Jestem początkującym 26-letnim pływakiem; uczęszczam na zajęcia dla dorosłych. Problem mam jak w temacie; czy płynę na 2, czy na 3, czy na 4 jest tak samo. Po 6-8 ruchach pomimo brania oddechu, rytmicznego wydychania pod wodą jestem bliski wyplucia płuc. Okno na wzięcie spokojnego wdechu również mam wystarczająco długie.
W przeszłości trenowałem kolarstwo, moje płuca są pojemne, mam wyuczone rytmiczne i spokojne oddychanie, nie mam kłopotu ze wstrzymywaniem oddechu pod wodą i niewypuszczaniem go przez całą długość basenu. Gdy płynę strzałką i wydycham powoli powietrze jestem w stanie przepłynąć długość na dwóch wdechach. Przy pełnym kraulu czuję się jakbym w ogóle nigdy nigdzie jakiegokolwiek sportu nie uprawiał, zaczyna się walka o tlen. Instruktor polecił mi sprawdzić na grzbiecie czy będę miał to samo - nie mam. Nawet gdy pracuję na 100% nogami i rękoma w pełnym stylu. Nie wiem kurczę, czy to stres, czy o co chodzi? Instruktor mówi, że technikę mam dobrą, motorykę tak samo, ale dlaczego brakuje mi tlenu po kilku ruchach to już nie jest w stanie powiedzieć. Z ósemką między nogami problemu również nie mam. Osobno ręce i osobno nogi - jest super, płuca z żelaza. Połączenie dwóch - kondycja wędkarza.
Jeśli ktoś się spotkał z czymś podobnym i ma na to jakieś panaceum; będę wdzięczny za rady.
Zmieniony przez - stepek991 w dniu 2017-12-18 20:50:55