Szczegolnie gdy chodzilem na dzielnicowa silke, gdzie znalem 70% cwiczacych
Czasami bylo tak zabawnie, ze wrecz to przeszkadzalo w cwiczeniach. Bo jak ktos rzucil jakis kawal to mozna bylo stracic glowe wyciskajac na laweczce.
Raz jeden koles robil przysiady i tak pryknol, ze sobie spodnenki ofajdal Nie lubilem go, bo byl to koles z typu tych co nic nie wiedza, a mete biora. Ale oszczedzilem mu wstydu i udawalem,ze nie widzialem. Jednak do teraz gdy go mijam na ulicy nie moge ukryc smiechu
Pamietam tez sytuacje. Chyba z przed 2 lat. Pamietam, ze byly Andrzejki. Poszedlem zrobic trening na silke. Jednak instalacja nawalila i pradu nie bylo. No ale my twardziele mowimy, nie ma co. Trening trzeba zrobic. Poustawialismy swieczki na atlasach i dawalismy rade. Atmosfera za***ista.
Pod koniec treningu wszedl jakis nowicjusz. Podszedl do szefa, ja akorat z nim rozmawialem. Koles tak rozglada sie po silowni. I pyta, czy my dzisiaj tutaj wrozby mamy? hhehehehehe Za***isty komizm sytuacyjny powstal z tego zbiegu okolicznosci
Innym razem tez dawno temu pamietam jak przyszedl nowy koles na silke. Taki typ cwaniaka Nikomu reki nie podal. Ciagle grozna mina
Raz cwiczylem naprzeciwko niego, a on wyciskal na plaskiej. Zrobil rozgrzewke gryfem (o dziwo hehe) i nalozyl z jednej strony 10, a z drugiej strony nic. Usiadl i zabiera sie do wyciskania. Pytam go :
- Masz prawa reke silniejsza ?
On nic nie odpowiedzial. Tylko cos tam pod nosem, ze mam sie walic...
Chwila minela i sie caly z***al z tej laweczki. Wszyscy lali...
Teraz wasza kolej
-= Powrót po 9 latach nieobecnosci :) =-