Dariusz Szpakowski wraca do komentowania spotkań w Telewizji Publicznej
Ostatni raz Dariusz Szpakowski pojawił się na antenie Telewizji Polskiej z okazji pucharowego meczu FC Porto - Polonia Warszawa jesienią 2002 roku. Potem zniknął z TVP, przez pewien czas był wydawcą programów. Później jedyne co go z telewizją łączyło to etat. Od tygodnia mówiło się, że wróci do komentowania spotkań. Wczoraj informację o powrocie Szpakowskiego podał jeden z prasowych serwisów.
- Zacznę od tego, że moim zdaniem komunikowanie się poprzez prasę nie jest najszczęśliwszym wyborem. Tak jak Janusz Basałaj nie powiedział mi, że zostaję odsunięty od komentowania meczów, tak teraz o tym, że wracam dowiedziałem się z serwisu internetowego. Oficjalnie szef sportu Telewizji Publicznej się ze mną nie kontaktował.
- Kibice już się cieszą. "Szpak wróć", "Szpak the best" - to tylko próbka opinii internautów. Choć są także głosy krytyczne.
- Wiem, że wszystkich kibiców nie zadowolę. Mogę się tylko o to starać. Iść z biegiem czasu, ze zdobyczami techniki. Pracować, by pomyłek było jak najmniej. Jednak nie da się ich uniknąć. Taki jest już koloryt zawodu komentatora. A z poparcia wypada mi tylko cieszyć się, bo gdy zostałem odsunięty, nie wyjaśniono mi, jakie względy tym kierowały. Ale wiem, że cieszyłem się zaufaniem kibiców. Mnie wydawało się, że Telewizja Publiczna, działa tak, by spełniać oczekiwania społeczeństwa. Gdybym pracował w komercyjnej stacji i któregoś dnia szef stwierdził, że nie jestem już potrzebny, inaczej by to wyglądało. Tymczasem w TVP nie dano mi nawet szansy, bym porozmawiał z zarządem, dowiedział się, jakie są wobec mnie zarzuty. Żadnej możliwości wyboru. Nie dowiedziałem się jakie były kryteria oceny.
- Zabiegał pan o spotkanie?
- Zabiegałem, ale były inne, znacznie ważniejsze sprawy związane z poprzednim prezesem. Teraz mogę się tylko cieszyć, że nowy zarząd postanowił mi zaufać.
- A gdy odsunięto pana od komentowania spotkań nie było propozycji z innych telewizji?
- Były jeszcze w czasie, gdy pojawiałem się na antenie. Miałem propozycję z Polsatu, swego czasu proponowano mi nawet objęcie szefowania redakcji sportowej Canal Plus. Była oferta z TVN. Wówczas mnie to nie interesowało. Oczywiście w telewizji komercyjnej można zarobić więcej. Mnie to nie interesowało. Wiele lat występowałem w barwach jednej firmy. Do TVP przeszedłem w 1983 roku z redakacji sportowej Polskiego Radia. Nie chciałem decydować się na transfer. Przecież Publiczna pokazuje najważniejsze imprezy - piłkarskie mistrzostwa świata, mistrzostwa Europy, igrzyska olimpijskie. Pieniądze nie są najważniejsze.
- Już po tym, jak przestał się pan pojawiać na antenie pojawiło się mnóstwo plotek.
- O tym, że jestem w konflikcie z Januszem Basałajem. O tym, że mam raka krtani, o tym, że uraziłem Edytę Górniak, która jest w ciąży z panem prezydentem. Nie było w tym ani krztyny prawdy.
- W takich chwilach można poczuć się mocno rozgoryczonym.
- Bardzo pomogła mi żona, przyjaciele, których przez te lata pracy zdobyłem. Spotykałem się z wieloma wyrazami sympatii. Na przykład pokazując się na imprezach, które prowadziłem, bo zostałem z etatem dającym tysiąc złotych miesięcznie. Teraz, jeśli mógłbym, chciałbym wszystkim podziękować za miłe słowa.
- Czy wie już pan, jak będzie wyglądał powrót na antenę?
- Żadnych szczegółów nie znam. To może wiedzieć pan Janusz Basałaj, który jest szefem sportu w telewizji.
rozmawiał Rafał Tymiński
Źródło: Przegląd Sportowy
http://www.sfd.pl/temat132515/ - ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC
http://www.sfd.pl/temat130326/ - JUVENTUS TURYN