Otóż rok temu, na wakacjach skusiłem się na ową dietę niskowęglowodanową, gdyż miałem jakieś 20 kg nadwagi.
Początki były super, dieta niby cud. Szybko traciłem, traciłem i traciłem.
A miesiące mijały, wakacje minęły i nastął rok szkolny - nowa szkoła. W grudniu skończyłem dietę - chciałem zacząć chodzić na siłownię więc zacząłem się racjonalnie odżywiać. Wtedy też pojawiły się prawdziwe kłopoty.
Okazało się, że dieta kompletnie "wyssała" mnie z składników odżywczych. Ilości potrzebnych do życia składników odżywczych były tak niskie w tej diecie, że jak teraz tak sobie o tym myślę to po prostu załamuje ręcę, mimo, iż sam zgodnie przestrzegałem tej diety.
Wkrótce przestały mi rosnąć włosy i zarost. Po jakimś czasie zacząłem przyjmować ZMA apteczne(dokładnie od lutego). W maju doszedł Tribulus Terrestris(ja wiem, że naturalnie nie powinnienem tego przyjmować, ale zrozumcie moją sytuację...gdybym tego nie wziął, najprawdopodobniej spoczywałbym już na łonie Abrahama) i tak cudem powróciłem do normalnej wagi - ok 90 kg, a wcześniej było ponad 100 kg.
Na razie nie biorę żadnych supli, ćwiczę w domu i ogólnie jestem już szczęśliwy.