W zeszłym roku w wrzesniu miałem taki uraz jak wyżej napisałem. Zeskakując z wysokiego i wąskiego murku ok. 1,2 m podczas zeskoku źle stanełem nogą, tylko połową stopy w momencie wybicia z prawej nogi i doznałem takiego urazu. Lekarze stawiali mi 3 diagnozy złamanie rzepki; złamanie kłykcia bocznego; pekniecie stawu kolanowego. Przy przyjmowaniu inna, przy operacji inna i na wypisie inna, w odwrotnej kolejności do tej która podałem. Żaden z nich nie słuchał tego co mówiłem i nie rozpoznał mechanizmu zwichniecia rzepki, który stwierdził mi bardzo dobry i uznawany specjalista od medycyny sportowej w prywatnej przychodni.
Miałem otwierane (rozcieli mi kolano tak jak by mi wstawiali endoproteze, szef ponad 20 cm ;/) kolano i przyszywany wchłanialnymi szwami fragment kostny, który odleciał. Potem 5 tyg. gipsu i nikt mi nawet nie powiedział o skurczach izometrycznych ... po gipsie miałem straszne zrosty (ale tylko ja je diagnozowałem) i widoczny (dla mnie) zanik mieśnia, lekarze mówili że wszystko jest ok. (nawet rehabilitacji nie zlecili w żadnym momencie leczenia a w szpitalu byla) a ja wiedziałem że tak nie jest i mówiłem że pewnie mam zrosty i że trzeba robić artroskopie jednak oni mówili że nie trzeba że noga sie sama rozrusza. Nie zlecili mi żadnej rehabilitacji przez kolejne 3 miesiace chodziłem ze sztywna nogą miałem 15' zgięcia, aż wkońcu poszedłem na prywatną wizyte do prof. który stwierdził że trzeba mi usunać zrosty ...czekałem kolejne miesiać razem juz 5 miesiecy, po operacji mogłem juz troche zginać nogą i rehabilitowałem sie 2 tyg. w szpitalu a potem w przychodni 3 tyg. (na NFZ ale pożadnie sie mnązajeli), potem prywatnie ze 2,5 miesiaca i do tej pory stosuje autoterapie ale przez tych aż cieżko mi ich nazwać lekarzami, którzy zajmowali sie mna przy pierwszej operacji nabawiłem sie strasznego zaniku miesni, jak napinałem 4-głowy to ledwo co sie skura ruszyła teraz jest lepiej ale do tego co było to bardzo dużo brakuje. Wcześniej dużo grałem w piłke, przed urazem od 2 lat cwiczyłem nogi na rowerze stacjonarnym miałem naprawde silne nogi a zwłaszcza prawą która miała kontuzje a ja jestem prawo nożny. Lekarze zarówno prowadzący (który widzi że zemną jest lepiej niż ja sie czuje) i ten który mnie operował, dziękuje Bogu że na niego trafiłem bo przywrócił mi wiare i nadzieje do życia twierdzą że teraz już powinno być wszystko dobrze. Że moja sprawność to tylko/AŻ odbudowa mieśnia. Ale mimo wszystko mnie to niepokoi i jak by jakiś fizjoterapeuta albo ogólnie ktoś kto sie na tym zna mi mógł powiedzieć czy to że nie moge biegać i nie mam pewności w tej nodze, i jak próbuje biec to sie czuje jak by ona troche obca była to tylko kwestia tego mięśnia ?
Od niedawna zgodnie z zaleceniem lekarza zaczełem chodzić na siłownie ćwicze na suwnicy puki co najwiecej wziełem raz 40 kg ale czułem już dyskomfort w prawym kolanie a tak to robie 6-7 seri po 15-20 cieżarem od 10 do 35 kg zwiekszajac obciążenie co 5 kg. Czuje lekką poprawe ale dalej nie moge biegać, bardzo mnie to denerwuje, nie moge podbiec ani nic byłem bardzo sprawny a teraz taki fizycznie ograniczony. Możecie mi cos poradzić na ten miesień i ogolnie podzielić sie swoją wiedzą i podtrzymac na duchu. Jakieś ćwiczenia inne ale w łańcuchu zamknietym.
I jeszcze dodam że generalnie wypracowałem cieżką pracą fizjologiczne zgiecie zdrowego człowieka czyli te 120' normalnie miałem więcej i myśle ze uda mi sie je powiekszyć ale z racji że mam jeszcze utrzymujacy sie obrzek to nie chce tak nogi forsować i tak naginać mocna bo sie boje.
Mam z wyprostem jeszcze problem bo generalnie z mojej budowy genetycznej mam nadruchomośc stawów wiec fizjologicznie mam 2' przeprostu, ale po cwiczeniach jest tak samo w obu nogach ale później znów sie noga podkurcza.
Rozciągam sobie też na własnorecznie zrobionym urzadzeniu 4-głowy, gdyż wszystkie miesnie mam (teraz juz mniej) przykurczone :(
Teraz zaczełem studia bo porzedni rok przesiedziałem na urlopie zdrowotnym. Chciałbym znów pograć w piłke zwłaszcza że moje boisko na osiedlu przy szkole remontują i zrobią nową murawe a ja nie umiem biegać :(
I jeszcze jeden z fizjoterapetów z usług którego korzystałem strasznie mnie namawia żeby odkupił od niego berety mówi że będą dla mnie zbawienne (to też nie mały jak dla mnie koszt 70 zł za szt. a mówi że mi 2 potrzebne) faktycznie one by mi pomogły czy chce sie ich pozbyć i mnie na kase naciągnać ??
Proszę o bardzo dokładne przeczytanie i odpowiedzi na mój kłopot, gdyż bardzo psychicznie to przeżywam ta fizyczna bezradność mnie przytłacza, zwłaszcza fakt że dzien przed wypadkiem byłem taki szcześliwy jak sprintem biegłem na autobus, bo wcześniej byłem grubszy (lekka nadwaga) i wolno biegałem ;(
moje parametry:
wiek: 20 lat
wzrost: 185.5 cm
waga: 90 kg ( niestety od wypadku i braku ruchu przytyłem 8kg, teraz znów staram sie ćwiczyć i chce zrzucić tak chociaż do 82 kg, bo wtedy wyglądałem dość atletycznie.
Wszystkim serdecznie dziękuje za zainteresowanie i za pomoc.
Pozdrawia gorąca wszystkich forumowiczów !!
Zmieniony przez - duzypuchat w dniu 2011-10-08 23:04:43
Zmieniony przez - duzypuchat w dniu 2011-10-10 00:16:31