Mam olbrzymi problem i zdałam sobie sprawę, że sama sobie z nim już nie poradzę... proszę... nie, ja błagam o pomoc!
Blisko 3 lata temu rozpoczęłam dietę, była naprawdę uboga. Kaloryczność posiłków nie przekraczała 1000 kcal. Jadłam praktycznie sam drób, nabiał, jaja, troszkę warzyw i grejpfruty.
Schudłam około 20kg. Niestety jakieś pół roku temu wróciłam do normalnego żywienia, do tego doszły słodycze, alkohol itp.
Kilogramy systematycznie rosły. Gdy przytyłam 8 kg zaczęłam histeryzować. Starałam się jeść mądrze, zdrowo i z umiarem. Wszystko na nic! Kilogramy jak rosły tak rosną... I tutaj zaczyna się mój horror. Ćwiczę codziennie 8minut abs, staram się ciągle ruszać. Mój codzienny jadłospis wygląda mniej-więcej tak:
*śniadanie-jogurt jogobella light 500g - 300 kcal
*lunch-jabłko, kawa
*obiad-pierś z kurczaka grillowana, ketchup
*podwieczorek-grejpfrut, cappuchino
*kolacja-kubek rosołu z połowy kostki rosołowej
Wydaje mi się, że to nie jest dużo... mało tego, jestem ciągle głodna! A waga albo się podnosi, albo stoi uparcie w miejscu... Naprawdę nie mam już sił ani pomysłu. Proszę Was, kochani o pomoc i radę...
Jestem kobietą, mam 20 lat, 165cm wzrostu, 66 kg.
POMOCY!!! BŁAGAM!!! :(