Otóż, dlaczego nowy cel. Nie miesiączkuję od ponad roku, prawie wcale nie chudnę, wypadła mi chyba połowa włosów i ciągle mam jakieś depresyjne jazdy...
W końcu udało mi się znaleźć przyczynę- niski poziom estrogenów.
No i co teraz? REMONT.
Na dobrą sprawę powinnam się już dawno za to wziąć, ale wyszło jak wyszło. Zmarnowałam już dość czasu kręcąc się w kółko.
ZDJĘCIE
NARZĘDZIA:
1. DIETA
bardzo chciałabym ukończyć formę plażową. Dlatego raczej redukcyjna. Nadal nie czuję się dobrze w aktualnej formie, nieskromnie powiem, że zasłużyłam na więcej. Wiem, że zdrowie jest w sumie ważniejsze, ale ja się załamię jak będę patrzyła, jak rosną obwody. Na to na pewno nie pozwolę, bo stracę motywację i tyle mnie będziecie widzieli na forum.
Wyjdę z 1800 kcal, na razie podział 30/30/40, ale będę zdejmować węglowodany w przestojach do 1400 kcal. Później postawię na cheat meale, a później to już skończy się lato i wracam do bilansu na plus. Chociaż muszę przyznać, że mam wrażenie, że przeszacowałam zapotrzebowanie.
W kompozycji wychodzę z klasycznych założeń:
- warzywa do 250 g na posiłek
- owoce rano/po treningu
- potreningowy posiłek 30-60 min po sesji, 40-50% mojego zapotrzebowania na węgle, bez tłuszczu
- mleko na pewno out, tak samo jak gluten
- ograniczenie nabiału i przemysłowego drobiu (niestety, ograniczenie musi wystarczyć)
2. LEKI
Jestem na dwumiesięcznej terapii estrofemem i femostonem. Zdecydowałam się na farmaceutykę, ale nie wiem, czy dobrze zrobiłam.
3.TRENING
Częściowo estrogeny zarżnęłam katowaniem się treningami. No cóż, jestem od nich uzależniona.
trening- na razie w fazie testowej, ale podstawowe założenia to:
- 5 dniowy split, ale jak się okaże zbyt dużym obciążeniem to zmniejszam do 4. Oczywiście, bez szaleństw typu omdlenia, upadki mięśniowe (zbyt częste) i rzygi
- maksymalnie godzinka z rozgrzewką
-NO CARDIO ( ale czasem na grupowe skoczę, chcę sobie zrobić uprawnienia instruktora aerobiku, więc musze opanować elementy)
-ma trwać nie dłużej niż godzinę z rozgrzewką (ale już czuję, że jest za długi)
KLATA+BRZUCH
1. Wyciskanie na skosie sztangi 12/10/8/6
2. Dipy 4xmax
3. Rozpiętki na klablach z krzyżowaniem 3x12-15
4. Przenoszenie sztangi nad głowę 3x12-15
5. Allahy 3x20-25
6. Woodchopper siedząc 3-x20-25
BARKI
1. wyciskanie żołnierskie 12/10/8/6
2. arnoldki 3x12-15
3. wznosy przodem 3x12-15
4. face pull (izometria 5sek izometrii,5 powtórzeń,10 sek odpoczynku/4sek izometrii,4, powtórzenia/10 sek odpoczynku/3 sek izometrii, 3 powtórzenia 10 sek odpoczynku)x3
https://www.t-nation.com/training/new-way-to-trigger-fast-muscle-growth
5. odwrotny butterfly 3x12-15
PLECY
1. Podciąganie 4xmax
2. Przyciąganie do karku 3x12-15
3. Wiosłowanie t-barem 3x12-15
4. Wiosłowanie kabla jednorącz 3x 12-15 +2 dropset
5. Pływak 3x12-15
BICEPS/TRICPES/BRZUCH
1. Uginanie ramion ze sztangą 4x8
2. Uginanie hantli młotkowe 3x12-15
3. Pompki szwedki/maszyna 3xmax/12-15
4. Francuz na ławce skośnej (duży stopień) 3x12-15
5. Prostowanie na sznurze 3x12/15 2 dropset
+OBWÓD NA BRZUCH
NOGI
1. Przysiad atg 3x12-15
2. Wykroki na smithie z wykopem 3x12-15
3. Rdl na jednej nodze 3x12-15
4. Dzień dobry 3x12-15
5. Wykopy na linkach 2x20
Uf...jutro zaczynam.
Aha, dziś mierzyłam maksy, tak, żeby zobaczyć czy coś ruszyło. Ostatnio robiłam to rok temu. Tylko że waga sztangi jest mi nieznana, więc mało precyzyjne te pomiary
Żołnierski: 30-33 kg
Przysiad: 65-68 kg (podejście do 80 kg spalone. Coś tam dygnęłam, ale ciężko to przysiadem nazwać)
MC: 85-88 kg (podejście do 100 też spalone, sztanga jest jeszcze przyspawana do ziemi)
WL- 50 kg (wg gościa, który mnie asekurował poszło)
No i foty. Nie jest tak źle, umieśnienie jest całkiem ok, ale ten bf%...
chociaż, jak mam dobry dzień to potrafię zgrabnie wyglądać
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html