Monika Biedka, złota medalistka Diamond Cup 2017 w bikini fitness do 169 cm, powiedz nam jak się z tym czujesz?

Witam Was serdecznie, szczerze mówiąc ciężko wyrazić mi to co czuję, bo jak widzieliście z każdym kolejno wyczytywanym miejscem robiłam coraz większe oczy , a finalnie płakałam ze szczęścia. Wzruszona, zaskoczona i dumna.

 

Dawno nie widzieliśmy Cię na scenie… jaki czas przeznaczyłaś na przerwę od startów?

Tak dokładnie, nie było mnie na scenie całe 2 sezony, a mam wrażenie, że była to cała wieczność. Wstępnie pauza miała trwać pół roku, aby nadgonić gabarytowo seniorki, ale niestety przez źle podjęte decyzje i zmiany w swoim życiu, wszystko się przedłużyło. Na szczęście ponownie jestem czynną zawodniczką Bikini Fitness i obiecują, że od teraz będę na zawodach pojawiać się częściej.

 

Piewszy start po takiej przerwie, świetna lokata, mamy rozumieć, że to początek owocnego sezonu! Jakie dalsze plany?

(śmiech) mam nadzieję, że zbiory będą obfite, przynajmniej w postaci lokaty na top 5. Następnym planowanym startem jest Puchar Polski, oraz Pepa w Czechach. Mam nadzieję, że trzecim startem zrobię sobie fantastyczny prezent urodzinowy.

 

Monika, pamiętamy Cię ze sceny jako słodką dziewczynkę, jak to się stało, że się tak zmieniłaś?! Wow!

W zasadzie sama nie wiem. Zawsze na scenie byłam sobą. Moja twarz i oczy wyrażają to co mam w głębi, a tym razem stojąc na deskach sceny czułam satysfakcję i spełnienie. Sądzę, że to co wydarzyło się w ostatnim czasie ukształtowało mój charakter na tyle by pokazać więcej pazura niż dotychczas.

 

Dlaczego tak bardzo chciałaś wrócić na scenę?

Zawsze mówiłam, że w tym sporcie jeszcze się nie spełniłam. Trenując każdego dnia, przykładając się do każdego detalu odnalazłam tam siebie. Co więcej na scenie odkryłam w sobie atuty, których nigdy nie zauważałam. Wielu zawodników czy zawodniczek, po pierwszym starcie mówi, że to nie dla nich, a ja… czuję, że lecę z wiatrem, nie pod wiatr.

 

Powiedz nam czy łatwo wg Ciebie jest zostać zawodniczką bikini fitness?

Hm szczerze, to odpowiedź brzmi nie. Nie jest łatwo stać się zawodniczką. Łatwo jest wystartować w zawodach, ale zawodnikiem trzeba być z krwi i kości każdego dnia. Z roku na rok na listach startowych jest coraz więcej osób, ale niestety nazwiska pojawiają się jednosezonowo i nic nie wnoszą w świat kulturystyki i fitness. Nie sztuką jest założyć bikini, bronzer i pantofle. Sztuką jest konsekwentna praca, która pokazuje progress z sezonu na sezon.

 

Słuszna uwaga z Twojej strony, bo też zauważyliśmy taką przypadłość. A trening? Jak wygląda Twój BPS?

Moja przygotowania raczej nie należą do łatwych. Najbliżsi znajomi mówią, że jeżeli mieliby dawać złoto za włożony wkład pracy, to ja bym została zwycięzcą! Haha, jak widać- chyba na tych zawodach za to dawali (śmiech). Trenuję 5-6 razy tygodniowo, mając na myśli trening siłowy. Do tego wykonuję 4-5 sesji cardio. Staram się przynajmniej 3-4 razy w tygodniu znaleźć czas na stretching, jogę lub mobilność. Przed samymi zawodami włączam treningi obwodowe, cardio zamieniam na interwały. Ten schemat zdał swój egzamin w tym sezonie.

 

Przy takiej ilości treningów zapewne możesz sobie pozwolić na cheat meal?

Zaskoczę Was, ale nie. Nie mogę pozwolić sobie na cheat meal podczas przygotowań na starty. W porównaniu do innych zawodników moja dieta odbiega od tych, które są teraz na czasie i bazuję na klasycznej diecie. Dużo warzyw, chude mieso, ryż (kasz ani makaronów nie jadam bo mi nie służą) i różnorakie źródła tłuszczy.

 

Jak wygląda Twój rytm dnia? Treningi zajmują Ci chyba dość dużo czasu?

Codziennie wstaję o 5:48 haha, jeśli jest taka potrzeba to wstaję wcześniej. Pracuję jako trener i instruktor zatem mam elastyczne godziny pracy. Między treningami robię swój trening i następnie wracam do pracy. Posiłki staram się gotować z rana, żeby po powrocie późną porą do domu już nie zaprzątać sobie tym głowy.

 

Człowiek chyba nie może tylko pracować i trenować, masz czas na życie prywatne?

Tak oczywiście! Wydawać by się mogło, że nie, ale jeśli mam okazję wyjść do przyjaciół to zwyczajnie znajduję na to czas. Ze znajomymi mamy kilka swoich rytuałów, które systematycznie wdrażamy do życia haha. Jedyne na co nie mam zbyt często czasu to powrót w rodzinne strony i do Opola, niestety w tym okresie ciężko wyrwać się na kilka dni.

 

No właśnie od tego sezonu krakowianka , a nie opolanka. Jak sobie z tym radzisz? To chyba nie łatwa decyzja?

Dokładnie, decyzja o zmianie miejsca zamieszkania była trochę na wariackich papierach. Początki były trudne. Sama przyjechałam do kosmicznie wielkiego miasta jak dla mnie. Straciłam w pewnym sensie stabilizację i komfort dnia codziennego. Pierwsza podjęta praca okazała się totalną klapą, druga największym szczęściem! Mimo tego, że pracę miałam, to bardzo tęskniłam za Opolem, za spokojem tego miasta, ludźmi i może dlatego ciężko mi było oswoić się z nowym miejscem.

 

Dziękujemy Monika za rozmowę, mamy do Ciebie jeszcze jedno ważne pytanie! Czy jesteś szczęśliwa?

Kochani, uwierzcie mi, że gdyby dzisiaj miał być koniec świata to zdecydowanie zamknęłabym oczy z satysfakcją spełnienia. Nie mogę być nieszczęśliwa. W wieku 25 lat osiągnęłam bardzo dużo i poradziłam sobie z różnymi sytuacjami w życiu. Możliwe, że mam inne priorytety niż moi rówieśnicy, ale to właśnie one dają mi poczucie szczęścia.

Przeczytajcie również niesportowy wywiad z Moniką ZOBACZ: Niesportowe wyznania Moniki Biedki

Jeżeli jesteście w posiadaniu jakiejś ciekawej informacji, filmu lub zdjęć z branży fitness albo chcecie udzielić nam wywiadu napiszcie do nas: [email protected]

Komentarze (0)