Nie od dziś wiadomo, że ryby, w tym łosoś, zawierają wiele cennych substancji, które mają dobroczynny wpływ na nasze zdrowie oraz samopoczucie. Ale czy wszystko wiemy na temat łososia hodowlanego? Czy aby na pewno ma on pozytywny wpływ na nasze zdrowie? I przede wszystkim, czy jego obecność w naszej diecie jest dobrym posunięciem? Na te oraz inne pytania postaram się odpowiedzieć w poniższym artykule.

  1. Co siedzi w łososiu?
  2. Przed czym ostrzegają lekarze?
  3. Fakty czy domysły? 
  4. Skrajnie groźne pestycydy
  5. Nie tylko łosoś na celowniku
  6. Jaki łosoś zamiast norweskiego?
  7. Podsumowania

Co siedzi w łososiu?

Powszechnie wiadomo, że łosoś jest jedną z najzdrowszych ryb.

Zawiera:

  • kwasy Omega-3
  • kwasy Omega-6
  • witaminy z grupy B
  • witaminę A
  • witaminę D
  • witaminę E
  • cynk
  • potas
  • selen
  • jod

Oczywiście należy wybierać taki gatunek ryby, aby był on bogaty w te wszystkie składniki odżywcze, a także nie zawierał takiej ilości metali ciężkich, które mogą negatywnie oddziaływać na nasz organizm.

Przed czym ostrzegają lekarze?

Norwescy lekarze mają silne argumenty w swoich podejrzeniach, w których jasno mówią, że spożywanie łososia hodowlanego, do którego należy najpopularniejszy łosoś norweski, może mieć niekorzystny wpływ na pracę, a także rozwój naszego mózgu. Zdecydowanie nie zaleca się ich ciężarnym kobietom, dzieciom, a także młodzieży, gdyż wysokie stężenie toksyn zawartych w tych rybach mogą doprowadzić do niskiej masy urodzeniowej dziecka, a także zakłócić jego rozwój.

łosoś

Nicolas Daniel i Louis de Barbeyrac – dwaj francuscy dziennikarze przez kilka ładnych miesięcy przyglądali się, jak produkuje się ryby na świecie. Ich szczególną uwagę przykuł łosoś. Po oględzinach, a także wnikliwych rozmowach z pracownikami oraz naukowcami odkryli wiele bardzo niepokojących faktów i zaskoczeni byli, jak wygląda z bliska przemysł rybny.

Dzięki swoim doświadczeniom i brutalnym sytuacjom, jakich doświadczyli, stworzyli film „File Oh! Fish” (2013 rok). W Polsce pojawił się pod tytułem: „Cała prawda o rybach”. W filmie tym wystąpił słynny ekolog Kurt Oddekalv, który jest założycielem Stowarzyszenia na Rzecz Obrony Przyrody w Norwegii, a także francuski toksykolog Jerome Ryuzzen. Oboje stwierdzili jednogłośnie, że łosoś norweski hodowany należy do jednego z najbardziej toksycznych produktów na świecie.

Fakty czy domysły? 

Swoje odkrycie pokryli wieloma dowodami oraz mocnymi argumentami. Badacze odkryli, że pracownicy hodowli rybnych wlewają do basenów, w których przebywają łososie pełno płynnych pestycydów o silnym działaniu neurotoksycznym. Dzieje się tak, gdyż w ten sposób pracownicy chcą pozbyć się pasożytów, a także wielu chorób, na które narażone są łososie. W basenie pływa mnóstwo ryb, co zwiększa ryzyko wystąpienia poważnych chorób w środowisku rybnym.

Z tego, co relacjonują dziennikarze największą zmorą hodowców ryb, jest wesz łososiowa, która może doprowadzić nawet do całkowitego wyniszczenia. Jest ona bardzo oporna i trudna do wyeliminowania, dlatego też hodowcy, aby sobie z nią poradzić, stosują coraz to mocniejsze artylerie chemikaliów, które chcąc nie chcąc wnikają do ciała ryb, a później lądują na naszych stołach.

Nicolas Daniel oraz Louis de Barbeyrac opisują, że wesz nie jest największą zmorą tego miejsca tylko to, czym karmione są ryby. Zazwyczaj ryby karmione są odpadami z mięsa najczęściej zatrutymi dioksynami. Ale nie tylko. Karmi się je również rybami bałtyckimi, które nie mogą być spożyte przez społeczeństwo. Ta wysokoproteinowa pasza, a także obecność hormonów wzrostu powoduje, że ryby rosną dużo szybciej ku uciesze hodowców.

Nie da się ukryć, że są znacznie bardziej nafaszerowane różnymi toksynami między innymi z powodu dużej zawartości tłuszczu, który jest idealnym magazynem dla tych wszystkich szkodliwych związków, które są nie tylko w paszy, ale także w basenach, w których ryby są przechowywane.

Skrajnie groźne pestycydy

Dziennikarze ujawnili również, iż prócz sztucznych barwników do pasz dodaje się etoksykinę, która jest pestycydem, a jej dopuszczalne ilości są bardzo rygorystyczne i wynoszą 50 mikrogramów na kilogram żywności. Co najlepsze naukowcy w jednym z laboratoriów w Genewie odkryli, że w rybach tego pestycydu jest znacznie więcej, bo aż 500-1000 mikrogram na kilogram żywności. Warto nadmienić, iż etoksykina jest niesamowicie szkodliwa dla naszego ustroju. Może nawet spowodować rozwój raka mózgu - dr. Claudette Bethune bez strachu opublikowała swoje badania, mimo że szykanowano ją, aby tego nie robiła.

łosoś

Dziennikarze, którzy wzięli się ostro za to, aby ujawnić, jak wygląda hodowla ryb, przedstawili również fakt, że z powodu tych silnych zanieczyszczeń ryby są mocno narażone na mutacje chemiczne. Dlatego też łososie, jak i inne ryby są często mocno zdeformowane. Ale to przecież nie problem. Hodowcy ucinają nowotwory, które są widoczne gołym okiem na rybach. Wycinają także zmutowane części ciała i sprzedają dalej, a potencjalny klient bez świadomości i wiedzy kupuje produkt.

Badania na myszach wskazały, że gdy gryzonie spożywały łososia hodowlanego, były bardziej narażone na wystąpienie otyłości, a także cukrzycy. Okazuje się, że niektóre organizmy, gdy mają bezpośrednią i systematyczną styczność z takimi zanieczyszczeniami, są narażone na wzmożoną produkcję tkanki tłuszczowej. Oczywiście badań takowych na ludziach brakuje.

Nie tylko łosoś na celowniku

Jak widać, problem nie tyczy się tylko łososia, ale także innych hodowlanych ryb, w tym często spożywanego przez Polaków dorsza. Dlatego też wiele państw ubiega się o to, aby na opakowaniach ryb dokonano oznaczenia, czy ryba była zmieniana genetycznie. Najlepsze jest to, że FDA (Agencja Żywności i Leków) uznaje genetycznie przetworzoną rybę za bezpieczną.

Polecamy również: Dziki czy norweski, który łosoś jest lepszy?

Koncerny farmerskie bardzo chcą, aby Unia Europejska zwiększyła dziesięciokrotnie dopuszczalność pestycydu endosulphan w paszy, którą karmione są ryby. Warto zaznaczyć, że substancja ta jest w wielu krajach całkowicie zakazana ze względu na silną szkodliwość i negatywny wpływ na nasz organizm. Niestety chciwość koncernów niszczy przede wszystkim nasze zdrowie. Czy to znaczy, że należy całkowicie zrezygnować ze spożywania łososia?

Jaki łosoś zamiast norweskiego?

Zupełnie nie! Obecnie na polskim rynku spotkać można dużo zdrowszą rybę z rodziny łososiowatych, a mianowicie łosia dzikiego z Alaski, który łowiony jest w wodach Pacyfiku. Odżywia się on glonami oraz planktonem, a to przecież w nich znajdują się cząsteczki astaksantyny, które mają bardzo korzystny wpływ na nasz organizm.

Dzięki swoim licznym właściwościom, między innymi przeciwzapalnym oraz przeciwutleniającym poprawiają przepływ krwi, a także zwiększają produkcję energii w mitochondriach. Całkiem dobrym wyborem jest też łosoś bałtycki, który nie jest wolny od zanieczyszczeń, ale jest zdecydowanie lepszy od norweskiego, hodowlanego.

Podsumowania

Oczywiście nie wszystkie hodowle ryb są złe. Złe są te, które stawiają na kiepską jakość całej produkcji, a w dzisiejszym świecie bardzo ciężko obejść się bez typowej hodowli. Zatem z powodu świadomości istniejących praktyk, jakie stosuje się w Skandynawii, wobec hodowli ryb jestem zdania, że warto wybierać ryby o mniejszym stopniu przetworzenia, najlepiej z głową, by widzieć oczy, gdyż one wiele mówią nam o świeżości ryby.

Pamiętać również należy o tym, że skrzela ryby powinny być intensywnie czerwone. Te informacje pozwolą nam zakupić dobrej jakości rybę i cieszyć się nie tylko z jej smaku, ale także z wartości odżywczych.

Referencje:

  • http://farmed-salmon-boycott.com/wild-salmon-champions/risk-of-consuming-farmed-salmon-outweighs-the-benefits/.
Zawarte treści mają charakter wyłącznie edukacyjny i informacyjny. Starannie dbamy o ich merytoryczną poprawność. Niemniej jednak, nie mają one na celu zastępować indywidualnej porady u specjalisty, dostosowanej do konkretnej sytuacji czytelnika.
Komentarze (0)