju:

„następstwem przetwarzania żywności było pojawienie się na niespotykaną dotąd skalę szeregu przewlekłych chorób cywilizacyjnych […] z miażdżycą i nowotworami na czele. A przecież jeszcze przed 100 laty gdy żywność była naturalna, główną przyczyną śmierci były choroby infekcyjne, a nie jak dzisiaj zawały czy nowotwory”.

Tylko nikt nie wziął pod uwagę, iż wydłużenie czasu życia współczesnych ludzi daje czas na rozwinięcie się chorób, które wcześniej nie miały czasu się zamanifestować (np. cukrzyca, nowotwory, choroby układu krążenia, zespół metaboliczny). Poza tym w Polsce w 2013 r. zmarło ponad 277 tysięcy osób w wieku 65 i więcej lat i stanowili oni 72% zmarłych [4,5]. Czy 65 lat i więcej to faktycznie tak mało? Na początku lat 30 XX wieku, przeciętny Polak miał przed sobą 48,2 roku życia, w 2011 roku 72,4 roku! W tym co najbardziej szokujące, zgony dzieci w wieku do 0-4 lat odpowiadały za 35-40% całkowitych zgonów. W 2010 roku nowotwory były przyczyną 25,3% zgonów w Polsce. Ponadto autorka diety twierdzi, iż toksyny są główną przyczyną chorób w Polsce – to bardzo ciekawe, ponieważ w zatrutym rejonie Polski - województwie małopolskim – długość życia jest o wiele większa niż w Polsce centralnej – województwie łódzkim [5]. Poza tym kwestia do zastanowienia: kiedyś w wielu rejonach Europy skażenie środowiska było znikome, nie było samochodów, ani przemysłu – tymczasem oczekiwana długość życia wynosiła 35 lat. W końcu jak niby jedzenie ma usunąć toksyny, które trwale są umieszczone w ciele? Dyskusyjny jest brak pełnowartościowych protein i tłuszczy w podobnej „diecie”.

Pomysł nr 5: „chińskie zioła”

Często zawierają zakazane leki, metale ciężkie oraz substancje nefrotoksyczne (szukaj pod hasłem: „nefropatia ziół chińskich”). Ich stosowanie może być szkodliwe dla zdrowia. Często chińskie zioła zawierają wycofaną z obrotu sibutraminę, niebezpieczną dla układu krążenia.

Pomysł nr 6: „środki przeczyszczające i lewatywy”

Szkodzą zdrowiu, rozregulowują organizm, niosą wiele powikłań. Ich stosowanie często jest zalecane w ramach „diet, które usuwają toksyny”. Nie warto tego robić. Utrata wagi uzyskana w ten sposób jest nietrwała i może wiązać się z powikłaniami.

Referencje:

  1. M. Hameed „Muscle mania: the quest for the perfect body”
  2. “Synthol demolishes muscle tissue” www.ergo-log.com
  3. http://www.doping.pl/clenbuterol-hcl
  4. P. Szukalski “Jak Polacy umierają?” Demografia i gerontologia społeczna – biuletyn informacyjny 2013, nr 1
  5. „Trwanie życia w 2014 r.” DANE GUS.
Zawarte treści mają charakter wyłącznie edukacyjny i informacyjny. Starannie dbamy o ich merytoryczną poprawność. Niemniej jednak, nie mają one na celu zastępować indywidualnej porady u specjalisty, dostosowanej do konkretnej sytuacji czytelnika.
Komentarze (0)