Tak nawiasem mówiąc to rozmyślałam nad tym wszystkim i nawet Wielkanoc sprzyja ketozie. Poza tym jest to prosta dieta, niezbyt droga (serio) i sprawia, że nie myślę tyle o jedzeniu ile wcześniej. Brak węgli też jest dla mnie wygodny - owszem, pewnie jakbym się wyłamała z tej restrykcji, to byłoby "ciężko" (ja już siebie znam, poleciało by dużo dobrego jedzonka ), ale póki nie jem, to po prostu nie jem i to jest troszkę droga na skróty. Dlaczego? Uważam, że całkowite wywalenie czegoś z diety jest dla mnie prostsze niż np ograniczanie porcji, to byłoby już trudniejsze i wymagało ode mnie więcej silnej woli.
Takie luźne przemyślenia.
Wiadomo, że rekordów na takiej diecie nie pobije (słabo z siłą na treningach), biegam truchtem emerytki (dosłownie)... Jeszcze przyjdzie czas na ciężary i prędkość, to jest pewien etap. Wjadą rotację, będą węgle, to będzie i progres.
Zmieniony przez - Skelque w dniu 2018-03-26 15:48:55
Dziennik - https://www.sfd.pl/DT_Skelque_v3.0_-t1190454.html
Zapraszam