ŻO jest proste jak drut.
Po pierwsze na tej diecie je się wg proporcji, niczego nie licząc, do syta.
Przy czym kierujemy się apetytem, a proporcja 1:2,5-3,5:0,5-0,8 to tylko baza i wyjściówka do personalizacji odżywiania.
Proporcja na ŻO (dla zdrowych) jest szeroka jak Wisła; 1:1,5-5:0,3-1,7 BTW, a DO (dla chorych) to już w ogóle kosmos.
To skąd się w tym temacie biorą bzdury typu "0,8 W na kilo wagi", albo "200g białka to nie ŻO", jakieś liczenie kalorii i makrosów i tym podobne brednie.
Prócz proporcji na ŻO kluczowa jest wartość biologiczna pokarmu, zwłaszcza białka i tłuszczu.
Za najwartościowsze uważa się produkty zwierzęce mające jak najwięcej cholesterolu na 100g, to skąd tu jakieś oleje kokosowe, jakieś mąki, słodziki i białko w prochu?
Litości.
Albo inne idiotyzmy, jak zaburzanie homeostazy głupotami typu ładowania węglami, jakieś "urozmaicanie" posiłków i inne dziwy, typu "na ŻO nie możesz być w ketozie" czy zalewanie się tłuszczem, "bo to przecież dieta tłuszczowa"...
Mógłbym tak wymieniać i wymieniać, na szczęście temat zdechł, bo to nie jest dieta do kalkulatorów internetowych i apek, tylko dla ludzi ceniących zdrowie, a dla sylwetkowców jest masa skuteczniejszych diet.