Wpis dosyć długi ale potrzebuję pomocy. Za każdą sugestię czy podpowiedź będę wdzięczna.
Na forum zaglądam już od jakiś 2 lat, tyle tez czasu próbuję prowadzić zdrowy tryb życia i zbilansowaną dietę. Różnymi metodami, różnymi technikami próbowałam zredukować swoją wagę. Podkreślę, że mam świadomość, że nie waga jest wyznacznikiem. Dla mnie liczy się ogólna kompozycja ciała i brak cellulitu, który jest moją zmorą. Natomiast przyszedł moment (już 3 raz podczas tych 2 lat), że waga ani obwody nie chcą drgnąć, co więcej - pojawiły się zaburzenia okresu a raczej jego brak już miesiąc (ciąża wykluczona :) ). Prowadził mnie znajomy po AWF-ie, więc zakładam, że wiedzę i doświadczenie ma ale chciałabym zapytać kogoś tutaj. Sytuacja wygląda w ten sposób, że kiedyś tzn. 2 lata temu ważyłam 75 kilo przy wzroście 167 cm. Dużo. Więc metodą prób i błędów, czytając i szukając wskazówek w internecie przeprowadziłam w zeszlym roku redukcję do poziomu 62 kilo. Ćwiczenia na siłowni były regularne ale na maszynach a nie z ciężarami i bez specjalnego wczuwania się. Potem w listopadzie był urlop 2-tygodniowy, normalne jedzenie czyli nabrałam wody (67 kilo!! :(), potem Święta, po Nowym Roku postanowiłam jeszcze raz spróbować. Sama sobie rozpisałam makro, kalorie były na poziomie 1500. Zeszło 2 kilo (pewnie ta woda). Po 3 tygodniach obcięłam na 1400 kalorii. Znowu 2-3 tygodnie nic i doszłam do 1300 kalorii. Tak, wiem, że poniżej zapotrzebowania. Dlatego też w lutym rozpoczęłam współpracę ze znajomym, o którym pisałam na początku. Kazał mi najpierw stopniowo dodając kalorii dojść do 1900 kcal. Potem z tego ścięliśmy na 1700 kcal, potem na 1600 a obecnie jestem na 1500 kcal mając 3 treningi FBW z ciężarami i na maszynach, kończące się cardio 35 minut. Waga zeszła z początkowych 65 kilo na 62,7 przez 3 miesiące. Wiem, że to też pewnie zasługa budujących się mięśni ale mimo czystej michy, refeedów raz w tygodniu, treningów na których daję z siebie 200 % to nic się nie dzieje. Moje ciało sie nie zmienia, mam trochę tłuszczyku na brzuchu (ale powiedzmy, że jestem w stanie to zaakceptować), ale nogi a raczej uda to tragedia. Cellulit pogorszył się w zeszłym roku po utraconych kilogramach ale przecież 10 kilo w tyle miesięcy to nie tak dużo. No i brak okresu. Jak ktoś mnie widzi w ubraniu to mówi, że wyglądam super. Za to na basenie to dramat (mówię obiektywnie). Sflaczałe nogi, cellulit. No i te kilka kilo mniej. Kolega zaproponował diet break na 2 tygodnie ale nie wiem co o tym sądzić? W pewnym momencie rozpisał mi makro, że miałam przy wadze 63 kilo tylko 45 g tłuszczu w diecie i może to jest przyczyną zaburzeń cyklu? Czy ktoś może cos poradzić w tej kwestii? Jestem bardzo zmotywowana i dlatego tym bardziej mnie boli ten brak efektów :(
Wklejam ankietę, nie wszystkie pomiary (bicek, łydka) mam.
Nie mogę wstawić też zrzutów, bo korzystam z Fitatu ale na końcu rozpisałam moje obecne makrosy.
Płeć : kobieta
Wiek : 29
Waga : 63
Wzrost : 167
Obwód klatki : 91
Obwód ramienia : nie mam pomiaru
Obwód talii : 68
Obwód uda : 57
Obwód łydki : nie mam pomiaru
Szacunkowy poziom tkanki tłuszczowej : 25%
Aktywność w ciągu dnia : praca
Uprawiany sport lub inne formy aktywności : 3x w tygodniu siłownia - FBW+30 min cardio po każdym treningu
Odżywianie :
Cel : redukcja rozłożona w czasie oraz zmniejszenie cellulitu
Ograniczenia żywieniowe : brak
Stan zdrowia : wzorowe
Preferowane formy aktywności fizycznej : siłownia
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : Spalacz + omega + WPC
Czy możliwe jest wprowadzenie suplementów : tak
Stosowane wcześniej diety : jak w opisie powyżej, obecny rozkład makro to B 145, T 65 i W 210 natomiast propozycja znajomego na diet break to 2000 kcal i 135 B, 67 T i 215 W.