Trochę historii
Zawsze byłam "pyzatym dzieckiem", szczególnie dobrze dokarmianym przez kochaną babcię każdym słodkim które istniało, ponadto chuchano na mnie i dmuchano od maleńkości, a każdy katarek kończył się u pani doktor na antybiotyku...tfu... a w 30% wzmacniany hormonami... i tak sobie rosłam... w szerz... w przedszkolu byłyśmy takie dwie pulchne... potem w 4 klasie miałam problemy z kręgosłupem, popularna skolioza, w sanatorium mnie trochę odchudzili, w 6 klasie znów nabrałam, w gimnazjum ogólnie się utrzymywałam ale pod koniec 2 klasy zaczęłam kombinować, niejedzenie, omijanie posiłków, nic to wiele nie dało. Pod koniec 3 gimnazjum ważyłam ok 70 kg, przez wakacje zaczęłam się odchudzać głupimi sposobami typu dużo sportu, głodówki. Wyjechałam na wakacje po 6 dniowej dawce żywienia typu 6 dni x 200 kcal, a na wakacjach nie dało się nie jeść, więc powróciło z nadwyżką. Zwiedzaliśmy całą Europę, zrobiliśmy 10 000 km autobusem i wtedy to zaczęły mi puchnąć nogi i inne rzeczy, nocne jedzenie, makarony we Włoszech, po 4 dania. Po powrocie ważyłam 72 kg. Zabrałam się ostro za siebie, miałam przed sobą końcówkę lipca i sierpień. We wrześniu ważyłam 60kg co wydawało mi się dużo, jednak zważając na typ budowy oraz kości i ogólny wygląd było bardzo dobrze, szczególnie gdy dzisiaj oglądam zdjęcia... ja jednak chciałam mniej i mniej. Nie zeszłam jednak poniżej 60 kg lecz wpadłam w bulimię. Moja walka trwała od września do marca. Po czym z wagi 60 po zaprzestaniu wymiotowania doszło do 72 (dzisiaj). Dlaczego? Zaczęłam chodzić do pedagoga szkolnego co mi trochę pomogło, ale nie przytyłam od przestania wymiotowania ale od dalszego objadania, po prostu długo jeszcze miewałam ataki głodu po których sobie uświadamiałam, że nie mogę przecież tego zwrócić. Ale mimo tych ataków jedzenia i wysokiej wagi na pewno jestem zdrowsza niż ważąc 60 i chorując na bulimię.
Dzisiaj:
Dziś jak już wspominałam ważę 72 kg, chcę zejść do 51- 55 kg co będzie zależne od zawartości tłuszczu w organizmie oraz umięśnienia. Nie jestem zielona w treningach, przez 9 miesięcy ćwiczyłam na siłowni z mniejszymi i większymi przerwami, miałam tzw. bum kiedy to np nie chodziłam 1,5 miesiąca albo chodziłam 6 razy w tygodniu. W okresach treningowych czułam się wyśmienicie, wtedy nawet mogłam wstawać rano i biegać, ale kiedy mój wolny czas zaczynał się okresowo zmniejszać to ani nie biegałam, ani nie ćwiczyłam na siłowni, kompletnie nic,i dieta szła na bok. W sumie było to błędne koło. Mój rekord w wyciskaniu na ławeczce poziomej wyniósł 50 kg, nie ma szału, ale nie było źle na taki staż treningowy:)
Jak to widzę:
mam dostępny rower, bieganie, siłownię, wszystkie te 3 rzeczy bardzo lubię. Nie męczy mnie uczęszczanie na siłownię 5 razy w tygodniu - od poniedziałku do piątku. Od poniedziałku (2 czerwiec) chcę zacząć ponowne treningi na siłowni. Powolutku. Na początek ACT ( zaraz ułożę trening i wstawię do oceny), a pod koniec czerwca, początek lipca zmienię trening, w połowie czerwca lub wcześniej dołożę bieganie, a rower raczej od chęci, ale jest często i ambitnie:)
Dieta:
już się szykuje, zaraz wstawię. Chodzi o to, że oprze się na 4 posiłkach, jak dla mnie tyle wystarcza. Odpada mi kolacja po 18, wiem, wiem, zaczniecie krzyczeć, że białko, że zwalnia metabolizm. Ja to wiem, ale lepiej się czuję z opróżnionym żołądeczkiem na nockę, ale jak tylko dojdę do wprawy i zobaczę redukcji, wpadnie kolacyjka białkowa. Drugi aspekt jest taki, że nie mogę jeść całkowicie oddzielnie od rodziny. Owszem większość posiłków sama układam, ale mam gotująca obiady dla rodziny przygotowuje je dla trzech osób, także co nieco muszę z tego jeść. Jako tako nie jem w ogóle makaronu, sosów, frytek domowej (ani żadnej) roboty, naleśników, racuchów, kopytek, placków ziemniaczanych, nie panieruję kotletów, ewentualnie w samej mące, nie jadam nic zasmażanego (np, odkładam przed dodaniem zasmażki) etc. Moją słabością jest kawa z dużą ilością śmietanki i cukrem oraz słodycze, ale to idzie w odstawkę. Lubię zieloną i czerwoną herbatę oraz warzywa i surówki.
Cele:
-redukcja tkanki tłuszczowej,
-w miarę zmniejszania tkanki tłuszczowej mięśnie się będą uwidaczniać, ale nie liczę na zbytni rozrost przy redukcji,
-jak najlepsze wyniki siłowe, może wystartowanie za rok w jakichś mistrzostwach wyciskania (lecz priorytet - redukcja)
-zmniejszenie cellulitu (do tego celu jeszcze masaże i balsamy anty)
- poprawienie kondycji oraz osiągów
- i inne, ale to w trakcie pisania dziennika.
O mnie:
wiek : 18 lat
wzrost: 165 cm
obecna waga: 72 kg
cel: 51-55 kg
staż i aktywność:tryb życia okresami bardzo aktywny, okresami siedzący. Ogólnie zamiłowanie do sportu
fotek na razie nie będzie bo się wstydzę :) Jak patrzę na te nasze forumowe kobietki to do stanu w jakim one tu przychodzą i chcą się poprawiać ja dążę:)
środki: siłownia, rower, skakanka, biegi
wiedza: duża, rozróżnianie rodzajów treningów + zastosowanie
dieta: zdrowa ale bez wygórowanych pozycji
trening i dietę zaraz zamieszczę, no to tyle o mnie, długa historia co prawda, ale to wstęp do nowego życia:)