Witam po dłuższej przerwie, raczej nie na stałe, ale chciałem coś skrobnąć co tam jak tam ;)
Większość z Was kojarzy mnie z tego że byłem sobie grubaskiem, potem zrobiłem formę życia, po czym ją spieprzyłem i wróciłem do stanu przed redukcji dodatkowo z różnymi problemami hormonalnymi i zrytą psychą co też doprowadziło do zaburzeń odżywiania a dokładniej do binge eatingu.
Od tej pory bardzo dużo się u mnie zmieniło, ciężka praca nad samym sobą przyniosła efekty.
2 lata temu - docięty (przez to myślący że szczęśliwy), z zerową energią do życia, a co dopiero treningów, brak formy w piłce ręcznej, jedyny sens życia to zgadzające się co do grama makrosy i kalorie mimo głodu i zniszczonego organizmu po redukcji, 10 ujęć jedzenia aby wrzucić do jedn idealne na forum czy ig, zero życia towarzyskiego, binge eating na porządku dziennym
Rok temu - zalany (przez co nieszczęśliwy), dużo energii, mocne treningi, forma życia w piłce ręcznej, cieszenie się życiem, ograniczenie forum i ig, luźniejsze makro, rzadsze ale wciąż występujące binge eatingi
Ja teraz - zdrowy i zadowalające poziom bf%, dużo energii do życia, treningów, nauki, wysoka forma w piłce ręcznej, ograniczenie do minimum forum i ig, bez binge eatingów, nie liczenie kalorii i makro, zdrowe nawyki żywieniowe
To tak w skrócie jak wyglądało to przez ostatnie mniej więcej 2 lata
Odkąd zaniedbałem forum od listopada to w sumie większych zmian nie było w mojej sylwetce, nawet troszkę byłem misiowaty po świętach, ale nie można było mówić o zalaniu, bf na oko między 18-20%
Od stycznia zacząłem w sumie baaardzo delikatną i wolną redukcję, byłem już na to gotów, ale prawdziwa redukcja zaczęła się dopiero od końcówki marca, dopiero wtedy zacząłem mieć większy deficyt i odczuwać głód. Wtedy też zacząłem 2 tygodniowy program oczyszczający. Nie będę podawał firmy, żeby nie było żadnych niedomówień. Co do samego oczyszczania byłem nieco sceptycznie nastawiony, ale zdecydowałem się i nie żałuję. Oczyszczanie składało się z 3 faz: przygotowanie (7 dni) głodówka (4 dni) odbudowanie (3 dni) Pierwsza faza to jedzenie praktycznie samych warzyw, owoców i kasz,
picie dużej ilości wody, plus różnego rodzaju wyciągi z roślin, druga faza to głodówka jedynie co to woda, plus te wyciągi oraz picie mieszanki błonnikowej. Trzecia to faza to delikatny powrót do jedzenia tego co w 1 fazie, plus dalej te ekstrakty. I po tych 14 dniach powrót do jedzenia wszystkiego. Serio nie wierzyłem, ale taki ze mnie syf wyszedł, ogólnie zyskałem sporo energii, mimo że myślałem że mam jej sporo, nawet to że mniej ciągnęło do jedzenia syfu, czy to że pot stał się bezwonny. Po tym jadłem jakieś ~2000 kcal, treningi leciały FBW 3x tyg, dwa razy interwały/kompleksy sztangowe, do tego sporo aktywności: treningi ręcznej, kosz, rower, basen czy jeszcze coś innego. Od czerwca na zaliczenie, sesję i obronę kalorie poszły delikatnie w górę, ale wygląda na to że nadal deficyt bo wygląd się poprawił i waga też delikatnie spadła.
Dużo dałem luzu w kwestii i treningu i diety. Trening to ma być przyjemność więc nie robię czegoś czego nie lubię, nic na siłę, jest różnorodny, są niskie zakresy są też wysokie, jest też miejsce na kształtowanie mocy i sprawności ogólnej.
W diecie jest wszystko, ale z głową i sensownie. Jest miejsce na coś słodkiego, jedzenie na mieście, alkohol, słone przekąski, imprezy. Ogólnie najczęstszy schemat jaki mam to:
Pokazałbym zdjęcia ale nie robię ;)
Śniadanie: płatki owsiane, serek wiejski, jogurt smakowy skyr, owoce, chia
Przed treningiem: wpc, banan, masło orzechowe/migdałowe/ czekolada, ale jest też miejsce żeby zjeść zamiast tego batonika zbożowego czy jakiegoś innego i zapić wpc ;)
Po treningu: jakiś konkretny posiłek, mięcho z warzywami, ziemniaki/makaron/ryż/tortilla i nie jest to suchy kurczak z solą i pieprzem tylko nie rzadko kurczak w mleczku kokosowym, czy jakieś tłustsze mięsko, jak było gorąco to często leciał ryż z truskawkami czy naleśniki na słodko z białym serem
Podwieczorek: często jakiś koktajl owocowy lub owocowo-warzywny
Kolacja: duuuuużo sałaty z pomidorami, mozzarellą i sosem z oliwy (do tego jakiś słonecznik jeszcze, kukurydza, suszone pomidory, czasem jajko czy kurczak wędzony) + pieczywo i tutaj do tego często jakieś winko/piwko i jakaś przekąska na lepszy sen %)
I tak to mniej więcej wygląda, kalorii raczej nie liczę, na pewno nie "planuje" dnia jak to kiedyś było, czy liczę zanim zjem, jak już to z ciekawości czasem zliczę na koniec dnia ile tam mniej więcej wyszło.
Muszę przyznać że od kiedy zluzowałem z michą to odwiedziłem więcej restauracji i różnych bistro czy kawiarni niż przez całe swoje życie. Często jadę do dziewczyny na kilka dni i się niczym nie przejmuje, że treningu nie zrobię, że zjem mniej białka, a więcej ww czy tłuszczy, albo że przekroczę kalorie. Mam to gdzieś, nie jestem i nie będę zawodowcem w tej dziedzinie, a takiego próbowałem z siebie robić. Myślę, że ja swoją drogę chyba odnalazłem, może forma daleka do "ideału", ale mnie jest z nią dobrze i się nie wstydzę ściągnąć koszulki gdzieś nad wodą, na basenie czy zajęciach na masażu na uczelni. Każdy powinien obrać swoją, drogę, ja nie powiem w pewnym momencie zachłysnąłem się tym co Solaros tutaj robi, ale to jest tak jak on powtarza jego metoda i nie powinno się ślepo kopiować to co on, czy ktoś inny, kto ma mega formę robi.
Nie mam pojęcia ile ważyłem w styczniu ale na oko coś koło 83 kg, przed oczyszczaniem było 81 kg, po samym oczyszczaniu po 4 dniach głodówki było 78 kg, po czym wróciło do 80 kg, jak zacząłem z powrotem jeść, waga obecnie wynosi 77 kg, myślę że jakbym ważył 75 kg byłoby idealnie, ale i tak jest bardzo dobrze a w czasie od Stycznia do teraz działo się bardzo wiele, co mnie "spowalniało" w redukcji:
- 2 turnieje międzynarodowe w sędziowaniu (Czechy, Słowacja)
- 2 wyjazdy za granicę (Włochy i tam było naprawdę sporo szaleństwa w jedzeniu i piciu %), Anglia)
- 2 wyjazdy na AMP
- dziesiątki wyjść do restauracji/kina/imprezy
- alkohol 2-4 x tyg (nie zachęcam, nie zawsze też oczywiście i nieduże ilości bo było to 1-2 lampki wina/1 piwo czy 1 drink)
Nie uważam że mam jakąś super formę i nie uważam się za jakiegoś guru tylko teraz w obecnej dobie świata fit, widząc z jakimi podobnymi problemami borykają się ludzie, jakby chociaż jedna osobą z podobnym problemem przez jaki ja przechodziłem poradziła sobie, mimo że tego nie będę wiedział będę mega szczęśliwy. Na koniec obecna sylwetka z dziś, zdjęcie bez szału bo aparat tragedia, aż byłem w szoku że tak może zamglić to co jest naprawdę, bo w realu wygląda to naprawdę fajnie i mnie to cieszy
Wszystkiego na pewno nie opisałem, także jak są jakieś pytania czy rady/sugestie to przyjmę wszystko
Pozdro!