A w Stanach? "Co mi tam mogą tacy terroryści. Przecież płacę podatki i wymagam ochrony". Z jednej strony racja, ale z drugiej totalne rozprężenie gotowe.
Wydarzenia te są zresztą lekcja dla nas wszystkich przekładających się bezpośrednio na "ulicę": nie znamy dnia ani godziny. Dlatego dobrze jest cały czas być na najwyższym osiągalnym dla siebie poziomie wyszkolenia jeśli chodzi o walkę.
A jak słyszę wypowiedzi niektórych: "No co ty, ćwiczysz ..to a tamto..? Nie szkoda ci czasu? Przecież od tego jest policja. A zreszta takie sytuacje (napady, itp.) zdarzają się tak rzadko..."
Ludzie, krew zalewa. A na dodatek powiedziała mi coś takiego moja była (na szczęście) dziewczyna:
"Piotrze, gdzie spokojnych ludzi atakują na ulicach?! Mnie nigdy nikt przecież nie zaatakował a tyle razy jeździłam do Katowic. Po prostu żyjesz w wyimaginowanym świecie."
I wiecie co? Szczena mi opadła...