Borykam się z kontuzją dłuugi czas. Raz jest lepiej raz gorzej. Pokrótce historia: mecz koszykówki 2014 r, uraz kolana, stwierdzone zerwane więzadła krzyżowe przednie --> artroskopia, własny przeszczep -> brak rehabilitacji (2 tyg na NFZ) ---> ponowny uraz
Myślę, że wszystko byłoby okej gdybym trafiła w dobre ręce tzn. dobra rehabilitacja, rozmowa o konsekwencjach itd. bo mimo, że coś tam sobie sprawę zdawałam to sądziłam "mnie to nie dotknie, nie dotyczy :)" więc po 4 miesiącach poszłam porzucać do kosza, co skończyło się graniem 2 na 2, ja spokojnie ale tak czy inaczej przewróciłam się i prawdopodobnie zerwałam wtedy przeszczep. Jeśli chodzi o łąkotki to przyśrodkowa (z moich obserwacji i odczuć) blokuje mi czasem kolano. Co do więzadeł pobocznych pamiętam, że miałam naderwane piszczelowe.
Po tym 2 urazie koszykówkę zastąpiłam siłownią i zakochałam się w ciężarach. Były siady, martwe ciągi itd, po 3 latach od artroskopii podkusiło mnie na boks bo z kolanem chyba za dobrze już było i oczywiście doszło do 3 urazu. Jeśli chodzi o stabilność na ten moment jest w porządku, nie mam już "owsików" :D i nauczyłam się szanować swoje stawy, przynajmniej tak mi się wydaje. Moim problemem jest chondromalacja rzepki 3st, mam też ubytki w chrząstce na kości udowej i piszczelowej (ale to będzie widać na rezonansie) Często zdarza się, że jak chodzę caaały dzień to kolano doskwiera, czasami pojawiają się stany zapalne.
Co polecalibyście na poprawę trakcji rzepki? Myślę też o iniekcjach z kwasu hialuronowego ale może powinnam się suplementować ;) czymś innym w tym przypadku? Chcę kupić sobie też tejpy by się samej oklejać.
Na ten moment noszę wkładki korygujące płaskostopie, ćwiczę i nie mam siły chodzić i wydawać pieniędzy na wizyty u ortopedów żeby się dowiedzieć o tym, że mam przestać ćwiczyć lub, że trzeba zrobić operację.
Na rehabilitacje prywatnie niezbyt mogę sobie pozwolić a te na NFZ się nie nadają (przynajmniej tam, gdzie ja byłam)
Piszę, bo od tygodnia OSTRO strzela, trzeszczy, pyka mi kolano. Niczym stare krzesło.
Jeśli ktoś mógłby się podzielić wiedzą byłabym ogroooomnie wdzięczna. Każda rada się przyda. Chciałabym żyć normalnie a nie ciągle uważać na nogę, to już jest niczym obsesja, wszystko lustruję pod kątem nogi.