Spotkanie bardzo dobrze rozpoczął ten pierwszy. Jordan rzucił aż 19 z 23 punktów zdobytych przez Wizards w pierwszej kwarcie. W drugiej dołożył 9 punktów. Lider Washington zawiódł w drugiej połowie meczu, rzucając zaledwie 2 punkty.
Allen Iverson w pierwszej połowie meczu zdobył 12 punktów, jednak w drugiej zagrał o wiele lepiej, kończąc mecz z dorobkiem 34 punktów.
Na niepełna 9 minut przed końcem trzeciej kwarty gospodarze prowadzili 54:53, jednak rzut Erica Snowa dał prowadzenie gościom, którzy przeważali w tym okresie gry, wygrywając 12:2.
W trzeciej kwarcie Iverson zdobył 12 punktów, a Sixers prowadzili przed czwartą kwartą 71:62.
W ostatniej części meczu goście wygrywli nawet różnicą 16 punktów, jednak Wizards zdołali zniwelować przewagę 76ers do 7 punktów.
To było jednak wszystko na co było stać zespół Michaela Jordana. Rzuty z dystansu Snowa i Aarona McKie pozbawiły nadziei zespół gospodarzy.
W całym spotkaniu Iverson trafił 14 z 32 rzutów w tym 9 z 17 w drugiej połowie. Trafił także cztery razy za 3 punkty.
Michael Jordan trafił 13 z 19 rzutów w pierwszej połowie. W trzeciej odsłonie meczu nie trafił żadnego z 5 wykonywanych rzutów, a jedyną zdobyczą lidera Wizards w drugiej połowie był „wsad" na 5 minut przed końcem spotkania.
Niestety ale Jordan nie jest już stabilnym graczem i miewa często gorsze momenty, choć zawsze byłem i jestem jego kibicem
pozdrawiam. Tomek
"Na tyle jesteś dobry, na ile jest dobry twój najsłabszy punkt"
Pozdrawiam - Tomek