Niezdrowe nawyki żywieniowe: niedojadanie, nieregularne posiłki lub też ich całkowity brak rekompensowałam sobie wieczorami w męskim stylu przy dwóch, trzech butelkach piwa przegryzając orzeszkami - przeklęty losie!, a przecież jeszcze zeszłego lata cieszyłam się nienaganną figurą.
Przez całe życie nie stroniłam od wysiłku fizycznego, przygodę z siłownią rozpoczęłam już w wieku 14 lat, pasja ta trwała w sumie do matury (ograniczona w sumie do 1-2 treningów w tygodniu), którą coraz silniej wypierały mozolne przygotowywania do egzaminów na uczelnię artystyczną, ale też i brak w tych latach instruktorów Fitness, potrafiących motywować mnie do dalszego rozwoju zepchnął moje zamiłowanie do sportu na boczne tory.
Potem macierzyństwo, jako niedoświadczona pierworódka pozwoliłam sobie w ciąży na zgromadzenie 20 kg zapasu :/
Między karmieniem, a zmianą pieluszek wertowałam internet, by po raz pierwszy natknąć się na Forum SFD i ożywił się duch walki o powrót do dziewczęcej sylwetki.Cwicząc regularnie po dwie godziny coraz bardziej zaawansowane ćwiczenia Pilatesa, trzymając rozsądnej przy karmieniu piersią diety w końcu odzyskałam moje kształty. I tu ci niespodzianka, zaszłam ponownie w ciążę. Tym razem moja batalia o figurę nie musiała trwać zbyt długo, gdyż pozostały prawidłowe nawyki żywieniowe i aktywność ruchowa.
Sielanka trwałaby niezmącenie do dziś, gdyby nie pojawiły się problemy w związku...Przestałam jeść, moja waga przez dwa lata nie przekraczała 44 kg, do momentu gdy na Uczelni zaserwowali nam możliwość zajęć na siłowni. Przez rok odbudowałam wyniszczoną tkankę mięśniową, zaczęłam lepiej się odżywiać, a kryzys małżeński zdawał się być tylko złym wspomnieniem. Cieszyłam się zdrową sylwetką jeszcze przez półtora roku, by wiadomość o dziecku z innego gniazda, znów rozregulowała i tak zachwiany metabolizm. Zaczęłam gwałtownie chudnąć, naprzemiennie niedojadałam i pochłaniałam sterty śmietnikowego żarcia. Konsekwencję takiego trybu życia zaowocowały gwałtownym przyrostem wagi - ponad 13 kg w przeciągu dwóch miesięcy, by dziś wskazówka mojej wagi utknęła na 70 kg (maks. wartość jaką w życiu osiągnęło moje ciało).
Wydaje mi się, że w moim wypadku ważne było przedstawienie tak obszernej części życiorysu, by nakreślić historię mojego rozregulowanego metabolizmu.
Idąc za domeną w zdrowym ciele zdrowy duch, chcę znów odzyskać harmonię.
Zaraz załącze moje wymiary, zdjęcia etc. i inne wymagane rubryki, liczę na pomoc w aktywizacji ruchowej i porady dietetyczne, we wrześniu córy wypuszczam do szkoły... a siebie na siłownie.
Uparta niczym górska kozica, z Waszym wsparciem na pewno dotrę do celu.