23.03.2018
Wczoraj zap****** w pracy, więc był zaplanowany dzień wolny od treningu. Po pracy wstąpiłem do Żabki po paczkę od SFD, wróciłem do domu i 2h drzemki
Po drzemce posiłek i jeszcze trochę pracy w domu. Wieczorem mieliśmy oglądać serial, ale jakoś tak wyszło, że jednak był wieczorek muzyczny
Dziś wcale luźniej nie było w pracy, ale byłem od rana nastawiony na ciężki Leg's day!
Siady High Bar Rampa 8 do 60kg, 70kg/5, 80kg/8
Wypychanie platformy wąsko 210kg/12 x 4
Prostowanie nóg na hammerze 20kg x 4 /16, /12, /12, /12
Uginanie nóg na hammerze stojąc 15kg/10 x 4
Trening był krótki, ale mega męczący. Siady powtarzałem ciężar z ostatniego treningu. Fajnie, bo miał mnie kto asekurować. Nie wiem dlaczego, ale te 80kg było jakoś większym wyzwaniem dla samej psychiki niż dla mięśni, Trochę dziwne, bo kiedyś się siadało 50% więcej i nie było wtedy takich obaw. Nie wiem. Gdzieś to siedziało w podświadomości
Wypychanie ciężko, ale podołałem
Prostowanie na hammerze tak mega dopompowało czwórki, że ja nie mogę
Już po siadach i wypychaniu czwórki były spompowane, a prostowanie tylko to spotęgowało. Aż się boję tego jaka będzie pompa jak przyjdzie mi jeszcze podbić kcal
Ogólnie po prostowaniu miał być ciąg rwaniowy, ale nie było miejsca. Drugie podejście po uginaniu. Rozłożyłem już sztangę do ciągów, pierwsza seria i podchodzi trenejro, że oni tu będą mieć teraz zajęcia i musi mnie wyprosić z tego miejsca. No i h** bombki strzelił. Stwierdziłem, że szkoda się denerwować i zebrałem się do domu. Tym bardziej, że Monika już na mnie czekała, bo gdzieś od tygodnia śmiga ze mną na treningi. Tzn ona robi swoje, ja swoje ale zrobiliśmy zakład. Ma do czerwca zejść z wagą do 46kg. Jak zejdzie, to dokładam jej do jakiejś tam torebki, a jak przegra to kupuje mi coś na zalando (w granicach rozsądku
)
Aha jutro w planach trening z Czawajem. Wlecą barki, więc bardzo możliwe, że coś nagramy
Po treningu solo idę coś wciągnąć na mieście i muszę zahaczyć o pracę niestety :/
Zmieniony przez - georgu w dniu 2018-03-23 20:39:10