Piątek rower 90min, nie miałem siły na takie zadanie jak w złączniku, zrobiłem tylko 1den interwał i dokręciłem sobie na tętnie IMa co dawało moc około 275W (około godzinka). Kręcenie w pozycji TT bo na górnym chwycie Iszy zakres mam na 310W jeszcze. Wieczorem grupowy basen.
Wczoraj po południu bieganie, 8km na bieżni co dało hr na 126 uderzeń, czyli prawie 30 poniżej granicy Iszego zakresu. O 22,30 biegłem 3cią dychę do maratonu w Lublinie, zapisany byłem jako oficjalny zając na 42,30 czyli
tempo 4,15. Wyszło mi średnio z zegarka 4,14, chociaż czas orga to 42,45 bo trasa była lekko dłuższa, a dokładnie ostatni kilometr jakiś większy-) Trudna trasa jak to w Lublinie, do połowy trzymała się bardzo duża grupa bo i trasa była z górki, potem się wykruszali a kiedy przyszedł czas na 7-8-9 km odpadłą większość grupki, ci co dotrwali, dobiegli i zrobili swoje czasy bo od 9tego było z górki i kazałem i gonić do mety więc wszyscy mnie wyprzedzili o 50-100m. Fajnie być zającem biegnie sobie człowiek w relaksie, wszyscy się męczą, sapią itd. a ja sobie myśle że fajnie że nie biegne po życiówkę-) Z uwagi na fakt że nie biegam w zawodach na PB prócz jednego wiosennego półmaratonu i jednej dyszki pewnie będę częściej obstawiał te lokalne Lubelskie biegi.
Tętno średnie wyszło na poziomie 163 uderzenia, pewnie gdybym nie gadał cały czas to byłoby mniejsze ze 2 uderzenia, na półmaraton za 3tyg zakładam hr na poziomie 170 i liczę na to że spokojnie da to tempo 4,00 tym bardziej że będzie tam zupełnie płaska trasa, wzdłuż rzeki a tutaj było sporo podbiegania. Natomiast sam bieg to czysty relaks, nie zrobiłem nawet jednego dynamicznego kroku, ot prze tuptałem sobie 10km-) aż szkoda mi się robiło w trakcie biegu że nie obstawiłem czasu 40min.
Po wykresie tetna widac jak trasa była trudna do biegania na PB.