będąc na obozie zagranicznym,podczas gry w siatkówkę,nie zdążyłem wyhamować po odbiciu piłki i wpadłem na metalowy słupek.Jedyne co zdążyłem zrobić to schować głowę a siłę całego uderzenia przejął bark.Poczułem duży ból ale myślałem że on ustanie,zrobiłem okład z lodu i na noc posmarowałem maścią altacet.
Rano ból zelżał ale wciąż miałem problem z odwodzeniem ręki dlatego pojechałem do tamtejszego szpitala,po rentgenie usłyszałem że nic nie jest złamane i kazano nosić temblak przez 10 dni.
Po powrocie do kraju (3 dni poźniej) od razu poszedłem do szpitala,po rozmowie z lekarzem został wykonany kolejny rentgen ale tym razem z obciążeniem (trzymałem w momencie zdjęcia 8kg worek).
Zalecenie lekarza temblak i okłady,ewentualnie w razie pogorszenia powtórne zgłoszenie się.
Ze względu jednak na to iż sam mieszkam nie było możliwości noszenia temblaka codziennie,lecz nosilem go kiedy tylko mogłem (nawet w nim spałem) i ze względu na to przedłużyłem noszenie do miesiąca czasu.
Po upływie tego czasu odłożyłem temblak, gdyż nie widziałem już sensu noszenia go.
Na ten czas mogę normalnie ruszać ręką z wyjątkiem odwodzenia maksymalnie ręki do tyłu jak i mam problem z podniesieniem wyprostowanej ręki nad głowe,towarzyszy mi wtedy ból (do zniesienia) jak i uczucie blokady w przypadku prostowania ręki.
Próbowałem już treningu z masą własnego ciała jak i z małym obciążeniem i ten ból jednak przeszkadza.
Jak myślicie czy wynika to z zastania mięsni w obrębie stawu i trzeba to rozciągnąć?
Czy lepiej jak udam się do fizjoterapeuty czy być cierpliwym i z czasem to przejdzie?
Mogę uprawiać już jakąś aktywność,bo czytałem że po ściągnięciu trzeba jak najszybciej do niej wrócić?
Zaznaczam że jest to uraz I stopnia,od czasu wypadku minęło już 6 tygodni.
Dołączam zdjęcie z rozpoznania