Uczciwie powiem, że nie wiem kiedy ten miesiąc przeleciał, dni leciały jak szalone.
W dużym skrócie, bo nie jestem dobra w pisaniu:
-doświadczenie mega ciekawe, ale weganka nie zostanę
-czuję się normalnie, ani gorzej, ani lepiej
-nie schudłam, ani nie przytylam choć bardzo czesto jadłam sporo powyżej 2tys kcal, bo...
-od pewnego momentu ciągle byłam głodna i ratowałam sie to orzeszkiem, to jabluszkiem
-jadłam więcej posiłków "słodkich", bo owoce, suszone owoce, masło orzechowe z bananem
-przerobilam kilka fajnych przepisów (za malo!), do ktorych z pewnością będę wracać
-najbardziej brakowało mi jajek
-sił na aktywności nie brakowało
-nie miałam problemów zoladkowych
-w dalszym ciągu uważam, ze dieta wegańska wymaga więcej czasu poświęconego w kuchni, ale nie był to czas stracony
I jeszcze:
-lody z banana i masła orzechowego + solony karmel (namoczone daktyle+masło orzechowe+sól)
-kasza gryczana z warzywami