W zwiazku z tym calym swirowaniem z ''wychudzaniem'' podjełam odpowiednie kroki.Chciałabym bardzo odbudować choć cześć mięśni które straciłam,chciałabym tez normalnie jeść, oraz dostac okres.
Byłam u lekarza ,dzis robilam badanie krwi.Chcialam zmienić dietę .Moze napisze jak wygladała ona przez ok 1 miesiac
ŚNIADANIE(godz 6) ; jogurt light,z płatkami ''zdrowy błonnik'' (ok 3 łyżki)
II Śnadanie: 10.35-jabłko
III śniadanie13.35 jabłko
Obiad 16 -duzo warzyw nawet po 500 g albo i wiecej troszkę (łyżka) tuńczyka lub kurczaka
Kolacja 19-warzywa z przyprawami. W ciagu dnia duzo warzyw i herbaty.
W ogóle nie jadłam słodyczy , jestem zawzięta osoba i nawet jesli organizm se domagal trzyamalam sie zasad jedzenia. jednak zauwazylam u siebie straszne samopoczucie, szybko rzucialam kg jednak chodziłam caly czas zmęczona,do tego te włosy wypadające i brak okresu. Stwierdziłam ,ze przesadziłam i nie dam ary tak do konca zycia - bez żadnej energii!! Chcialam stopniowo przyzwyczaić organizm do większej ilości kcal i mój jadłospis zaczelam powiększać,wyglądał on następująco( wyłączając przedostatnie 2 dni)(mimo to chudlam,chcoiaz odbywało sie to powoli)
Ś godz 6.30; 100g otrebów granulowanych zalanych wodą ok 300 kcal
IIŚ 9.40 :kanapka złożona z dwóch kromek chleba zytniego z warzywami ok 200 kcal
IIIś 12.35 :to samo 200 kcal
i nieszczęsny obiad(godz 16) który wydawał mi się większy,ale nie było wielkiej różnicy, odkryłam to niedawno bo zważyłam produkty: warzywa i 30 g mięsa (ok 100 kcal)
kolacja 19.00:serek wiejski light z pomidorem ok 150 kcal
Razem: ok 950 kcal,spać chodzę ok 22.30
Niby lepiej ,ale jednak wydaje mi się to za mało. Martwię się o swoje zdrowie ,zależny mi na normalnym odżywianiu i przywróceniu mięśni,nawet jeśli miałoby się to przyczynić do wzrostu wagi,jestem w stanie pracować nad tym,ale potrzebuje kilku rad. Tak naprawdę nie mam większego punktu odniesienia(chciałabym wiedzieć co robię źle)
Wczoraj skończyłam czytać temat @leX,która narzekała na swój metabolizm i problemy z jedzeniem. Od dwóch dni zwiększyłam posiłki do 1200 kcal,mam zamiar jeść tak jeszcze tak przez 5 dni,a potem zwiększać te ilość.Nie wiem jak zareaguje na to mój organizm ,ale moja dieta dziś wyglądała następująco:
Śniadanie:100 g otrębów granulowanych +100 ml mleka 0,5 % +woda( godz 6.00)+(kawa z mlekiem -ok 36 kcal) - razem ok 402 kcal
IIŚ 9.40 kanapka jak wyżej
IIIŚ 12.35 kanapka jw
Obiad 16.00 200g pomidorów,pól łyżeczki oliwy z oliwek 130 g filetu z kurczaka w folii razem ok 200 kcal
Kolacja 19 100g kurczaka jw , pomidor duży,pól łyżeczki oliwy razem 160 kcal,można doliczyć jeszcze kawę 36 kcal
RAZEM wychodzi ok 1200 kcal, ale to tylko one tak naprawdę nie mam rozeznania czy dobrze rozkładam ilość składników odżywczych,potrzebnych do wyjścia z tego bagna.
I w związku z tym całym zamieszaniem chciałam zadać kilka pytań,proszę o odpowiedz
- w moim przypadku o jaka ilość kalorii powinnam zwiększać posiłki z tygodnia na tydzień, lepsze będzie o 100 kcal,200? A może więcej?
- kiedy zacząć wzmożoną aktywność fizyczna( jak już mówiłam lubię sport,dużo chodzę ok 5 km dziennie,oczywisie nie migam sie od zajęć wfu, chodzę także na sks. Mieszkam za miastem i wszędzie maszeruję z bucika:) zaczac intensywniej cwiczyc gdy juz zacznę normalnie jesc? Jakie cwiczenia na początku? ( przy ilu kcal dostarczanych dziennie?) Czy możne zwiększanie kalorii polaczyc z wzmożonym wysiłkiem sportowym? Chciałam zapisać sie na aerobic( abf, pump,step,bike) lub siłownie i nie wiem co będzie lepsze,aby polepszyc utracona kondycje i poćwiczyć,a przy okazji odbudować mięśnie
- jak powinna wyglądać moja obecna dieta? chodzi mi jakich składnikow odzywczych powinnam jesc najwiecej? Przyjmować suplementy, prócz witamin ,jakie?
Teraz liczy sie dla mnie zdrowie,myślę o przyszłości,chce mieć zdrowe dzieci i sama byc zdrowa,myślę ze nie popełnię juz takiego głupiego błędu jakim było odchudzanie(wykańczające fizycznie jak i psychicznie) i wyniszczanie siebie. Mam nadzieje ,ze nic jeszce nie jest stracone i wszystko może wrócić do normy (modlę się o to). Jestem w stanie wiele rzeczy sie wyrzec wierząc ze robię cos słusznie i nie wbrew sobie - stad tyle wytrzymywałam na tej diecie bez słodyczy i z tak małą ilością energii ,aż w końcu oprzytomniałam,gdyby coś w mojej psychice nie puściło to może wykańczałabym się do dziś.
Byłabym bardzo wdzięczna ,jeśli ktoś doradziłby choć troszkę . Z góry bardzo dziękuję