piotrekgalM-ka , dzięki za wytłumaczenie odnośnie kalorii i wydatku energetycznego z białka, obijało mi się to o uszy ale nikt w prosty sposób tego nie wyjaśnił .To wszystko wyjaśnia dlaczego ja będąc na redukcji przy 2600 kaloriach tracąc ok 0.3kg tygodniowo i wskoczywszy na masę ot tak ja 3200 i dopiero wyszedłem na zero kaloryczne ..
Proszę bardzo.
Te potrzebne Ci 3200/3300 to wg mnie bardzo realna ilość (zakładając oczywiście, że jest w tym sporo białka).
Pamiętam z Twoich dawniejszych wpisów, że byłeś aktywny pod względem aerobowym - dużo maszerowałeś...
Jeśli robisz to nadal, nawet w mniejszym zakresie, to taka aktywność też 'zjada' kalorie - kalkulatory niby wyliczają dokładnie ile, ale to jest tylko orientacyjne, obarczone błędem. Jak raz przeanalizujesz i przemyślisz dokładnie wszystkie składowe wzorów z kalkulatora (na masę czy redukcję), to zauważysz, że bardzo łatwo niedoszacować czy przeszacować nasze zużycie w kilku istotnych punktach, a jeśli te błędy się skumulują, to może wyjść nawet kilkaset kalorii na dzień różnicy pomiędzy wyliczeniami z kalkulatora a tym , co realnie jest potrzebne organizmowi.
Np. jeśli maszerujesz kilka km w lekkim obuwiu i ubraniu, po równym terenie - spalisz dajmy na to 300kcal (tyle pokaże kalkulator).
Ale wystarczy, że jesteś grubo ubrany, masz ciężkie zimowe buty i plecak z zakupami, starasz się iść naprawdę szybkim tempem, jest zimno na dworze, pokonujesz jakieś pagórki albo idziesz po nierównym terenie - i możesz przy okazji tego samego dystansu spalić 500 czy 700. Kalkulator Ci tego nie pokaże, chyba że specjalnie wklepiesz np. dodatkowe 7 kg masy i ma jakieś specjalne opcje.
Tak samo z treningiem siłowym - jeśli robisz ćwiczenia niedokładnie technicznie, używasz zbyt małych lub zbyt dużych ciężarów (co wymusza nieświadome oszukiwanie), to przy okazji jednej sesji możesz równie dobrze spalić 300 kcal, a nie 500-600 i nie dać sobie prawie żadnego bodźca do rozwoju, przez co przez kolejne 2-3 dni będzie też dużo mniejsze zużycie.
Dlatego nie warto się fiksować na wskazaniach kalkulatorów czy porównywać z innymi osobami o innych warunkach fizycznych i trybie życia, tylko starać się obserwować swój organizm i dopasować odżywianie. 500-1000 kalorii w te czy we wte 'na papierze', czy w kalkulatorze łatwo wygenerować sumując kilka drobnych błędów obliczeniowych czy pomijając różne życiowe czynniki, ale celem nie jest dopasowanie się do kalkulatora, tylko zaspokojenie aktualnych potrzeb organizmu, czyli jeśli obserwując swoje ciało widzisz, że potrzebujesz co najmniej 3200, to dajesz sobie prawo jeść te 3200 i obserwujesz dalej (może odkryjesz że przesadziłeś, a może 3200 okaże się jeszcze za mało).
Sorry za ten długi wywód, ale na własnym przykładzie widzę, że te 500-1000 kcal to jest normalna różnica pomiędzy mniej czy bardziej aktywnym dniem, a co dopiero kiedy mowa o aktywnym mężczyźnie. Uwolnij swoją głowę od wzorów, kalkulatorów i drobnych niuansów typu 200-300 kalorii już na wstępie; to tylko orientacyjna podpowiedź, która nie została skonstruowana po to, żeby Cię ograniczać, tylko po to żeby choć trochę pomóc.
Tak samo jak nie zarządza się budżetem domowym operując groszami czy kwotami typu 2zł, 10zł - nie wolno się za bardzo sugerować wskazaniami przyrządów i kalkulatorów, że spaliliśmy o 200 czy 500 mniej lub więcej kalorii. To jest niestety granica błędu...
Powodzenia!