Już witam z Polski
A więc krótkie podsumowanie wyjazdu - tak jak pisałem już, praca fizycznie nie była jakaś bardzo ciężka, ale pogoda i krótki sen dawały w kość. Co do diety to później było gorzej - ale przez to że mało jadłem, bardzo mocno nie dojadałem przede wszystkim fatu. Przez co trochę miałem problemy z regeneracją i czułem się strasznie przemęczony. Przykładowo piłem 5-6 l wody dziennie, a mnie ciągle męczyło pragnienie. Czasem mi się w głowie kręciło.
Pierwszy posiłek wpadał już czasem o 9. I w sumie ogólnie trochę będę się odzwyczajał od IF. Ogólnie przez tą drugą połowę wyjazdu bardzo rzadko przekraczałem 2000 tys kcal, a pojeść mogłem sobie tylko gdy miałem wolny dzień. I wtedy mogłem sobie na spokojnie zjeść. Robiłem też z kumplem co 2 dni 200 pompek żeby coś zachować
Czuję że trochę ze mnie zleciało nawet tam w lustrze widziałem że nie jest najgorzej, myślę że bf w okolicach 15%. Ale już z takich konkretów to mniej więcej tak wyglądał dzień pracy jeśli chodzi o michę:
Natomiast na refeedach wyglądało to tak:
Micha w dużej mierze zależała od tego jak pracowaliśmy, czasem pracowaliśmy od 7-12 i wracaliśmy od 16-20 ale najczęściej od 6/7-16/18
A tak to się prezentowało w praktyce
W sadzie niezmiennie płatki jaglane/owsiane/orkiszowe lub kuskus z białkiem, żurawiną, orzechami i jogurtem a pod koniec nawet z batonikiem zbożowym
Obiadokolacje
Jak było wolne to na śniadanie jakiś omlet
I reszta - wybór produktów light i idealnie pasujących do koncepcji IIFYM mnie przeraża %)
I kilka rzeczy musiało zostać przywiezione
No i powrót to 30 h spędzone w autokarze a na drugi dzień na rano na praktyki, które mam do końca września. Ogólnie plan był taki żeby od niedzieli do dziś zrobić refeed, ale w niedzielę nie zrobiłem tak jak chciałem bo nadrabialiśmy i nie było postoju porannego gdzie miałem zjeść śniadanie więc musiałem zjeść pół bagietki przewidziane na później, ale zatrzymaliśmy się w południe na postój to zjadłem kanapkę w subway'u. Jak wróciłem to zjadłem obiad i trochę słodkości. Wczoraj też nie zrobiłem tak jak chciałem bo pierwszy posiłek wpadł dopiero o 15 po praktykach bo taki pierwszy dzień dość dziwny był potem jeszcze zjadłem mięso z ziemniakami, i słodkie w efekcie czego trochę przeładowałem i dziś już po porannym omlecie miałem dość i tylko jeszcze obiad zjadłem i nic już bo za dużo i po takiej przerwie nie służyła mi taka ilość jedzenia i to ciężkiego jedzenia więc miało być miło i przyjemnie no ale wyszło chamskie nie udane czitowanie. Może gdyby trochę inaczej że miałbym ten jeden dzień na ogarnięcie się, a tak to nic w lodówce, zero czasu bo cały dzień na praktykach i chwytałem to co było.
Co teraz?
Do końca września redukcja, od jutra 200 B 200 WW 60 T 2200 kcal, przez tydzień jeszcze będą normalnie treningi potem mam zabieg więc może 7 może więcej dni offa. Ale jutrzejszego treningu to nie mogę się doczekać. Chociaż boje się że siła będzie żenująca
Tyle bo nie mam weny
Zmieniony przez - melo15 w dniu 2017-08-15 23:43:57