Wlasnie tu jest moj osobiscie najwiekszy problem - ja moze i potrafilbym uderzyc, moze potrafilbym uniknac ciosu, moze potrafilbym powalic, ale nie z moim podejsciem tj. ja po prostu ... hmm... no to dosc smieszne jest bo ja sie boje, ze komus krzywde zrobie nie smiac sie :(
poza tym strasznie duza adrenalina i nerwy, probuje uderzyc i czuje, jak... ciezko to opisac... reke sama mi sie chamuje, wacha sie, nawet drzy... pewnie to brak pewnosci siebie, albo sam nie wiem....
po prostu to moj najwiekszy problem jesli chodzi o bojki, ja wole ominc okreznym krokiem wiszaca w powietrzu bojke, niz wdac sie w nia. Tylko pozniej jest straszny kac moralny... nie wiem, czy ktos mnie zrozumie, bo wychodze na taka zalosna postac, ktora zreszta jestem, wiec prosilbym mnie nie jechac.
Opowiem wam ostatnia moja przygode, ktora zdarzyla sie dzisiaj.
(Chodze do 3 gim przypominam wiec glupota dozwolona )
Jest pewien grubcio, taki grubasek rudy, totalny tluszcz, troche nizszy ode mnie, no moze rownego wzrostu, koles jest dwa lata mlodszy...
ostatnio ciagle mnie jakos zaczepial jak przechodzilem tzn. jak sie mu w oczy nawet przez przypadek popatrzylem, jakis typ cwaniaczka czy cus takiego, albo po prostu "metali" nie lubi.
No i zazwyczaj z moich tchorzostwem o ktorym wyzej wspomnialem konczylo sie na moim "*******laj" i poszedlem dalej...
Dzisiaj przesadzil...
Stalem sobie spokojnie pod sciana oparty, koles szedl naprzeciwko mnie. Jakby szedl tak jak dotad to by mnie ominal, a ten centralnie przede mna zszedl na mnie ewidentnie mnie prowokujac zaczepiajac barem, wiec odwrocilem sie kiedy przeszedl i odepchalem go.
cos sie zaczal pluc, krzyknelem "****a, gruby" i machnelem piescia... no i to bylo ... zalosne... po prostu nawet nie chce sobie przypominac jak to wygladalo....
chcialem zadac normalny prostu, obracajac sie oczywiscie, bo stalem bokiem.
reke wychamowala mu tuz przed twarza, moze nawet lekko by go musnelo, ale on odchylil glowe. Bylo duzo osob, wiec nawet nie mialem jak sie rozpanoszyc :] no i plecak na prawym barku, ktory mi sie zsuwal i bardzo przeszkadzal, ale to tylko zalosne usprawiedliwienia mojej zalosnej osoby.
Po tym "ciosie" grubego jakby wrylo takie galy na mnie, raczej zdziwienie niz strach, za chwile smiech i "koles MI chcial za***ac" :/
No a ja sobie poszedlem... tzn. nie, ze ucieklem, bo gruby nawet nie startowal po tym do walki, tylko szydzil.... to bylo okropne... wiec sobie uknulem intryge, ze po tej lekcji przygotuje sie psychicznie, zbiore i wroce, zeby mu za***ac (po tej akcji RECE MI SIE TRZESLY UWIERZYCIE?)...
No i swoja droga Chwala Bogu, ze tak sobie rozmawialem o gosciu z kumplami, bo sie okazalo, ze facet twardy jest i bym w******l dostal nieziemski podobno rok temu, facet jeszcze do podst. chodzil, ale w tym samym budynku, facet na***al gosciowi z 3 gim, ktory nawet nawet sie lal, nie najlepiej nie najgorzej. Walka podobno trwala kilkanascie sekund i wygladala tak :
Gruby sie zamachnal, facet zrobil unik, gruby z calej pray walnal przez to z piesci w sciane i... nic! to jest najlepsze! totalnie zero reakcji na jakikolwiek bol, a na korytarzu az zachuczalo. kolesia z 3 wrylo i grubcio mu wy***al drugim prostym tym razem celnym, ze koles sie nogami nakryl...
pare ma podobno niezla...
wydaje mi sie, ze to zalezy tez od podejscia, bo pozniej na schodach zaczepil mojego kumpla z klasy, ktory 2 lata na boks chodzil, ale nie jest ani wysoki ani przypakowany, takze gruby nie mogl tego wiedziec.
Mijali sie na schodach i tak samo jak mnie koles go barem zaczepil.
Grzesiu (moj kumpel) odepchnal go na tyle mocno, ze gosc na barierki wpadl na schodach i taki dialog
Gruby - "Chcesz w******l ****a?"
Grzesiu - "no dawaj"
gruby cos sie plul i poszedl...
w kazdym razie poprosilem Grzesia, zeby mnie czegos poduczyl, zawsze cos wiecej, On wkoncu wie wiecej ode mnie w tym temacie...
Przestudiowalem dzisiaj punkty witalne, no ale wlasnie, to bez sensu, skoro jak sie cos szykuje, ja po prostu nie wiem co sie dzije, wszystko wyglada jak w jakims dennym filmie, ja kompletnie przestaje myslec i w srodku panikuje...
Ufff jak ktos przetrwal do konca, to dziekuje i gratuluje...
Podstawa lezy w silnej woli