Aktualizacja. Miała być wcześniej, ale tak wyszło, że jest dopiero teraz. Chyba trzeba znowu zacząć prowadzić dzienniczek.
Już jakiś czas temu (pod koniec września) zrobiłem wstępną rozpiskę na najbliższe tygodnie i ogólniejszą na kolejne miesiące: tzn. zastanowiłem się w jakich zawodach chciałbym wystartować, jaka jest specyfika tego dystansu i jak powinienem trenować (tzn. jak powinienem bawić się w sport: jestem przecież amatorem). Wstępnie przyjąłem też daty zawodów z tego roku (choć tu np. Piaseczno trochę się zmieniło).
Z takich ważniejszych startów chciałbym w przyszłym roku zrobić
- Półmaraton Warszawski - w zasadzie półmaraton "na poważnie" biegłem ostatnio w 2013 r (i z perspektywy czasu uważam, że to było za wcześnie, bo raptem po 2 miesiącach biegania) w wybiegłąem wtedy 1:51:XX
- 5150 - do 3 razy sztuka, żeby wystartować ;) choć z mojego (i nie tylko mojego) punktu widzenai to najgorszy dystans bo olimpijski
- Piaseczno - 1/8
- duathlon sprint - mam nadzieję, że uda się logistycznie zgrać
- poza tym oczekuję terminu Nieporętu (liczę na to, że nie pokryje się z Piasecznem), gdzie fajnie byłoby zrobić 1/4
Także jak widać poza półmaratonem raczej dystanse krótkie.
Jeżeli chodzi o bieganie to widzę to tak, żeby skupić się na sile i szybkości, czyli grane będą (właściwie już są) podbiegi. W ciągu ostatnich 5 tyg podbiegi robiłem 2 razy w tygodniu 10x150-160m (biegam od latarni do latarni, a gps różnie podaje). Po 13 listopada chcę przenieść się na inną górkę (taa, na Mazowszu górki ;) ) - 400-450m, ale zdecydowanie bardziej łagodne, a druga sesja podbiegów jak dotychczas 10x160m na wiadukcie. Do tego planowałem bieg progowy, ale nie chciałbym przedobrzyć. Dopiero na początku marca jakieś biegi VO2 max.
Jeżeli chodzi o rower to sprawa IMO jest prosta. Chcę startować na dystansach, gdzie jedzie się max 40-45 km, czyli de facto trochę więcej, niż godzinę (a w przypadku sprintu mniej). Wniosek z tego taki, żeby wzmacniać nogę i podbijać FTP jak najbardziej. Tu akurat jestem fanem TR i treningów nie dłuższych, niż 60 min.
Basen - tu bez komentarza
Rezerwy są największe. Brakuje... systematyczności. Realnie na basen chciałbym się przejść 2 razy w tygodniu.
Jeżeli chodzi o podział okresów w tabelce to tygodnie dobierałem tak, żeby brać plany z TR i jednocześnie, żeby wypadał tydzień wolnego przed jakimś biegiem (biegi mają pełnić funkcję motywacyjno-testową ;) ) Ostatni tydzień każdego okresu to tydzień regeneracyjny roweru. W bieganiu staram się co trzeci tydzień robić lżejszy.
Z grubsza widzę to tak:
Obecnie zaczynam tydzień regeneracyjny okresu 1. I w sumie się cieszę, że będzie regeneracja.
Biegowo, jak pisałem, skupiłem się głównie na podbiegach - dwa razy w tygodniu 10x150-160. Do tego biegi spokojne. 11 listopada biegnę w Biegu Niepodległości i jestem bardzo ciekawy jak to wyjdzie po tygodniu regeneracyjnym (tym bardziej, że 8.10 pobiegłem 5 km na niepełnym wypoczynku w 22:30; może dupy nie urywa, ale wg kalkulatorów już wtedy powinienem dyszkę zrobić w okolicach PB).
Kolarsko realizowałem plan z TR - sweet spot 3 jazdy w tygodniu (wypadło mi 1,5 treningu), ale od siebie dodałem co drugi tydzień 2x20 min na 90%, więc powiedzmy, że się rekompensuje. Obecnie zaczynam 6-ty tydzień - regeneracyjny. Plan choć niepozorny (bo tylko 3 treningi) to robotę robi. I w sumie takie treningi podobają mi się najbardziej - 60 min solidnego kręcenia.
Na basenie... bywałem :)
Zmieniony przez - kalikstat w dniu 2017-11-06 18:00:35