jestem tu, bo szczerze mówiąc nie wierzę w lekarzy z przypadku i liczę na Waszą pomoc.
Miałem dość ciężką fobię społeczną, która całkiem nie zniknęła, ale w tym momencie jest z grubsza dobrze, więc to póki co zostawiam ten temat na boku. Leczono mnie (i leczyłem się sam) sertraliną przez ponad 5 lat, jakieś pół roku temu przestałem to brać, bo zorientowałem się, że wcale nie jestem wyciszony ani "cool", tylko stałem się warzywem. Lęki na szczęście w znacznym stopniu minęły (może też z wiekiem?), niestety razem z nimi zniknęło libido i erekcja. Przy pornosach jest nędznie, ale jeszcze akceptowalnie, "na żywo" dochodzi stres i znudzenie (?) - wiadomo. Viagra działa, sprawdzałem, także samą z hydrauliką jest póki co ok.
Pomijam z grubsza żale i pretensje do niedouczonych lekarzy (i do siebie również) - sytuacja jest jaka jest. Gdyby ktoś z podobnymi problemami, depresjami, itp. czytał ten temat, to niech bierze SSRI w cyklach i zostawia organizmowi czas na odtrucie. Nie bierze się tego gówna regularnie. Mnie (zapewne nieświadomie) wprowadzono w błąd pieprzeniem o długotrwałym leczeniu przyczynowym(?!), ale z drugiej strony, gdybym był mądrzejszy, to sam powinienem na to wpaść, chociaż z trzeciej strony komuś kiedyś trzeba kiedyś zaufać.
Robiłem dziś wyniki, które wyglądają tak:
Morfologia: w normie
Testosteron: 280,72 (241,0 - 827,0)
Estradiol: 38,29 (0? - 39,8)
FSH: 3,66 (1,4 - 18,10)
LH: 1,88 (1,5 - 9,30)
Progesteron: 0,84 (0,27 - 0,90)
Prolaktyna: 5,40 (2,1 - 17,70)
Kortyzol: 141,30 (43 - 224)
SHBG 34,13 (7,2 - 100)
DHEA za tydzień
TSH: 2,4 (0,55 - 4,00) (na Euthyroxie 112ug)
Na dniach zapiszę się do jakiegoś androloga, ale chyba bardziej z ciekawość, niż przekonania. Większość lekarzy to niestety niebezpieczni ignoranci, ale kto wie, może trafię na kogoś, kto tym razem nie będzie d****em na własnym podwórku.
Byłoby miło gdyby dało się to wszystko ruszyć, mam nadzieję, że w wieku 31 lat jest to jeszcze możliwe. Mam też zapalenie tarczycy Hashimoto, gdybym trafił na tu kogoś, kto oszczędzi mi lat szukania "własnej drogi" i przy okazji wrzuci jakieś mądre dwa słowa w tym temacie byłbym wdzięczny. Endokrynolog z papierami oczywiście powiedziała, żeby niczym się nie przejmować, żreć pigułki i pilnować TSH. O upośledzonym metabolizmie tłuszczów i patrzeniu na to co się wkłada do pyska nie wspomniała naturalnie nic, a dieta bezglutenowa to oczywiście (he he) mit.
Nie chcę dłużej czekać, po odstawieniu SSRI praktycznie nic się nie poprawia. Gdyby "dyplomowany lekarz" zawiódł moje oczekiwania, albo "grał na czas" najchętniej we własnym zakresie zrobiłbym jakieś PCT, najlepiej szyte na moją miarę - stąd ten temat. Do leków mam dostęp, także z tym nie będzie problemu. Pytanie tylko co brać i ile?
pozdrawiam