Na razie powiem jedynie, że już się szykuję na sto burpees kary za miniony tydzień: wprawdzie jadłam przyzwoicie skomponowane posiłki (1 cheat ale to opiszę później), ale miska była głodowa. Byłam chora, nie miałam apetytu, no i oczywiście nic nie ćwiczyłam. Może to kwestia obniżonego zapotrzebowania kalorycznego przez brak treningów (praktycznie całe dnie przesypiałam), a może koszmarnego samopoczucia zdrowotnego, ale wepchnięcie w siebie więcej niż 1300kcl albo dobicie do 130g białka to była dla mnie męka. Także moje wchodzenie do wyższej ligi nie jest usłane różami...
Nie mogę tego czytać, żałosne.
JESTEM STRASZNIE WDZIĘCZNA TUTEJSZYM EKSPERTOM ZA POMOC I CIERPLIWOŚĆ :)