mam 22 lata i ważę niewiele ponad 47 kilo. Jestem kobietą, raczej aktywną (dość ciężka praca fizyczna, do tego siłownia 5 razy w tygodniu).
Wiem, że polecą hejty, bo powinnam dostarczać sobie odpowiednich wartości odżywczych z pokarmu a nie odżywek, ale mówię to w pełni świadomie,
że nie jestem w stanie tego dokonać. Mój tryb życia jest taki, że jem, kiedy mi się przypomni lub kiedy jestem głodna. Wtedy często wystarczy jabłko i banan, żeby mnie zapchać. Uwierzcie mi, próbowałam na milion sposobów przybrać na masie (i tłuszczowej, i mięśniowej), ale mój organizm buntuje się i reaguje odruchami wymiotnymi i złym samopoczuciem przez kilka godzin, jeśli się przejadam. Moje posiłki, zwłaszcza w tygodniu, gdy pracuję, wyglądają identycznie: 10.20 rano śniadanie: jabłko i banan. Obiad o 12.30- zazwyczaj dwie kanapki z białym serem typu Almette. Później zazwyczaj nie jem nic aż do wieczora, kiedy to po treningu wmuszam w siebie kanapki z masłem orzechowym. Oczywiście będąc totalnie szczerą, jem słodycze. To jest moja ogromna zmora, choć nie jem jakichś niemożliwych ilości.
Ale tu właśnie moje pytanie: jaką odżywkę powinnam stosować, aby dostarczać sobie odpowiednich makroskładników potrzebnych do budowania mięśni? Oraz które maszyny pomogą mi budować mięsnie na siłowni (jestem typową cardio-girl- 50 minut na bieżni, bo kocham biegać, później schodki, na końcu leg press lub inne ćwiczenia na nogi).
Z góry dziękuję za pomoc!