SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

JOANNA SZYMANIAK - Sforcia

temat działu:

Przygotowanie do zawodów

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 474640

Nowy temat Temat Zamknięty
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 906 Napisanych postów 7311 Wiek 35 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 111899
Zaczęłam pisać porównanie/podsumowanie i od razu uprzedzam, że na długa lekturę musicie się przygotować
Jeśli chcecie, żebym coś jeszcze napisała czy jakiś aspekt porównała, to piszcie mi tutaj

Rion- prawdopodobnie zawitam w Twoim dziale dla zaawansowanych
Mam nadzieję, że mój staż i zaawansowanie pasuje do tego działu ?

A chociaż korzystając z chwili, to napisze co u mnie.

Niestety mój powrót do regularności z jedzeniem i trenowaniem trwał tydzień....
ładnie poschodziło (co daje mi nadzieje, że faktycznie jak trochę docisnę, to efekty szybko się pojawią), no ale i wróciło ponownie, bo zluzowałam przy długim weekendzie miskę itp, a treningi wyszły dwa....
Dodatkowo jestem przed @ więc nawet nie wymieniam najwiekszego zła świata jakie obecnie mam w odczuciach ze sobą
Waga oscyluję w okolicy 72-73kg, ale sporo przybyło mi w biodrach, boczkach i talii - ale jak miskę wyczyszczę to poschodzi - jedyna nadzieja

najważniejsze, że równocześnie z rozpoczęciem nowego dziennika - a planuje na cudowny poniedziałek - startuje z moją mini redukcją, czyli taką, żeby do 26 sierpnia (a wtedy zaczynam wakacje) wyglądać przyzwoicie, tak żebym sie ze sobą dobrze czuła.Nie żadne mega hiper redukcję. Po prostu zeby z pasa zeszło i boczków + biodra, no i popracować nad jakością skóry na nogach....

Fajnie jakby udało się zejść z wagą do ok 68-69 kilo

Jest cel i jest plan
freestyle służy mi, ale na krótki okres czasu. Juz wystarczy tego rumakowania.
Muszę życ w pewnym reżimie, bo na zbyt wiele sobie pozwalam.
A jak jest zbyt przyjemnie czy na siłowni czy z jedzeniem, to najczęściej oznacza, że robi się to źle

Także przykręcamy śrubkę, mam 10 tygodni i lece z tematem

Wszystko będę na bieżąco wypisywać w nowym dzienniku.
Będzie i trening i miska

Także oczekujcie mojego powrotu do gry, bo moim celem jest nie tylko poprawienie swojego wyglądu, ale i praca nad swoją psychika
i powrót tej pewnej siebie dziewczyny zajaranej sportem, siłownią i zdrowym jedzeniem!

bo jak przeczytałam swój dziennik z czasów przygotowań do Sopotu, to aż się zdziwiłam czy to oby na pewno ta sama dziewczyna prowadziła ten dziennik...

także Sforcia REAKTYWACJA nadciąga



Zmieniony przez - sforcia w dniu 2017-06-17 12:55:40
2

"Pamiętaj, iż twoja własna determinacja, by osiągnąć sukces, liczy się bardziej, niż cokolwiek innego na świecie." (Abraham Lincoln)
.
.
http://www.sfd.pl/[BLOG]__SFORCIA__Czas_na_równowagę_i_powrót_do_formy!!_-t1150356-s1.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 906 Napisanych postów 7311 Wiek 35 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 111899
YYyyyyy

piszę podsumowanie i kończę już 4-tą stronę w wordzie
A jeszcze trochę zostało
1

"Pamiętaj, iż twoja własna determinacja, by osiągnąć sukces, liczy się bardziej, niż cokolwiek innego na świecie." (Abraham Lincoln)
.
.
http://www.sfd.pl/[BLOG]__SFORCIA__Czas_na_równowagę_i_powrót_do_formy!!_-t1150356-s1.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
anubis84 Instruktor Marcin Moderator
Ekspert
Szacuny 17707 Napisanych postów 132168 Wiek 39 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 1460711
O matko będzie czytania na cały dzień

Mam nadzieje że coś miłego dla oka też się znajdzie


Zmieniony przez - anubis84 w dniu 2017-06-17 22:21:50
2

Gdyby ilość pieniędzy, jakie posiadamy, zależała od tego, jak traktujemy innych ludzi, bylibyśmy milionerami.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 906 Napisanych postów 7311 Wiek 35 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 111899
Anubis - skończyłam w sumie na 6 stronach
Jeszcze Mąż recenzent przeczyta czy ma to sens i wrzucę pewnie wieczorem.
A coś dla oka? nie wiem w sumie co wrzucać

Obecna forma dla mnie jest daleka do pokazywania, ale napisałam już też post do nowego dziennika więc jak wrócę z pracy, to zrobię fotki żeby mieć porównanie za 10 tygodni, więc jak nie będzie tragedii to wrzucę


Zmieniony przez - sforcia w dniu 2017-06-18 11:11:57
1

"Pamiętaj, iż twoja własna determinacja, by osiągnąć sukces, liczy się bardziej, niż cokolwiek innego na świecie." (Abraham Lincoln)
.
.
http://www.sfd.pl/[BLOG]__SFORCIA__Czas_na_równowagę_i_powrót_do_formy!!_-t1150356-s1.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 906 Napisanych postów 7311 Wiek 35 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 111899
UWAGA
Leci PODSUMOWANIE/PORÓWNANIE - miłej lektury


Chcę zakończyć kolejny etap w mojej sportowej sferze życia
I stąd pomysł na zamknięcie tego dziennika i napisanie “małego” podsumowania


Zabierałam się za to długo, bo widocznie tyle czasu potrzebowałam na poukładanie myśli i zluzowanie - psychiczne i fizyczne.
Żeby nie pisać na gorąco pod wpływem emocji
Minęło już chyba wystarczająco czasu, bo 8 tygodni

W tym czasie nawet przeczytałam swój dziennik z czasów przygotowań do Sopotu…
trochę się przeraziłam jak zobaczyłam wpisy tamtej Sforcii a moje obecne - i wcale nie chodzi mi o wygląd, a o podejście, o psychikę, samoocenę i wiele innych.

No, ale w każdym razie zamykam rozdział pod nazwą “Starty w zawodach sylwetkowych”

Prawie 3,5 roku. Życie w reżimie dietetyczno-treningowym, oczywiście z małymi przerwami na luz, zbyt duży czasem

Mam porównanie dwóch różnych przygotowań, metod treningowych, trenerów, jedzenia, systemów treningowych i wielu innych rzeczy.
No i pewne przemyślenia, na które wielu czeka

I nadal będzie poprawnie politycznie
bo nie mam zamiaru pisać o nikim złych rzeczy, bo każdy z tych ludzi miał wpływ na moje życie, na mnie i na to gdzie jestem teraz, co wiem i co robię.

Wszystko traktuję jako doświadczenie i życiowe lekcje - może to trochę filozoficzne, ale w sumie mały filozof jestem

ZAWSZE POWTARZAM, ŻE WSZYSTKO W ŻYCIU DZIEJE SIĘ Z JAKIEGOŚ POWODU.

W sumie gdybym tak chciała porównać każdą część przygotowań, to mogłabym 10 stron zapisać znając moje słowotwórstwo
Ale postaram się to chociaż jakoś ułożyć w całość.

SOPOT 2015 vs KIELCE 2017

FORMA
Generalnie w Sopocie było ciut za sucho, ale i tak nieporównywalnie lepiej niż w Kielcach, gdzie po prostu można powiedzieć, że nie zdążyłam
I taka prawda, a mówienie mi miłych słów i tak nie zmieni tego jaką prezentowałam sylwetkę, bo wiem jak to wyglądało czy na żywo czy na zdjęciach i przede wszystkim jak się czułam ze sobą….

Po prostu poziom mojego otłuszczenia i trzymanej wody w nogach był daleki od tego co powinnam prezentować na scenie, a już tym bardziej na zawodach rangi MP….
Wiem to…. ale, że powiedziałam A to i powiedziałam B - czy słusznie - nadal nie wiem
Mimo wszystko jestem w top 6 Polski w Wellness także tego hehe

Dla mnie najważniejsze było, to że mimo wszystko nie zrobiłam sobie wstydu z cellulitem na tyłku itp.
Ale pomijając już formę, bo jaka była każdy widział, to napiszę kilka innych porównań.

TRENINGI
Śliczni nauczyli mnie walki ze swoją psychiką, ciężkich treningów, z dokładaniem ciężaru i walką do upadku.
Przez co nabawiłam się pewnych złych nawyków, przykurczy, przerostu mięśni czworogłowych i kapturów
Ale poczułam co to ciężkie tyranie na treningach, ból mięśni, mega zakwasy.


Wojtek Jusiel nauczył mnie perfekcyjnej techniki i poprawił moją mobilność, świadomość mięśniowa i wiedzę teoretyczną, czucie mięśniowe. Wszystko złożyło się w logiczną całość.
Wiem co, po co i dlaczego działa.
Ale przez to wszystko, z czasem zgubiłam wolę walki podczas treningu, robiłam to co miałam zadane, obciążenie dobierane na odległość, które po części pasowały.
Ale w późniejszym etapie przygotowań (współpracowałam z Wojtkiem w sumie 16 miesięcy), gdzie narzucałam już sama sobie obciążenia (z różnych powodów), ta wola walki się gdzieś zgubiła.
Bo bałam się, że nie wykonam poprawnie powtórzenia z większym ciężarem - taka paranoja lekka

DIETA
Atrur Śliczny - jedzenie old schoolowe
Dość monotonne (ale nie przeszkadzało mi to nigdy, nawet u Tadeusza, mogę jeść i kilka miesięcy to samo), bardziej chodziło o ilość jedzenia, która na końcu przygotowań była dość krytyczna…. ale ładowanie w sobotę węglami dawało moc i efekt w zmianach w sylwetce.
Takie niskie kcal miałam około miesiąca. Znikałam w oczach.
Ale jakoś o dziwo napędzana adrenaliną, dawałam radę, napierniczałam 4x siłowy, 6x po 60 min cardio i dałam radę Plus praca 8h, gotowanie, zakupy - normalne życie.
Dodatkowo towarzyszył temu wszystkiemu głód psychiczny - że później będzie mi wolno zjeść co chce…
Takie bycie na odwyku i później rzucenie się na “owoc zakazany”.


Natomiast Tadeusz nauczył mnie jeść. Nauczył czym jest odżywianie organizmu, radzenie sobie z problemami zdrowotnymi za pomocą jedzenia.
Że jedzenie ma także smakować, ma dawać energię, że wysokie węglowodany sprzyjają mojej sylwetce.
Uspokoiłam swoje napady głodu, zrozumiałam że nie trzeba jeść ryżu i kurczaka żeby dobrze wyglądać, że nawet gorzka czekolada na redukcji jest spoko, a ważna jest ilość kcal i dobranie makro. Owoce są cudowne, a różnorodność produktów ważna.
Odżyłam, miałam mnóstwo energii, czułam się rewelacyjnie
Były siły na ciężkie treningi, na zapieprz, była radość i moc.
Jednak przez takie ilości jedzenia mam teraz skłonność do jedzenia za dużych porcji jeśli nie liczę kcal….
I niestety, ale poszalałam z jedzeniem także i po tych zawodach, z pewnością z mniejszymi napadami jak poprzednio, ale jednak - zluzowanie z miską nie jest dla mnie….


KOŃCÓWKA PRZYGOTOWAŃ I SAME ZAWODY

Sopot - Nieustanna kontrola formy, reakcje czy coś dodawać czy nie. Teraz z perspektywy czasu, wiem że to była katorga i cholernie niezdrowe dla organizmu, ale jeśli chciałam mieć formę, to wszystkie opcje były dopuszczalne, włącznie z drastyczną ilością kcal...
Z wszystkim kwestiami związanymi z zawodami pomagali mi Artur i Sylwia.
Do samego wyjścia na scenę.
Natomiast lekko “olana” poczułam się po zejściu ze sceny, gdzie jednak nie udało mi się zdobyć miejsca…
Chyba to zaważyło w dużej mierze na moim zakończeniu współpracy z nimi


Kielce - Miałyśmy startować w trzy Agata, Karola i ja.
I tak właściwie gdyby nie one to poddałabym się z początkiem roku, kiedy zostałam w sumie olana przez wszystkich
Zero motywacji, samozaparcia, popłynęłam z jedzeniem jakiś dobry tydzień…

Ale dziewczyny przekonały mnie, żebym startowała i wspólnie będziemy się wspierać i pomagać.
No, ale z czasem po kolei się wykruszały
I zostałam SAMA - dosłownie tak właściwie ze wszystkim.
Ale gdyby nie mój Mąż, byłoby kiepsko


Niestety z końcem roku 2016 współpraca z Tadeuszem uległa pogorszeniu i kontakt z nim był bardzo utrudniony.
A na tym etapie przygotowań reakcja powinna być z tygodnia na tydzień, zwłaszcza że szło u mnie opornie.
Z Wojtkiem także warunki współpracy trochę uległy zmianie od nowego roku. Kontakt z nim lepszy niż z Tadeuszem, ale jednak nadal nie był to kontakt na żywo, no i nie było to wszystko spójne.

Na końcówce redukcji, tak jak już pisałam - brak sił na interwały jakie zadawał mi Wojtek, zamieniałam na aero (ale i tak za późno), również odstawiłam przysiady i inne ćwiczenia od których puchły mi nogi.

Brak spójności w treningach i połączenia z dietą, dały takie a nie inne efekty.
Tadeusz z Wojtkiem nie kontaktowali się ze sobą, a mój z nimi kontakt także opierał się jedynie na kontakcie online i zdjęciach - a jak było widać na wrzuconych przeze mnie filmach, rzeczywistość była inna…

Od początku roku wszystko się psuło.
Generalnie byłam między młotem a kowadłem, bo z jednej strony czułam i wiedziałam, że nie idzie, że dieta nie daje takich efektów, jakie powinny być, że trening też nie jest dokładnie pode mnie, z uwagi na puchnięcie nóg, ale z drugiej strony, w końcu “opiekowali się” mną specjaliści i to nie byle jacy.

Ale nie było we mnie również tej determinacji i zaciętości, nie dawałam z siebie maksa i byłam po prostu zrezygnowana…. a to przekładało się na samopoczucie, formę i itp.
Zresztą można było to odczytać między wierszami jak się czułam psychicznie...

No, ale nie chciałam odpuszczać i nie wystartować, bo chyba czułam jakąś głupią presję otoczenia.

I też trochę pieniędzy w to włożyłam, opieka Tadeusza, opieka Wojtka, strój, a dodatkowo mój czas i zaangażowanie.
Ale w sumie nie pieniądze powinny determinować, to czy wychodzę czy nie….


Powinien mi ktoś po prostu powiedzieć - Asia, nie wychodź, bo to nie jest forma startowa, poczekaj na lato, na jesień. Zmień trening, dietę itp.

No, ale nie było kogoś takiego, kto powiedziałby mi takie coś

Nawet Sylwia i Artur, do których pojechałam żeby wyrazili zgodę na mój start z ich klubu, powiedzieli, że moja forma jest o dobre 2-3 tygodnie spóźniona….
Ale jeśli chcę wystartować, to owszem mogę, ale zdecydowanie w wellness, bo do bikini będę za duża. Zresztą wiele osób mi tak mówiło.
A tam może uda się coś ugrać, no ale jak pokazała rzeczywistość byłam za mała na te babeczki z wellness


Wyjście na scenie w Sopocie było wyjściem na pełnej petardzie - czułam się jak milion dolarów i z pewnością w sobie, że wymiotę laski [pomimo małych zawirowań w pierwszym wyjściu, gdzie Artur usilnie próbował mi pokazać żebym zmieniła ustawienie ręki, co zaburzyło moją pewność, ale później już było nieźle, bo podskoczyłam o kilka oczek w górę]

Wyjście na scenie w Kielcach było wyjściem w mega stresie - myślenie, żeby mi się dupa nie trzęsła, ani cellulitu nie było widać w sztucznym świetle, żeby wstydu nie było.
Schodząc ze sceny puścił mi taki stres, że prawie się rozpłakałam w 5 sekund, ale powtarzałam sobie, że nie mogę się rozryczeć, bo cały makijaż mi spłynie



PODSUMOWANIE OGÓLNIE



Będzie poprawnie politycznie
I Śliczni i Wojtek Jusiel i Tadeusz Sowiński są specjalistami w swojej dziedzinie.
Każdy ma plusy i minusy

Jednak wiem, że do przygotowania do zawodów jest potrzebny JEDEN trener, osoba która rozlicza z wykonanej pracy, która opyerdoli, przed którą czuje się respekt i ma się “strach” odpuścić trening, cardio czy podjeść coś extra….
Ale ten trener ma także motywować, pomagać, wspierać i dawać energię i moc do zapyerdalania, kiedy tych sił coraz mniej.

Jeśli jest zbyt lekko - to oznacza, że robisz coś nie tak ^^
I nie mówię, że ma się być wrakiem człowieka, czy chodzącym zombie. Ale jeśli odczuwa się zbyt duży komfort, to oznacza, że nie daje się z siebie wszystkiego. Takie mam wnioski po przygotowaniach do MP.

Mogłabym tak pisać i pisać te wszystkie porównania, bo można wymieniać do upadłego.

Jeśli zastanawiacie się czy żałuję, że odeszłam od Ślicznych, to nie, nie żałuję, bo gdybym tego nie zrobiła, to nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem.

Nie zrobiłabym kursów u Tadeusza, ani kursu trenera u Wojtka
Nie pracowałabym jako trener personalny, a zapewne nadal tkwiła w biurze rachunkowym.
Nie poznałabym tych wszystkich ludzi, wszystko byłoby zupełnie inaczej

A, że forma na MP nie była powalająca?? No cóż, nie zawsze forma jest najważniejsza, a ludzie, doświadczenie i to wszystko co zyskujemy dzięki takim przygodom.
Moja rodzina, przyjaciele i znajomi spowodowali, że każdy z tych startów był niezapomnianym wyjazdem :)

A ja? no cóż nie mianuje się żadną zawodniczką IFBB sratatata
Bo po dwóch startach na przestrzeni 3 lat, to słabo

Na dzisiaj kończę zabawę z dążeniem do standardów wymyślonych przez jakieś dziwne gremium

Może gdybym znalazła odpowiedniego trenera, który zaopiekowałby się mną od A do Z i jego metody nie kłóciłyby się z moimi przekonaniami, to kto wie
Może kiedyś wyjdę, ale nie szukam nikogo. Bo co ma być to będzie. Na dzisiaj mówię NIE.

Najważniejsze dla mnie na teraz to skupić się na tym, żeby zacząć znów cieszyć się z treningów, jeść regularnie i zdrowo, nie rzucać się na jedzenie, nie podjadać.
Znaleźć w tym wszystkim równowagę. Zapanować nad swoimi biodrami i pokochać moje duże nogi

Nie mam jak po Sopocie fiksacji na punkcie chudości i wagi 62 kg
Ale byłabym przeszczęśliwa, gdybym utrzymała poniżej 70 kg wtedy czuję się ze sobą po prostu dobrze. Jak się uda mniej - super, ale bez wielkiego parcia

Ważne, żebym przestała na zmianę chudnąć, tyć, chudnąć i tyć.
Znaleźć swoją najoptymalniejszą wagę i ją utrzymywać.

Wiadomo, że w między czasie chciałabym poprawić proporcje, które gdzieś mi się zagubiły i starać się nad tym pracować. Oczywiście aspekt zdrowotny jest też bardzo ważny.

Nie dążyć do perfekcji, której nie ma
Bo za chwilę sfiksuję do reszty, a mój organizm odczuwa to dość boleśnie.


Wszystkie nowe założenia dietetyczno treningowe znajdą się w moim nowym dzienniku


_______________________________
8

"Pamiętaj, iż twoja własna determinacja, by osiągnąć sukces, liczy się bardziej, niż cokolwiek innego na świecie." (Abraham Lincoln)
.
.
http://www.sfd.pl/[BLOG]__SFORCIA__Czas_na_równowagę_i_powrót_do_formy!!_-t1150356-s1.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
anubis84 Instruktor Marcin Moderator
Ekspert
Szacuny 17707 Napisanych postów 132168 Wiek 39 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 1460711
Przebrnąłem przez wszystko

Najważniejsze to dobrze się czuć z samą sobą i zachować zdrowie bo tego się nie odzyska
1

Gdyby ilość pieniędzy, jakie posiadamy, zależała od tego, jak traktujemy innych ludzi, bylibyśmy milionerami.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
paula.cw Doradca
Ekspert
Szacuny 2451 Napisanych postów 12124 Wiek 37 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 591096
Bardzo fajne podsumowanie. Z boku patrząc na pewno oba doświadczenia wiele Ci dały masz fajną perspektywę. Niektórych rzeczy trzeba po prostu spróbować. Ciężko znaleźć trenera czy dietetyka idealnego co pokazuje to porównanie.
Serio to tak dużo stron było w Wordzie czy cenzura poszła? :P

Ciekawa jestem nowego dziennika i na pewno będę obserwować :)
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
kebula Instruktor K&F
Ekspert
Szacuny 661 Napisanych postów 8604 Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 143874
profeska . szacun za obiektywność oceny współpracy. kulturystyka potrafi być równie pięknym co niewdzięcznym sportem. trzeba umieć się odnaleźć w regule "zawsze jest coś do poprawienia".
ja z kolei po sobie widze, że po prostu nie potrafię współpracować z trenerami albo też po prostu nie jest tak łatwo trafić na odpowiednią osobę
1

Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..


aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 906 Napisanych postów 7311 Wiek 35 lat Na forum 12 lat Przeczytanych tematów 111899
Anubis - dokładnie tak jak napisałeś
To dla mnie jest teraz najważniejsze, w zgodzie ze sobą i z myślą o zdrowiu. Bo na całe szczęście mocno ono nie ucierpiało, jak ma wiele dziewczyn, ale z pewnością cały organizm jest rozregulowany, na co wskazują kwestie puchnięcia i nieregularnego cyklu.

Paula.cw - skopiuj sobie i wklej w Worda 5,5 strony wychodzi około
A dziennik będzie prawdopodobnie jutro lub najpóźniej we wtorek

Kebula - profeska, bo nie mam zamiaru na nikim psów wieszać nie w tym rzecz.
A masz rację, o trenera cieżko chyba. Bo po prostu musi być ta chemia między zawodnikiem i trenerem to coś, żeby się dobrze współpracowało.

"Pamiętaj, iż twoja własna determinacja, by osiągnąć sukces, liczy się bardziej, niż cokolwiek innego na świecie." (Abraham Lincoln)
.
.
http://www.sfd.pl/[BLOG]__SFORCIA__Czas_na_równowagę_i_powrót_do_formy!!_-t1150356-s1.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 3 Napisanych postów 30 Wiek 44 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 24801
Kurczę, Asiu ładnie to napisałaś wszystko. I absolutnie nie przeszkadzało, że nie ma na czym oka zawiesić- jak to kolega powiedział ;)Wszystkie Twoje poczynania śledziłam i podziwiałam i dopiero to podsumowanie mnie zmobilizowało do wypowiedzi w Twoim dzienniku :)Życzę Ci znalezienia własnej drogi w tym wszystkim, masz dużą wiedzę więc myślę, że nie będzie to trudne. W kolejnym dzienniku również czuj się obserwowana ;) I powiem Ci jeszcze (chociaż pewnie guzik Cie obchodzi zdanie kogoś obcego), że mnie w każdym wydaniu się podobałaś i podobasz :* Pozdrawiam :)
1
Nowy temat Temat Zamknięty
Poprzedni temat

DZIENNIK TRENINGOWY - BARTOSZ SIEJAK

Następny temat

Zawody kettlebell hardstyle

WHEY premium