W dodatku zone zlapala bardzo agresywna angina i w zasadzie wszystko na mojej glowie. Nie bylo mowy, ze pojade na silke, dlatego caly tydzien byl nietreningowy.
Jedyny pozytyw to w miare trzymana miska.
Dzis juz udalo sie trening zrobic i gora weszla.
- MC klasyk
4x4x110kg
Wszystko ok, ale lapiac nachwytem ten sam problem co zawsze czyli slaby chwyt. Ciezar trzymam praktycznie samymi koncowkami palcow.
- WL sztanga
5/4/4x 70kg
5x60kg
Sily zabraklo ale i tak ladnie.
- Wyciskanie hantli skos +
6/6/5x 26kg
- Pompki na poreczach
5/4/5x 10kg
Dzis pierwszy raz dipy z obciazeniem. Ale nie mam pasa, tylko trzymalem hantle miedzy nogami. Niewygodnie.
- Podciagnie podchwyt
3x3x 10kg
Drazek tez z obciazeniem i tez niewygodnie.
- Inverted rows
3x10
Dla poprawy podciagania
- Wioslowanie polsztanga chwyt mlotkowy
3x5x65kg
Ciezar niespecjalny, a stwarzal problemy. Za bardzo mnie buja w tym cwiczeniu.
- Sciaganie wyciagu gornego siedzac chwyt mlotkowy
3x6x60kg
- OHP
5/4/4x 50kg
Zabraklo po powtorzeniu, ale i tak ladnie ciezar siadl.
- Wyciskanie talerza 10kg
3x20(po 10na strone)
Nie wiem czy wogole takie cwiczenie istnieje ale barki palily zywym ogniem. Wyciskalem stojac, w gore i raz prawo, raz lewo.
Na konie standardowo laczony bicek z tricem
- Francuz stojac + uginanie stojac
3x8x20kg + sztanga lamana.
Jest progres ciezaru. Zssedlem z powtorzen, bo bylem juz padniety, ale i tak jest satysfakcja.
Po powrocie z pracy polozylem sie spac na 1,5h, a i tak ledwo zywy wstalem. Musialem przyjac 1,5 miarki przedtreningowki, czyli 300mg kofeiny i kawa przed silownia. Ale rozpuszczalna z mlekiem, za mocno to ona mnie nie pobudza, o ile wogole.
Jutro zrobie clean&jerk, mobilizacje i moze jakies snatche lekkie. Ciagle brakuje mi sporo mobilnosci do tego cwiczenia.
A w poniedzialek nogi.
Potreningowo wpadly burgery wolowe z ryzem i sosem musztardowo-miodowym. Poezja!