Zaje...... Towar

musze sie zwami podzielić swoim przemysleniem i spytać czy tylko ja tak mam czyto normalne.Dzis po prawie miesiecznej przerwie odzyskałem swoje małe autko (jedni już otym wiedzą a inni dopiero sie dowiedzą) co sprawiło ,że po prawie miesiącu mogłem wrócić na treningi.Przez okres "uwiązania" ternowałem sobie sam wdomu aż wreszcie nadszedł ten dzień.Dzisiaj po robocie wróciłem , jak to zwykle bywa przygotowałem torbe ze sprzetem i ruszyłem .Pochwili wchodziłem już na sale gdzie ***..ało chekto litrami wylanego potu i tylko bezwładnie dyndały sobie worki taaa własnie tego mi brakowało pomyślałem.Wreszcie zaczą sie trening (boksik) poczatek jak zwykle ogólna rozgrzewka potem pare akcji na tarcze np.zejscie ,potem prawy na schaby i dwa sierpy po przerobieniu paru akcje zaczeliśmy robić stacje :walka z cieniem z ciężarkami,brzuszki z piłką lekarskaą,worki,uderzanie pod imitacje prostych lekarską o ściane, kazda stacja po 3min ogólnie trzy obwody,potem jeszcze lekkie spary i to było by tyle ,piąteczka i go home.Po trenigu podłoga płyneła a z kazdego poprostu sie lało i wtedy.....wtedy to domnie dotarło-to jest jak jak nakotyk-adrenalina uderza do głowy, zapierdzielasz na 110% bo chcesz być najlepszy,trener dżesie zebyś jeszcze dał zsiebie troche ,wszyscy ostro sie dopingują-uwielbiam to,płace zato i zawsze dotego wracam bo poprostu tego potrzebuje,wpewnym momencie sie uzależniasz i niepotrafisz już życ beztego,padasz na ryj podpierasz sie językiem ale powszystkim jesteś tak zadowolony ,że mało co daje ci taką przyjemność-TEŻ TAK TO ODCZUWACIE ?

Stania, zostałbym przy ENDORFINACH. Endo-morfina zapewne też sprawiłaby sporą radochę gdyby istniała, ale byłoby to zgoła coś innego
Co do Twojego pytania, człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja. Dochodzi też aspekt przetrenowania. Nie za każdym razem organizm ma ochotę na wysiłek i będzie Cię za niego bonusował

przede wszystkim gdybyś mieszkał w Krakowie, to nie cieszyłbyś się tak z tego autka. Ja wracając z treningu mam do przejechania ok 3 km. Wczoraj jechałem 1,5 godziny Mam w dupie. Przesiadam się na tramwaj

Ta, rozumiem o czym piszesz - mam to samo. Trenuje MT ponad rok i juz nie wyobrazam sobie jak by to mialo byc bez treningow. Lubie te momenty gdy juz nie mam kompletnie sil na zrobienie chocby jednego, glupiego scyzoryka, ale mowie sobie wtedy w glowie ze jak nie zrobie jeszcze dwoch, to powtarzam cala serie. Sporty walki bardziej niz umiejetnosci, wystrugaly moj charakter, zawzietosc, dazenie do celu, dawanie z siebie wiecej niz wszystkiego i za to kocham ten sport.. chyba nie przegielem za bardzo ^__-

A mógłbyś napisać na priv jak trenowałeś w domu ?? Czyli jakie ćwiczenia wykonywałeś itp.

Oo patrze że jest więcej takich wariatów . Ja na przykład nawet na w-f gdy gramy sobie w siatkówkę czy coś stoję i ćwiczę prace nóg czyli wszystkie te skręty ciałem jak przy ciosie wszystko tylko nie wyprowadzam tych ciosów bo jakby to wyglądało &amp sog.

renegat i dzejhej sogi dla was

no dla konrada tez, a co

Ty już gdzieś odemnie dostałeś Stahoo Może jeszcze ktoś sie wypowie ??

ech też tak mam teraz się do nowego klubu przenosze bo w starym ceny podnieśli...ale ten miech nie cwicze i cały czas zdenerwowany chodze...

renegat44 sog za szczerosci i zangażowanie

Zgadzam sie z autorem tematu. Ogolnie sport jest dla mnie rzecza, ktora w pewnych sytuacjach trzyma mnie przy zyciu- nie wyobrazam sobie np sytuacji po wypadku, ktory odebral by mi szanse treningu. Po prostu musialbym cos robic, nawet jakby to mialabys kulturystyka na wozku. Chyba kazdy z traktuacych powaznie sporty/sztuki walki nie moze sobie wyobrazic zycia bez nich. Dla mnie silka i sw to dwie bardzo wazne rzeczy, kiedy poswiecam sie jednej tesknie za druga. Ciezkie, czeste treningi to alegoria zycia- robisz cos, by byc coraz lepszy- czasem zastanawiam sie jak wiele moglbym osiagnac w wielu innych dziedzinach zycia w ogole nie zwiazanych z sw (a do ktorych mam wiekszy talent), gdybym poswiecal im tak wiele uwagi, jak treningowi...

Kopt
Ty jestes z Krakowa?
Gdzie trenujesz?