W cz.III chcę się podzielić z wami pewnym zdarzeniem które nie dawno miało miejsce.
Otóż po miesiącu czasu kłucia serca znowu powróciły. Podskoczyło też ciśnienie do 170/90. Stan taki utrzymywał się przez jakiś miesiąc i nie wiadomo z kąd, bo przecież kurację Testosteronem Prolongatum skończyłem miesiąc temu a teraz byłem na kreatynie i glutaminie.
Znowu udałem się do lekarza z tym samym problemem. Lekarz prowadzący wysłał mnie z tym problemem do Szpitala na Szaserów. Tam lekarz - kardiolog (który miał mi zrobić szereg badań) ograniczył się tylko do zmierzenia ciśnienia i na podstawie tego chciał abym zaczął brać "ciężki" lek dla nadciśnieniowców. Dał mi się zapoznać z broszurą dotyczącą tego leku. Po przeczytaniu skutków ubocznych po prostu szczęka mi opadła! Lek tem miał całą listę skutków ubocznych - większą niż najgorszy koks. Najlepsze było w tym to, że jest toksyczny na wątrobę i nie można po nim prowadzić pojazdów mechanicznych...
Podziękowałem doktorkowi serdecznie i zdałem się na własną wiedzę i internet.
Kupiłem sobie Aliofil (czosnek w tabletkach) oraz PassiSpasmin (nalewka z waleriany).
Tylko po JEDNYM dniu stosowania tych ziółek ciśnienie spadło ze 170/90 na 125/60! a kłucia serca mineły momentalnie!
Czy lekarze idą na łatwiznę i wciskają pierwszy lepszy szajs nie licząc się ze zdrowiem pacjentów?
Gdyby nie mój zdrowy rozsądek, musiał bym się teraz truć lekami dla ludzi z ciężkim nadciśnieniem i miał bym całą masę skutków ubocznych takich jak:
-bóle głowy
-wymioty
-mdłości
-nie możność koncentracji
-duże skoki ciśnienia krwi w górę i w dół
-bóle wątroby
itd........
Teraz już wiem co moi dziadkowie mieli na myśli mówiąc: "...gdybym chodził do lekarza to bym już dawno umarł..."
Łukasz