po blisko rocznej przerwie od sportu (w międzyczasie pół roku basenu, ale to bardziej dla duszy, niż dla ciała) postanowiłem mocno wziąć się za siebie.
Do rzeczy: Piotrek, lat 22. Wzrost: 183; waga: 82.
Co chciałbym ze sobą zrobić?: wykupię karnet na siłownię i (3 razy w tygodniu; wiem, że można więcej) + 2 razy w tygodniu basen (niestety, mnóstwo czasu za biurkiem psuje kręgosłup, muszę nad nim popracować; trening - 60 długości x25 m = 1500 m kraulem, przerwy jak najrzadziej, nie częściej jednak niż co 10 długości - oczywiście na początku) + bieganie w wolne od siłowni i basenu dni.
Teraz mam pytania do Was: moim głównym celem nie będzie ani zrobienie potężnej masy, ani wyrzeźbie ciała na wzór najlepszych kulturystów. Celem będzie po prostu zbicie tkanki tłuszczowej, która w czasie nic nie robienia zgromadziła się tu i ówdzie (też nie wyobrażajcie sobie że zrobił się ze mnie grubasek, po prostu czuję dyskmfort widząc trochę tłuszczu na brzuchu). Czy pomysł treningu (połączenie biegu+siłowni+basenu) jest pomysłem dobrym?
Dwa: rok temu skończyłem trening na siłowni. Chodziłem na nią ok. pół roku. Zostało mi w spadku po tamtym okresie trochę odżywki 100% Whey Protein SciTec'a + L-Karnityna.
L-Karnitynę myślałem żeby sobie łykać dla zwiększenia efektu spalania. Wiadomo, biegało się już w dresach przy pięknej pogodzie, ale jeśli będzie 40 stopni to nie wyskoczę w bluzie z kapturem na ulicę, bo skończy się to źle.
Pytanie, czy wspomagać np. basen białkiem. Pamiętam, że rok temu rozmawiałem ze swoim trenerem o odżywkach. Powiedział "Piotrek, odżywki mają sens od pewnego momentu treningu, wcześniej nie pomogą, a tylko mogą zaszkodzić". Niestety, nie dopytałem co miał na myśli, czego teraz bardzo żałuję. Może Wy potraficie to rozszyfrować?
Kolejna sprawa stricte dot. biegania. Jak biegałem to obierałem sobie na początku dystanse ok. 5 km, leciałem ile pary w nogach i wracałem zmęczony jak pies.
Ostanio jednak wyczytałem gdzieś, że dla spalania tłuszczu lepszy jest bieg truchtowy np. 40 minut, niż zajechanie się w 20 minut na dłuższym dystansie. W tym pierwszym wariancie podobno organizm energię czerpie z tłuszczu (dlatego jest lepszy do tego celu), zaś przy drugim - z mięśni. Czy to prawda? Rzeczywiście będą lepsze efekty spalania, jeśli 40 minut potruchtam, zamiast latania jak głupek przez 25 minut?
No i na koniec - jak już wszystko ustalimy, to obiecuję że biorę się za siebie i w temacie tym będę prowadził dziennik treningowy.
Czekając na odpowiedzi pozdrawiam wszystkich
Zmieniony przez - DonPiotras w dniu 2013-06-21 11:32:39
Zmieniony przez - DonPiotras w dniu 2013-06-21 11:33:08
Zmieniony przez - DonPiotras w dniu 2013-06-21 11:33:56
Zmieniony przez - DonPiotras w dniu 2013-06-21 11:39:59