no to witam ponownie, nie bylo mnie troche w domu i nie zdazylem sie z Wami podzielic
wynikiem tej walki. Pisze walki, bo najpierw troche sparowalismy (razem z kilkoma innymi poczatkujacymi) jednak chyba w obydwu tkwila chcec prawdziwej walki.
Chyba gosc czul to, co ja bo usilnie dawal mi to do zrozumienia, jednak to ja zaproponowalem pierwszy aby stanac "w ringu" (ringiem tego nie mozna bylo nazwac niestety, ale byla tam duza sala gimnastyczna z dosyc dobrym wyposazeniem).
Walka odbyla sie bez ochraiaczy na glowe czy piszczele, zasady full contact wlasniciwe wg zasad muay thai (ciosy na twarz, lokcie, kolana, zwarcie) tak, aby kazdy z nas mogl wykorzystac swa technike i nie byc niczym ograniczony...
Generalnie dziekuje Wam za rady (szczegolnie Ronowicz)
Nie bede tu opisywal calej walki, ale generalnie:
gosc byl cholernie szybki, machal nogami tak, ze na poczatku zbilo mnie to z tropu i przyznam ze pare ciosow przyjalem na korpus (jednak zawsze dosyc dobrze trzymana garda nie pozwolila mu mnie powalic). Balem sie tego, ze nie znam jego stylu i nie wiem, czego moge sie spodziewac...
Gosc trzymal mnie na dystans (no, staral sie, ale o tym pozniej) i probowal mnie dobic glownie nogami..
Ronowicz: niestety nie znam nazw tych waszych koreanskich stylow wiec "Kakato geri"
brzmi dla mnie mniej wiecej jak jamnik po koreansku ;)
Dobra, przejde teraz do mojego sposobu na skurczybyka :)
Generalnie wszystko zaczelo sie gdy probowal zrobic cos, na co czekalem, nie wiem, jak sie to nazywa fachowo, ale kopniecie z nad glowy cos jak front kick, tyle ze noga uniesiona nag glowe opada z gory na przeciwnika.
Takiego ciosu sie spodziewalem (sparowalem wczesniej z gosciem od kyokushinke)
wiec mialem na to gotowa odpowiedz, odejscie w bok, skrocenie dystansu i low kick w przeciwna do podniesionej nogi, cwiczylem to wczesniej (wbrew pozorom cholernie trudno to szybko wykonac) i wyszlo na tyle ladnie ze gosc wyladowal na deskach (parkietu, ale jednak zawsze).
Wtedy (korzystajac takze z Waszych rad) wiedzialem ze kluczowe bedzie skrocenie dystansu i wykorzystanie klasycznych atrybutow Muay Thai (wszkaze styl wielokrotnie lepszy od TKD)
Zaczalem od moich ulubionych prostych kombinacji (paradox) typu prawy lewy low kick i generalnie zaczalem wiecej pracowac rekami po skroceniu dystansu, mysle ze podstawa jest to, aby nie dac gosciowi wejsc w swoj rytm, aby nieustannie blokowac jego kick'i.
Raz nawet udalo mi sie chwycic jego noge i podciac druga (w thai w odroznieniu od kickboxingu mozna noge zlapac na dluzej i nie tylko lokciem, wiec to tez cwiczylem)
Nie wiem, jak na tkd cwicza low kicki, ale piszczele maja strasznie slabo rozwiniete, dlatego po zablokowaniu kilku jego low moim piszczelem odechcialo mu sie kopac nisko i przeszedl do gornych, ktore pozwalaly mi calkiem ladnie kontrowac...
Walka zakonczyla sie w taki sposob, ze gosc probowal mnie zaskoczyc jakis ciosem z obrotu, jednak najwidoczniej mu to nie wyszlo, gdyz dzieki temu przeszedlem do walki w zwarciu i to byl jego koniec!
Generalnie w walce w zwarciu chodzi o to (przynajmniej w thai) aby goscia trzymac jak najblizej swojej klatki piersiowej a przy tym wykorzystywac swoje atrybuty (kolana, lokcie), i tu wyszla wielka wada tkd, bo gosc nawet nie wiedzial co ma robic, trzymalem go blisko siebie, a kolanami dostal 3-4 ciosy w zebra (boczne) i jeden prosty na koncu zalatwil sprawe...
podsumowujac to sposob na tkd to:
1. skrocenie dystansu i
walka w zwarciu
2. duzo low kickow i przyjmowania na piszczel, aby sie im odechcialo wogole w te strone uderzac
3. jak najbardziej frontalna garda (typowo taka jak w thai, nie cos ala kickbox)
ufff...sie spisalem (mam nadzieje ze jest to jakos logiczie poukladane hehe)
pozdrawiam
iNv