majkel47krzykaczMelloplJak się wyleje smuty, jest łatwiej. Organizm wesprzesz żarciem, koksem, snem i czym tam jeszcze, psychę trudniej, ale też trzeba, bo to ona wszystkim rządzi
Baba to p******i
...facet idzie kupuje pół litra zdrowej zmrożoną na kość + oranżade, rozlewa i do rana zapomina o pierdołach
I to jest rada
Chyba wolę smuty topić w teściu niż w alko
off topic:
3 tyg temu wskoczyłem za low carb (max 50g wegli/dz.). Tłuszcz się ładnie pali.
Dzisiaj pierwsze ładowanie (850g węgli, minimum tłuszczu i
białka) i czuję się jak ścierwo. Wcześniej zawsze miska zrównoważona, nie eksperymentowałem z rotowaniem makrami.
Opróżniłem pół Lidla z wafli, pieczywa i różnego węglowodanowego w śmiecia w euforii, że dzisiaj mi wreszcie wolno. Zacząłem to jeść i ...
wszystko mdłe albo słodkie, bebzon rozepchany, apetyt mi padł po 15 min, w zasadzie dopycham na siłę. Węgle bez tłuszczu mi nie smakują, to jest jak żarcie siana. Czuję się napchany a nie odżywiony. Pełność co prawda rośnie i kable się lekko już pokazały, piję tony wody więc może morda nie będzie jak księżyc.
Ale myślałem że to większy fun
Zmieniony przez - Mellopl w dniu 2018-06-09 19:03:56