Troche długi post, ale piszę, bo trochę już jestem zrezygnowany. Zacząłem ćwiczyć dokładnie rok temu. Poniżej obecne wymiary i cała moja historia.
Wiek: 25 lat
Wzrost: 177cm
Waga: 67kg
Talia: 76cm
Jestem skinny fat, wydaje mi się, że mam genetykę najgorszą z możliwych - łatwo się otłuszczam, bardzo ciężko łapie mięśnie. Zawsze wydawało mi się, że jestem ekto, więc rok temu postanowiłem wskoczyć na mocną masę. Poniżej zdjęcie jak wyglądałem na początku.
Więc zacząłem masę. Ułożyłem dietę na +3200 kcal, ładowałem węgle i zacząłem ćwiczyć prostym FBW - przysiad, wiosłowanie, wyciskanie na płaskiej, wyciskanie żołnierskie, biceps + triceps
Waga szła w górę, a ja byłem happy, bo koszulki się wypełniały. Ćwiczyłem tak z pół roku. Siłowni nie opuszczałem, dietę trzymałem. Co z tego, skoro zalałem się jak świnia. Waga wskoczyła do 77kg, ale w pasie do ponad 88cm. Tak wyglądałem:
Więc uznałem, że nic nie zbuduję, trzeba redukować do poziomu, gdzie będzie zarys mięśni a później rozsądnie masować, bez zalewania. Wziąłem trenera online i po próbach dopasowania diety/treningu, w końcu poszło. Zbiłem do 1700-1900 kcal, trening interwalowo-silowy, obwodowy. Od listopada, w 4 msc, zszedłem do:
Waga: 67kg (-10kg)
Talia: 76cm (-12cm)
Obwody się trochę zmniejszyły, ciało wygląda inaczej, ale jest dalekie od bycia 'lekko umięśnionym' czy zarysowanym. Ciągle wygląda na delikatnie otłuszczone, skinny fat. Nie mogę już dłużej chudnąć, jestem coraz mniejszy, a nic się nie zarysowuje. Mam niby ciąć, aż pojawią się kostki na brzuchu, ale idac moim tempem i ciałem pojawią się może za kolejne 10kg, jak będę wielkości patyka. Oto jak obecnie wyglądam, przy roznym swietle
Generalnie - nie wiem co robic. Dieta była trzymana 100%, dobrze zbilansowana, urozmaicona, bardzo mało alko, bardzo rzadko cheaty (jeśli już to wliczane), trening nie odpuszczany. Odpoczynek był, witaminy były. Boje się, że jak zacznę masować nawet delikatnie to znów się zaleję. Najbardziej się boję, że taka po prostu moja przypadlosc i genetyka i cokolwiek bym robił, to nigdy nie zbuduje tego, czego chce.
Juz mnie to irytuje, bo zycie mam obecnie podporzadkowane silce i troche to stalo sie obsesja. A wyniki zadne. W rok wróciłem do punktu zero, siła niewiele sie poprawiła, czuje jakbym się kręcił w kółko.
Co robić? POMOZCIE!