Lepiej podpowiedzcie jak sobie radzić z pokusami żywieniowymi... Mowa oczywiście o podjadaniu. Zacząłem ten temat z sebą i jego pytałem jak on to robi. Ja jestem już kilka tygodni na ścisłej diecie i k.u.r.w.i.c.a mnie łapie. Chodze wk***iony na to, że muszę jeśc ten niedobry syf, już kombinuje na różne sposoby. Chce sie w.je.ba.ć calą czekoladę, kebaba, ale jakoś się powstrzymuję. Zaraz jakaś deprecha jeszcze złapie z tego powodu
Do jakiegoś tam startu mam 5 miesięcy, wiec chyba mogę sobie czasem jeszcze na coś pozwolić bo nie wyobrażąm sobie tego że przez najbliższe 5 m-cy nie zjem nic poza kurami i schabami gotowanymi itp. Dziś zjadłem
kawałek pizzy, w robocie zamawiali i nie powstrzymałem się
Najgorsze jest później to, że łapią mnie wyrzuty sumienia, że napierdzielam na tych rowerkach, wstaję o 6 rano i jeżdzę jak szalony a tutaj sobie pizze podjadam.. Niech ktoś pocieszy i powie, że czasem można hehehehe