Dzisiaj taka sytuacja: zjadłem pełnowartościowe śniadanko i miałem zamiar iść na orlik grać w tenisa. Babka z orlika poleciała w uja to się z kumplami wkurzyliśmy, pojechaliśmy do kaufa, kupiliśmy dużo syfu i pojechaliśmy grać w fife. W rezultacie zjadłem 8-9 tysięcy kcal , ale robiłem serie pompek i przysiadów, więc wszystko poszło w mięśnie
SERIO
no i mam kolejny cheat day, dokładnie 6 dni po 4 dniowym obleśnym żarciu
Niestety odkąd nauczyłem się cheat dayów, nie mogę bez nich żyć, nie polecam nikomu zaczynać, bo to jest jak narkotyk.
Ale dziś akurat było warto