"Raport prof. Beukera sekretarza komisji medycznej IFBB przedstawiony na ostatnim Kongresie IFBB w Yangonie:
Podczas naukowego kongresu medycznego (...) podano informację, że na 41 przebadanych próbek odżywek i suplementów różnego pochodzenia, głównie oferowanych przez Internet, w 17 przypadkach stwierdzono w nich obecność zakazanych hormonów, od nandrolonu po testosteron. Szczególnie jeśli używa się takich preparatów przez dłuższy okres czasu, istnieje duże ryzyko uzyskania pozytywnego wyniku badań antydopingowych, tak jakby zażywało się klasyczne sterydy. Ponadto naukowcy wykryli wiele podróbek na rynku: legalne (w USA) prohormony androstendiol i DHEA zawierały testosteron. Inne odżywki skażone były prohormonami lub sterydami, włączając w to preparaty w tabletkach, kapsułkach, zastrzykach i proszku. Dodatki sterydów wykryto m.in. w glutaminie, preparatach witaminowo-mineralnych i witaminach. Oznacza to, że odżywki zakupione z niepewnego źródła mogą być niebezpieczne dla sportowców wyczynowych. Dla zmniejszenia ryzyka wpadki na badaniach antydopingowych kupujcie więc tylko produkty dużych, znanych firm odżywkowych."
Wcześniej także jest stwierdzenie, że większość hormonów znajduje się w aminokwasach.
Co sądzicie o tym? Zwraca uwagę fakt, że nieprawidłowości wykryto w 17 spośród 41 próbek, czyli w aż 40%. Nie jest to też jakas opinia sklepikarza czy zawodnika, ale oficjalny raport IFBB. Przecież branie takich witamin czy glutaminy przez np. rok, nawet jeśli ilości hormonów są niewielkie moze mieć nieciekawe kosekwencje, pal sześć badania antydopingowe, ale może nie wiemy, że chodzimy cały czas na lekkim koksie.
Czekam na opinie.
SONBATY
sonbaty http://www.atleta.pl
członek mafia.suple.hardcor.pl