2 dni temu bylem na silce z kumplem i cwiczylem barki sztanga stojac
i sprawa jest taka: robilem juz ostatnie powtorzenie a tu nagle boom i mi cos szczeliło w karku( dokladnie gdzies tam w lewej stronie odcinka szyjnego) i cholera polozylem od razu ta sztange i nagle nieumialem ruszyc glowa w lewa strone, usiadlem na krzeslo i kumpel zadzwonił po karetke bo bol byl tak straszny ze niemoglem nawet isc, kwiczalem jak swinia!!
przyjechali medycy (po 30min )dali mi zastrzyk w dupe abym mogl wsiasc do karetki i zawiezli na chirurgie, tam zrobili mi przeswietlenia( i niby nic nie wykazalo, lekarz stwierdzil ze do naruszenia nic tam nie doszlo) dal mi kołnierz taki ortopedyczny i mam łazic w nim (a za przeproszeniem ciul dal mi kolnierz tekturowy- jednorazowy w ktorym nie da sie wytrzymac- tak cisnie, jutro zalatwie se taki profesjonalny), jeszcze kupilem sobie zel Fastum i smaruje to miejsce
i moje pytanie do osob znajacych sie na rzeczy boc ci co juz podobnego przezyli: nie bedzie nic z tego powaznego??? ile mam w tym chodzic i kiedy to wszstko ustapi???(pytam sie bo od szanownego doktora gowno sie dowiedzialem, jutro pojde jeszcze prywatnie)
Dzieki i Pozdro!!!