Postaram się napisać jak najbardziej zwięźle.
Trenuję już koło 3 lat. Zaczynałem z wagą 71kg. W między czasie masa do 88 i redukcja. Po tej redukcji masa do koło 100kg. I wtedy coś pękło. Koło 6 lub więcej miesięcy temu z dnia na dzień przestałem liczyć co jem i jadłem na oko. Pod koniec diety kiedy liczyłem i kalorie dochodziły do 5k od jakiegoś czasu dopychałem czym się dało aby tylko liczby w myfitnesspall się zgadzały. Chałwy, batony, cola, jedzenie na noc, wszystko aby dopełnić zdrowe jedzenie którego była przeważająca ilość do wyznaczonego pułapu kcal. Aktualnie nie liczę niczego od tego czasu i codziennie jem chipsy, jogurty, biały chleb, piję gazowane słodkie napoje i praktycznie nie jem mięsa bo mi zbrzydło. Od tamtego czasu jem na oślep jak najwięcej aby "utrzymać" to co zbudowałem i miałem nadzieje na ogarnięcie się i decyzje co dalej.
Policzyłem sobie dzisiaj kalorie jakie średnio dziennie spożywam w tej chwili to wyszło koło 3800-4000 więc koło 1k mniej i waga nie spadła od tamtego czasu więc kwestia kalorii nie jest aż tak ważna.
Największym problemem i powodem że doprowadziłem do tego stanu są właśnie fatalne relacje z jedzeniem. Praktycznie jak zacząłem trenować i jeść więcej zaczęły się przygody z wzdęciami, gazami, mdłościami, jedzeniem na siłę, słabym samopoczuciem i ogromnym spadkiem energii który utrzymuje się do dzisiaj. A od jakiegoś czasu w niektóre dni dochodzi dość silna zgaga z którą się budzę. Zauważyłem że wzdęcia nasilają się ogromnie jak jestem w pracy czy gdzieś gdzie są ludzie i wiąże się to chyba z mają fobią społeczną. Jestem introwertykiem i staram się unikać kontaktów z ludźmi, dobrze czuje się samemu, mam bardzo niską samoocenę. Myślałem że poprawi się to poprzez siłownie, że nabiorę pewności siebie a nabawiłem się masy kompleksów które jak się okazuje są w dużym stopniu wymysłem bo przy mojej wadzę nie mam dużo tłuszczu. Nikt nie wieży w to ile ważę, nikt nie powiedział mi że jestem gruby, więc to wszystko siedzi w głowie.
Co do aktualnych treningów to po jakimś czasie odkąd zacząłem trenować to zauważyłem dużą zajawkę na ciężary i łączyłem trening kulturystyczny z treningiem trójbojowym i efekty może nie imponujące ale doszedłem do takich ciężarów jak:
MC - 210kg x 3
Przysiad ATG - 150x5
WL - 105x5
Chyba nie muszę dodawać że problemy ze wzdęciami, zgagą zabijały chęć do treningów zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Więc na ten moment mam od bardzo długiego czasu kompletny brak apetytu (nie wiem ile bym musiał nie jeść aby usiąść z radością do jedzenia) więc jest to smutny obowiązek podsycany chęcią utrzymania dotychczasowych efektów.
MÓJ CEL
Żeby było jasne nie zamierzam już liczyć kcal, makroskładników, ani być podporządkowany żadnej diecie. Mam dość sporo mięśnia i chcę całkowicie zmienić swoje żywienie. Odstawiam gazowane napoje na rzecz dużej ilości wody, chipsy, batony i chleb zamieniam na własne potrawy z dużą ilością warzyw. Nie mam zamiaru już nic liczyć ale zwyczajnie cieszyć się jedzeniem, zmniejszyć porcję, jeść wtedy kiedy jestem głodny, zacząć wprowadzać duże ilości warzyw i owoców. Kombinować z różnymi mięsami, rybami, ryże, makaronem, batatami, soczewicą, pieczywem itd...
Przestać z monotonią i postawić na zdrowie. Treningi chce wprowadzić mniej monotonne, mniej patrzeć na ciężar a bardziej na technikę. Postawić na rozciąganie, rolowanie, bieganie aby energia wróciła.
Co do energii to ten problem też ciągnie się od dłuższego czasu a mianowicie nie ważne ile bym spał to w ciągu dnia mam kompletny brak energii.
Chcę zredukować na spokojnie obserwując na bieżąco co przynosi efekty, co mi smakuje, ile biegać i trenować i zejść pewnie gdzieś do 80kg poprawiając przy tym wydolność i kondycję i wtedy mając czystą kartę, zdrową i silną sylwetkę decydować co dalej.
Jeżeli ktoś był w podobnej sytuacji, czy miał do czynienia z takimi problemami to proszę o jakiekolwiek rady. Chcę się skupić też na witaminach, różnych koktajlach warzywnych czy owocowych, jakieś zioła na trawienie itd.
PozdrawiaM!