Witam.
Trochę się nie zgodzę z tym "strasznym" bólem przy złamaniu.
Osobiście miałem zwichnięcie z przemieszczeniem i naderwaniem nadkłykcia przyśrodkowego prawej ręki, czyli jednymi słowy tak
zwichnięty łokieć, że kostka trzymająca wszystko w kupie się odłamała i mogłem dowolnie przemieścić przedramię względem kości ramiennej.
Po karetkę nie dzwoniłem, tylko sam doszedłem do szpitala.
Po operacji zero bólu, nawet morfiny ani razu nie miałem.
Druty też na żywca mi wyjmowali, bez znieczulenia i nie było tak źle.
Co do złamania 5 kości śródręcza, to miałem na prawej ręce i teraz mam na lewej.
Na prawej ręce kość została nastawiona "na oko", gdyż nie miałem rentgena po nastawianiu. Gips na 3 tygodnie i luz.
Co prawda nie widać małej kostki, ale prócz tego wszystko jest ok. Do szpitala tak samo z buta poszedłem. Mimo iż ręka była mocno spuchnięta, to dałem rade jeszcze do sklepu skoczyć i przynieść baniak wody.
Teraz siedzę ze świeżo złamaną 5 kością śr. na lewej ręce i szczerze mówiąc do lekarza się chyba nie wybieram. Trochę boli, ale już wiem, jak to ma wyglądać.
Jedyny argument, żeby się przejść, to odszkodowanie, ale czy opłaca się sprzedawać trzy tygodnie z życia? :/